Advertisement
Menu

Beniaminek nie stawiał oporu...

...Nistelrooy nie pozostawiał złudzeń

Królewscy znów z Lopezem Caro. Tym razem jednak były trener Castilli, a do niedawna również pierwszej drużyny Realu Madryt rozpoczął mecz na ławce trenerskiej Levante UD. Ligowy debiut beniaminka Primera División nie był udany, piłkarze Lopeza Caro przegrali z Sevillą FC aż 0:4. Królewscy, którzy w tym roku celują przynajmniej w mistrzostwo ligi, powinni takie mecze wygrywać. Z łatwością i w dobrym stylu.

Piłkarze Levante koniecznie chcieli, by kibice zapomnieli o porażce na inaugrację i – chociaż do piłkarzy Królewskich brakuje im wiele – na początku spotkania długo stawiali opór stołecznym piłkarzom. Szczególnie ambitny Ettien próbował nawet zagrozić bramce Casillasa, ale nie znalazł dogodnej okazji. Pomocnik Levante był jednak jedynym graczem gospodarzy, który do ambicji mógł także dołożyć umiejętności. Reszcie zespołu sił starczyło tylko do 15. minuty. Wtedy przed polem karnym świetnie odnalazł się Ruud van Nistelrooy i celnym strzałem z 20 metra zaskoczył Cavallero. Asystę w tej sytuacji zaliczył odyzskujący powoli formę Cassano. 1:0 dla Realu Madryt, który po zdobyciu gola wyraźnie urozmaicił swoje poczynania w ataku. Podopieczni Capello poszli za ciosem. Strzelcem drugiego gola został rodak madryckiego trenera – Antionio Cassano, który już w 24. minucie w dość efektowny sposób pokonał bramkarza gospodarzy. Włoch opanował długie podanie na 5. metr pola karnego po czym strzałem w długi róg pozbawił Levante nadziei na chociażby jeden punkt w tym spotkaniu. Od tej pory gospodarze ograniczyli się do brutalnych fauli, licząc na ambitną postawę Ettiena. Efektem fauli była czerwona kartka dla Dehú, który bezpardonowo powalił na murawę van Nistelrooya. Gospodarze grali od teraz w „10" jednak, pomimo dobrej postawy obrońców Królewskich zdołali wykorzystać ich chwilowe rozluźnienie. Ikera Casillasa pokonał najlepszy gracz Lopeza Caro, Ettien. Dodać trzeba, że strzałem bliźniaczo podobnym do tego z 15. minuty, gdy bramkę strzelał van Nistelrooy. Piłkarze Fabio Capello, nie przejmujac się straconym golem, nadal szukali trzeciej bramki. Do przerwy ta sztuka się nie udała i piłkarze zeszli do szatni przy stanie 1:2.

Pierwszą połowę niewątpliwie można uznać za dobre 45 minut w wykonaniu Blancos. Nasi pupile nareszcie wiedzieli co robią na boisku, ich współpraca układała się w miarę dobrze. Nieźle grały skrzydła, chociaż trzeba zaznaczyć, że większe zagrożenia pod bramką Levante stwarzały dośrodkowania Beckhama niż szarpana gra Raula. Ogromne problemy obrońcom gospodarzy sprawiał niechciany przez kibiców Realu, van Nistelrooy. Holender wyraźnie chciał zamknąć usta wszystkim krytykom, co więcej, dopiero się rozkręcał…

