Advertisement
Menu
/ własne

RMPL/ Piłkarskie Święta czas zacząć

RMPL czyli Realny Mocnosubiektywny Przegląd Leraksujący

RMPL czyli Realny Mocnosubiektywny Przegląd Leraksujący.

„Wielu ludzi wierzy, że piłka nożna to jest kwestia życia i śmierci. Jestem bardzo rozczarowany takim sposobem myślenia. Mogę Was zapewnić, to sprawa daleko bardziej poważna" – słowa ś.p.Billa Shankly, legendy brytyjskiej trenerki, tysiące razy były już cytowane, powtarzane, przypominane w różnych kontekstach i sytuacjach. Na kilka dni przed niemieckim Mundialem, pora przytoczyć złotą myśl angielskiego coacha Nottingham Forest raz jeszcze. Lecz zanim o mundialu, słów kilka o Realu (człowiek nawet nie czuje, kiedy mu się rymuje, jak mawiał pewien znajomy).
Aby sezon 2005/06 podsumować, wystarczy napisać krótko, zwięźle i dobitnie – kolejny już raz bez tytułu.

Real Madryt jest takim klubem, który stety/niestety („stety" gdy wygrywa, niestety gdy nie wygrywa) o najwyższe zaszczyty z sukcesem bić się musi. Ileż drużyn w Europie, i to drużyn absolutnie nie z europejskiego zaścianka, sezon z drugim miejscem w lidze, półfinałem krajowego Pucharu i awansem z fazy grupowej LM potraktowałoby jako całkiem udany? Mnóstwo. Dla Realu, co oczywiste, to porażka, już trzecia z rzędu. I tu taka skromna refleksja. Wiedziony przeczuciem, sprawdziłem ostatnio, jak wiodło się naszemu wspaniałemu rywalowi z Katalonii, w latach przed erą Ronaldinho i spółki. Wiedziałem, co oczywiste, w Katalonii wesoło wtedy nie było. Ale żeby 5 lat (słownie – pięć) bez jakiegokolwiek zwycięstwa w jakichkolwiek rozgrywkach? Pięć lat głodu i mizerii, w kwitnącej obecnie Barcelonie, mistrzostwami i Pucharami płynącej? W zaszczyty i honory wszelakie opływającej? Tej FC Barcelonie? To się w głowie zaawansowanego już stażem kibica nie za bardzo chce zmieścić.

Uprzedzę zarzuty co bardziej zagorzałych, może nie tyle kibiców Barcy, co tych, którzy są bardziej przeciw Królewskim niż za Dumą Katalonii (a odnoszę wrażenie iż jest takich co najmniej tylu co warchołów w polskiej polityce). Nie wypominam tych lat chudych po to, by Wam zrobić przykrość. Przypominam ten czas tym kibicom Blancos, których złość ponosi i natychmiastowych sukcesów się domagać się chcą. Era „Galacticos", która przyniosła kilka wspaniałych triumfów, w tym dwa w Lidze Mistrzów skończyła się bezpowrotnie, teraz budowę drużyny zaczynać trzeba od nowa. Podstawy i to solidne, ku temu są. Wszystko w rękach włodarzy Realu i wkrótce-nowo-wybranego Prezydenta.
A czasy wzlotów i upadków, jak stara prawda głosi, także Realu i Barcelony przychodzą falami. Czasy Butragueno i Sancheza i Michela, następnie drużyny Koemana, Romario i Stoiczkowa, potem Raula, Figo, Zizou, teraz Ronaldinho, Puyola, Etoo. Tak się ta historia wspaniale przeplata i uzupełnia, historia dwóch najwspanialszych klubów świata. Dla nas, kibiców Realu i Barcelony. I nie tylko.

Lecz porzućmy już to klubowe tete a tete. Pozostawmy sezon zamkniętym, gdy kurz opada już na obszerne tomy świeżej jeszcze historii Primera Division. Żyjmy chwila, żyjmy Mundialem! Gdy Polska, nasi reprezentanci naszego narodu, wyjdą na murawę Arena auf Schalke 9 czerwca 2006 roku, gdy prawą dłoń na prawej piersi położą, gdy trybuny zakwitną bielą lilii i czerwienią maków, gdy kilkadziesiąt tysięcy gardeł ryknie jak grzmot „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy…"… . Oczy zajdą mgłą wilgotną, dreszcze przebiegną po kilkakroć ciało, serce gwałtownie przyśpieszy w pędzie ku zwycięstwu a niewidzialna dłoń wzruszenia ściśnie mocno za gardło.

I feria barw wszelakich, kolorów futbolowej tęczy przykryje kraj Goethego, Manna i Beethovena. Żółta słoneczność Brazylii, piękny pomarańcz Holandii, intensywna niebieskość lazurowej Francji, biel dumnych Lwów Albionu, czerwień ognia Hiszpanii, pokryje zapamiętane w śpiewie i tańcu, w święcie futbolu, trybuny. A cały świat będzie to chłonął, a tam gdzie trafi piłka, tam miliardy ludzi swój wzrok skierują. I znów będzie można przypomnieć sobie słowa Jana Nowickiego, brzmiące nastepująco - „Jeżeli jest w telewizji bardzo dobry piłkarski mecz, to nawet jak w tym meczu nie gra Twoja ulubiona drużyna i tak o całym świecie zapomnisz. Wszelkie problemy i kłopoty, sprawy dnia codziennego znikną na te 90 minut. Nieważne co, gdzie, jak, kiedy. Liczy się tylko mecz."
Tak człowieka tarmosi, tak potrafi człowieka opętać piłka. I już za kilka dni, każdego z nas, futbol tak właśnie w jasyr weźmie i na cztery tygodnie, w najwspanialszym więzieniu świata zamknie. Wszystko przez ten, jak to ktoś kiedyś powiedział, kawałek skóry, za którym nie wiadomo dlaczego, biega 22 śmiesznie ubranych facetów.

Reprezentacja Niemiec zamieszkała w Berlinie w siedzibie o nazwie Schlosshotel Grunewald.. Grunewald? Hmm, brzmi nad wyraz znajomo…
Hala Madrid!
Poooolskaaa!!

Fot. Joga Bonito, Graj pięknie, Graj Sercem, Kibicuj Sercem

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!