Advertisement
Menu

Ronaldo ratuje remis! Real Saragossa - Real Madryt 1:1!

Mecze z Realem Saragossa nigdy chyba nie wzbudzały tylu emocji,...

Mecze z Realem Saragossa nigdy chyba nie wzbudzały tylu emocji, co w tym sezonie. Nikomu nie trzeba przecież przypominać blamażu „Królewskich" w spotkaniu z tą ekipą, który zakończył się wynikiem 1:6, a także pasjonującej pogoni piłkarzy Realu w rewanżu, ostatecznie nieudanego, ale rozbudzającego nadzieję w sercach wszystkich madridistas. Nadzieję, że nasz ukochany zespół stać jeszcze na dokonanie rzeczy wielkich...Jak wszystko potoczyło się dalej, doskonale wiemy. Dzisiejszy mecz na La Romareda miał być przede wszystkim wielkim rewanżem na drużynie z Aragonii i ugruntowaniem pozycji lidera na fotelu wicelidera. Z pełnym przekonaniem mogę napisać, iż nie tak miało być – remis w słabym stylu i spadek na 3. miejsce w tabeli. Taki właśnie „prezent" dostaliśmy od podopiecznych Lopeza Caro w pierwszych dniach wiosny.

Przed spotkaniem wiele mówiło się o zmianach personalnych w składzie, najwięcej miejsca poświęcono oczywiście Ronaldo. Brazylijczyk wrócił bowiem do podstawowego skladu na ten mecz i toczyły się dyskusje, czy aby na pewno ta decyzja jest słuszna. Wszak ostatnio El (Ex?) Fenómeno prezentował się co najmniej słabo, a zastępujący go Cassano zgoła odmiennie od swojego starszego kolegi. Koniec końców, Ronnie wystąpił od 1. minuty, a takie tuzy jak wspomniany Fanantonio, Zidane czy, o zgrozo!, Raúl zasiadły na ławce rezerwowych.

Mecz rozpoczął się tak, jak wszyscy tego oczekiwali – Real Saragossa rzucił się od razu na swojego imiennika z Madrytu i już na samym początku było gorąco pod bramką Ikera Casillasa. Gospodarze zaciekle atakowali, ale nie potrafili zdobyć gola. Dobrze w pierwszych fragmentach gry prezentował się Cicinho, który ostatnio jest w wybornej formie. Niestety, Brazylijczyk sam w pojedynkę nie był w stanie wiele zdziałać, toteż na pierwszą dogodną okazję dla „Blancos" doczekaliśmy się, kiedy swój kunszt pokazali jego koledzy – Robinho i Ronaldo. Ten pierwszy odzyskał piłkę w środku pola, wspaniale minął czterech rywali i w ostatniej fazie akcji oddał piłkę do Ronaldo, którego strzał dobrze obronił César, notabene były golkiper stołecznej drużyny. Chwilę potem okazję miał Baptista, który był najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym, jednak spryt nie poszedł w parze ze skutecznością i futbolówka nie znalazła drogi do siatki. Po pół godzinie gry mogło być 1:0 dla Saragossy, na szczęście mamy w swoich ostatniego przedstawiciela „cracków" – Casillasa. Nasz portero odważnie wyszedł do Diego Milito, który pędził na bramkę i stanął oko w oko z Ikerem. Górą był wychowanek Realu i kibice zgromadzeni na La Romareda wciąż nie mieli okazji zobaczyć bramek. Byli za to świadkami świetnej gry swoich ulubieńców, którzy wciąż atakowali, najczęściej skrzydłami, gdzie nieudolnie próbowali ich powstrzymywać Roberto Carlos i Salgado. Z równie miernym skutkiem ze swoich zadań wywiązywała się para pivotów - Thomas Gravesen i David Beckham co sprawiło, że środek pola praktycznie nie istniał. Jednakże indolencja strzelecka napastników gospodarzy i szczęście, które towarzyszyło „Merengues" przez pierwsze 45 minut pozwoliło zachować czyste konto.