Na drugą połowę, Królewscy wyszli w nieco innym składzie. Fabio Capello, oszczędzając Cassano i Raula na środowy mecz z Lyonem wprowadził na plac gry odpowiednio Robinho i Reyesa. Zmiennicy od razu ruszyli do huraganowych ataków, przeprowadzając wraz z drużyną prawidziwy szturm na bramkę Levante. Sygnał do natarcia dał Robinho, który fantastyczny rajd zakończył strzałem, niestety niecelnym. Później na lewym skrzydle próbował zaprezentować się Reyes, który – patrząc przez pryzmat całego spotkania – zagrał lepiej niż Raul. Były gracz Arsenalu grał jednak na pozycji skrzydłowego, Raul zaś poruszał się bliżej środka boiska. Zagubieni obrońcy Levante kompletnie nie rozumieli się ze sobą, nie nadąrzali z kryciem. Trzecia bramka wisiała w powietrzu i… spadła do bramki Cavallero już w 55 minucie. Kompletnie nie kryty Nistelrooy spokojnie przyjął piłkę w polu karnym, po czym z zimną krwią trafił do bramki rywala po raz drugi w tym spotkaniu. Prowadzenie 3:1 było dla Królewskich wodą na młyn. Blancos byli wszędzie, atakowali z dużą fantazją, często wymieniając pozycje. Graczom Lopeza Caro pozostało jedynie odpieranie tych ataków w każdy możliwy sposób, a już szczególnie za pomocą brutalnych fauli. Ich pierwszą ofiarą stał się Salgado, który w 70. minucie, skoszony równo z trawą został zniesiony z boiska na noszach. Mecz dokończył za niego Cicinho, wprowadzony minutę później. Za to zagranie nie został ukarany żaden z piłkarzy Levante, jednak kilka minut później, w 78. minucie, za podobne, sędzia ostudził gorącą głowę Tommasiego, częstując go żółtym kartonikiem. Dla gospodarzy nie było to jednak żadnym ostrzeżeniem. W 80. minucie sędzia dyktuje rzut karny, za faul na van Nistelrooy`u. Sam poszkodowany podchodzi do „wapna" i płaskim strzałem w lewy róg brami… nie pokonuje Cavallero, który świetnie wyczuł holendra i rzucił się dokładnie w to miejsce. Od tego momentu gracze Levante grali już tylko w „9", gdyż za faul na holendrze drugą żółtą kartkę otrzymał Camacho. Przysłowiową „wisienką na torcie" był jednak w tym spotkaniu ostatni gol, strzelony – jakżeby inaczej – przez van Nistelrooya. W 90 minucie, po zagraniu dopiero co wprowadzonego Cicinho, Holender pięknym lobem pokonał próbującego go ubiec Cavallero.

Koniec spotkania stał się faktem. Królewscy roznieśli Levante aplikujac im cztery gole, a mogło być ich dużo więcej. Usta krytycznie patrzącym na transfer Nistelrooya kibicom, były gracz Machesteru United zamknął pracując bezustannie przez bite 90 minut. Pracy wystarczyło na 3 gole, które pozwoliły mu zrównać się w klasyfikacji króla strzelców z Samuelem Eto’o. Zwycięstwo Realu Madryt to jednak zasługa nie tylko 15 milionów euro wydanych na Nistelrooya. To wynik świetnej i nieszablonowej gry całej formacji ofensywnej, a także pracy Fabio Capello, który sprawił, że w grze Królewskich nareszcie widać pomysł na grę, widać spokój i pewność siebie. Levante nie było tego wieczoru zbyt wymagającym przeciwnikiem, jednak wynik 1:4 i zapas niewykorzystanych okazji pozwala nieco optymistyczniej patrzeć na rozpoczynający się sezon.

SKLADY
LEVANTE UD:
Cavallero; Zé María, Dehú, Alexis, Rubiales; Ettien, Bersón (N'Diaye, 56'), Camacho, Robert (Tommassi, 36'); Riga (Luyindula, 66'), Kapó
REAL MADRYT: Casillas; Salgado (Cicinho, 74`), Sergio Ramos, Cannavaro, Roberto Carlos; Beckham, Emerson, Diarra, Raúl (Robinho, 46’); Van Nostelrooy, Cassano (Reyes, 46’)

GOLE Ściągnąć je można, klikając piłeczki
0:1 Van Nistelrooy 15`
0:2 Cassano 26`
1:2 Ettien 35`
1:3 Van Nistelrooy 56`
1:4 Van Nistelrooy 90`

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!