Advertisement
Menu
/ RealMadryt.com

RMPL czyli Realny Mocnosubiektywny Przegląd Leraksujący

Próba podsumowania tego co nam się w Realu i okolicach w ostatnim tygodniu wydarzyło

Po meczu z Realem Saragossa, kibice Realu Madryt mogli przez moment wyobrazić sobie, jak czuje się bokser po ciężkim nokaucie, narkoman po zaspokojeniu głodu czy też polityk po kolejnych kłamstwach przyjętych przez ludzi jako pewnik - słodkie zobojętnienie.
Ja przynajmniej, to słodkie zobojętnienie czułem.

Cofnijmy się do owego bardzo niemiłego wieczoru trzymając się właśnie bokserskiej terminologii (mam wrażenie graniczące z pewnością - to o niebo czystsza dyscyplina życia niż nasza rodzima polityka).

Zapis, siłą rzeczy, mocno subiektywny: Milito po raz pierwszy, na policzek, spokojnie, zaraz odpowiemy. Milito po raz drugi, lekki ale celny, chytry prawy podbródkowy, hej nie tak mieliśmy się dziś bawić. Milito trzy, potężny prosty z półdystansu, na szczękę. Mocno. Pierwsze liczenie. Odpowiadamy, chcąc złapać kontakt z przeciwnikiem, trafiamy. Czy wyjdziemy z tej niespodziewanej opresji? Nie. Milito po raz czwarty, krwista śliwa pod lewym okiem, mocno chwieję się na nogach. Everthon, raz, szybka, klasyczna, kontra, w sam środek delikatnej brody. Zaczynam odpływać w niebyt. Ewerthon dwa, koszmarnie silna i piekielnie precyzyjna bomba z dystansu. Trafiony idealnie. Leżę i niewiele czuję. Czuję słodkie zobojętnienie. Zapadam się w środku ringu, na wznak, z kończynami rozrzuconymi w gdziekolwiek, w moim osobistym, zamroczonym, chwilowym centrum wszechświata. Słodkie zobojętnienie. Co tam, już po wszystkim.

A gdy po chwili trzeba podnieść się by stawić czoło rzeczywistości druzgocącej porażki, z pomocą przychodzą nieocenieni w przeróżnych, wymykających się zdroworozsądkowej ocenie sytuacjach, the Stealers Wheel. Refren piosenki tego zespołu, zatytułowanej 'Stuck in the middle with You' (stuck – utkwić) jest fragmentem ścieżki dźwiękowej filmu „Wściekłe Psy” Quentina Tarantino. W połączeniu z kojącą ale i przewrotną melodią, piosenka ta w prosty sposób objaśnia człowiekowi sprawy z pozoru niewytłumaczalne. Sprawia, że można poczuć się lepiej tuż po zderzeniu z niepojętym absurdem, jakim po kilku kolejnych zwycięstwach było masakryczne 6:1 w d…. w Saragossie.

'…Clowns to the left of me, jokers to the right, here I am, stuck in the middle with You…' – tak ów refren się przedstawia.

I tak sobie tkwię, tkwiłem(?), tkwimy, tkwiliśmy(?) pośród bezradnych Salgadów, zdezorientowanych Helguerów, zagubionych Pavonów, zaskoczonych Carlosów, chimerycznych Gutich, pozbawionych inwencji Gravesenów, bezsilnych Beckhamów, zdumionych Baptistów, zblazowanych Ronaldów…

I tu pojawiają się pewne wątpliwości. Czy jestem prawdziwym kibicem piłkarskim? Czy jestem prawdziwym kibicem Realu Madryt? Czy mogę z pełnym przekonaniem zadeklarować, że „w moich żyłach płynie ta biała krew’’, czy wypowiedzieć jakiś inny chwytliwy slogan służący poprawieniu sobie samopoczucia czy podkreśleniu tak ważnego dla każdego kibica stanu przynależności klubowej?

Miałem te, skądinąd poważne wątpliwości, gdyż środowa klęska na La Romerada w Saragossie prawie zupełnie mną, wbrew pozorom, nie przejęła. Ot wynik kolejnego meczu. Wyników jeszcze wiele będzie. Jak i meczów Realu, zwycięskich czy przegranych. Tyle że taki sposób myślenia może oznaczać poważną znieczulicę w temacie futbolu. A to chyba nawet gorsze i o wiele groźniejsze niż „niebycie” prawdziwym kibicem piłkarskim, kibicem Realu Madryt w tym, mym skromnym przypadku. I tu muszę się wytłumaczyć.

Pamiętam mecz, po którym wstydziłem się pójść do szkoły i spojrzeć w oczy kolegom. Wstydziłem się wstać z łóżka, wstydziłem się zrobić cokolwiek. Wstyd mi było za Real i za samego siebie. Była wiosna 1989 roku, szkolni koledzy zażarcie kibicowali Milanowi z Gullitem, van Bastenem, Rijjkardem. A Real? Real poległ na San Siro, w półfinale Pucharu Europy. Poległ 0:5.
I po tym meczu, żadna już piłkarska klęska moich pupili, nie tylko tych w królewskich barwach, nie wzrusza mnie szczególnie, niestety.

Gdyby tak pozwolić sobie na gdybanie, to ewentualnie 0:8 w finale Ligii Mistrzów z Barceloną na Estadio Santiago Bernabeu, pewnie przebiłoby mój prywatny pancerz. Pancerz, wykuty w Lombardii, w pięknym Mediolanie, przy via Piccolomini 5, przez włoskich mistrzów cattenaccio i holenderskich geniuszów ataku. Mój prywatny, niezawodny, kibicowski układ odpornościowy, bardzo przydatny przy tych wszystkich sportowych, nie tylko piłkarskich, klęskach wszelakich.

Chcąc być złośliwym, można by napisać o nikłym prawdopodobieństwie takiego wyniku jak powyższe 0:8 czy nawet 0:6. Z FC Barceloną, na Estadio Santiago Bernabeu, w finale Ligii Mistrzów. Biorąc pod uwagę częstotliwość, z jaką kataloński klub gości w finale najważniejszego europejskiego Pucharu, mógłbym spać spokojnie, bez potrzeby martwienia się o stan mojego pancerzyka. Jednak złośliwy być nie chcę.

A trzy dni później, Real wygrał po niełatwym meczu w Bilbao i wszystko wróciło do, mam niestety nieprzyjemne wrażenie, złudnej normy (że jest dobrze a nawet lepiej).

Tym bardziej jutrzejszy rewanż z Saragossą będzie dla tej drużyny poważnym testem. Testem ważniejszym niż te wszystkie kolejne wygrane w Primera Division. A zaliczenie owego testu czy też oblanie go nie będzie absolutnie równoznaczne z awansem do finału czy też z wypadnięciem za burtę rozgrywek.
Jeżeli Real zmienił się jakościowo, zmienił się na lepsze pod okiem Lopeza Caro, to właśnie jutro musi to wyraźnie udowodnić. Walczyć, walczyć i jeszcze raz walczyć! Nie odpuszczać do końca, nawet jeżeli zostanie kilka żałosnych minut a boiskowy zegar uparcie wskazywał będzie bezbramkowy remis. Walczyć nadal. Pokazać poświęcenie, zaangażowanie i upór - cechy których w ostatnich latach nie raz i nie dwa brakowało. Tylko w ten sposób nasi piłkarze okażą szacunek swoim kibicom, swojemu trenerowi, szacunek sobie nawzajem. I to właśnie chciałbym zobaczyć.

No więc Hala.

Bezradni, zdezorientowani, zagubieni...Fot.realmadrid.com

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!