W drugiej odsłonie fortuna już wyraźnie nam nie sprzyjała i to od samego początku. W 48. minucie bowiem gola zdobywa Diego Milito! Szybko kontra piłkarzy Saragossy, rajd Ewerthona, który dogrywa piłkę po ziemi do Milito, Mejía nie przecina tego podania, a argentyński napastnik nie miał problemów z umieszczeniem piłki w bramce – 1:0! Widząc nieporadność swoich piłkarzy szkoleniowiec López Caro nakazl rozgrzewać się graczom rezerwowym, w tym także Raulowi, który przeniósł chyba nawyki z boiska i będąc jeszcze na ławce pokrzykiwał na kolegów z drużyny. Zdobyty gol tylko rozochocił gospodarzy i obrona „Królewskich" była raz po raz nękana przez szybkie akcje Realu Saragossa. Znów dopisywało szczęście, bowiem przynajmniej jedną lub dwie bramki „Blancos" powinni stracić, ale tak się nie stało co pozwalało jeszcze mieć nadzieję na choćby remis w tym spotkaniu. W 69. minucie na boisku pojawił się wspomniany już Raúl i Zidane. Obaj gracze wprowadzili trochę ożywienia, ale mimo to nasi ulubieńcy nie potrafili stworzyć sobie dogodnych okazji do strzelenia wyrównującej bramki. Kolejne minuty płynęły i nic nie zapowiadało, że coś w tym spotkaniu się zmieni. A jednak! Najpierw w 89. minucie David Beckham trafia w poprzeczkę po strzale z rzutu wolnego, a kilkadziesiąt sekund później w końcu pada gol dla Realu! Wrzutka Beckhama w pole karne, tam próbował skakać do niej Zizou, ale nie Francuz nie trafia w piłkę. Nie łapie jej również bramkarz gospodarzy i ta trafia pod nogi Ronaldo, który pakuje ją do siatki – 1:1! Spokojnie można pokusić się o nazwanie zdobycia jednego punktu na La Romareda cudem i to z kilku powodów. O tym jednak za chwilę.

Podsumowując, Real zdołał wywieźć remis z gorącego terenu w Aragonii i trzeba uczciwie przyznać, że jest to jedyny pozytyw wynikający z tej potyczki. Podopieczni Lopeza Caro grali bardzo słabo, żeby nie powiedzieć żenująco. Obrona była dziurawa jak szwajcarski ser, a pomoc absolutnie nie istniała. Tego tragicznego obrazu nie poprawia nawet niezła, momentami nawet bardzo dobra gra Robinho i Cicinho. Powracający do ataku Ronaldo grał przyzwoicie i, co najważniejsze, w końcu strzelił gola. Wypada mieć nadzieję, że bramka ta pomoże mu się odblokować i do końca sezonu ujrzymy jeszcze obrazek Ronniego cieszącego się ze zdobycia gola nie raz. Remis zawdzięczamy po części właśnie jemu, ale nie można nie wspomnieć o fatalnej skuteczności graczy Saragossy i wybornej dyspozycji Ikera Casillasa, który także miał swój wielki wkład w ten rezultat. Cóż, nie ma co się oszukiwać, z taką grą trudno będzie „Blancos" zdobyć wicemistrzostwo. Trzeba w końcu zacząć wygrywać i liczyć na potknięcia bezpośrednich rywali w walce o drugie miejsce – Osasuny i Valencii, które dzisiaj odpowiednio wygraly i zremisowały swoje spotkania. ĄHala Madrid!

Składy obu zespołów:

Real Saragossa: César; Ponzio, ÿlvaro, Gabi Milito, Toledo; Oscar, Celades, Zapater (Generelo, 72’), Cani (Savio, 75’); Ewerthon y Diego Milito (Lafita, 80’).

Real Madryt: Casillas; Salgado (Raúl, 68’), Mejía, Sergio Ramos, Roberto Carlos; Beckham, Gravesen; Cicinho, Baptista, Robinho (Zidane, 68’); Ronaldo.

Statystyki:
Strzały (celne): 14 - 12 (4 - 5)
Interwencje bramkarzy: 10 – 11
Faule: 25 - 14
Rzuty rożne: 8 - 4
Rzeczywisty czas gry: 49 minut, 39 sekund
Posiadanie piłki: 39% - 61%

Kartki:
:Gabi Milito, Robinho, Gravesen i Mejía.

Sędzia: p. Muńiz Fernández

GOLE:
1:0 Diego Milito 48’
1:1 Ronaldo 90’+1

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!