Advertisement
Menu
/ Airwolf / Choob / MatiaS

Powtórka z rozrywki! Real - Betis 1:0!

Robinho - 44'

Trzy bramki stracone w czterech kolejnych meczach to wynik niezły, ale nie rewelacyjny. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę fakt, że wszystkie te mecze zostały wygrane, a do tego poprzedzone remisem i jeszcze jednym zwycięstwem, obraz sytuacji zdecydowanie się zmienia. A była to oczywiście sytuacja Realu Madryt w chwili przystępowania do meczu z Betisem. I przyznać trzeba, że - mając na uwadze wcześniejsze mecze, z porażką z Racingiem na czele - Królewskim udało się osiągnąć naprawdę dobre rezultaty, co więcej: nie zasługujące na miano niesprawiedliwych. Tym większym można wobec tego było być optymistą przed rewanżowym meczem z Verdiblancos na Santiago Bernabéu. Drużyna w niezłej już formie, która uprzednio pokonała rywala na wyjeździe, nie ma prawa teraz odpaść z Copa del Rey - mówili sobie fani Blancos. Tym bardziej zależy im, nam wszystkim na dobrych występach właśnie w Pucharze Króla, że o zdobycie w tym sezonie jakiegokolwiek innego trofeum może być bardzo trudno. W Primera División przewaga Barcelony jest znaczna, Liga Mistrzów weszła w fazę nasycenia klasowymi drużynami… pozostał tylko Puchar, gdzie lubią zdarzać się niespodzianki (taką byłoby wcześniejsze wyeliminowanie któregoś z groźnych rywali, z Dumą Katalonii na czele i Valencią na drugim miejscu), ale też można liczyć na trafienie na wyraźnie słabszego rywala. A Copa del Rey to także sukces, czyż nie?

Dlatego właśnie, by uniknąć niepotrzebnego ryzyka, mimo zaliczki bramkowej z pierwszego meczu, na eksperymenty w składzie nie zdecydował się Juan Ramón López Caro. Bo za eksperyment nie można uznać wystawienie w pierwszej jedenastce lepiej niż poprawnie grającego Antonio Cassano.

Pierwsza połowa zaczęła się od ataku Królewskich, zainicjowanego przez Zidane'a. Widać było, że Real Madryt za wszelką cenę stara się jak najszybciej strzelić gola, by potem kontrolować sytuację. Pierwsza klarowna sytuacja gospodarzy miała miejsce w 2 minucie gry, kiedy to Robinho, jak się potem okazało bohater wieczoru, po akcji lewą flanką strzelił w światło bramki. Strzał ten jednak sparował na rzut rożny goalkeeper gości, Doblas. Betis pokazywał, że nie ma zamiaru przejść obojętnie obok spotkania na Bernabeu. Odgryzał się ładnym akcjami, ale żadna z nich nie znalazła drogi do bramki Casillasa. Wydawało się, że dzisiejszego wieczora z chęcią zwycięstwa na boisko wyszła jedna drużyna, a był nią oczywiście Real. W trakcie całej pierwszej połowy szalał Robinho, jednakże nie mógł znaleźć sposobu na pokonanie dobrze dysponowanego bramkarza Verdiblancos. W 39 minucie Betis wypracował sobie bardzo dogodną sytuację strzelecką. Dani otrzymał precyzyjne podanie z lewej strony boiska, strzelił głową, lecz na drodze do bramki stanął niezawodny i świetnie dysponowany dnia dzisiejszego Iker Casillas. Nadeszła jednak zabójcza 44 minuta. Wtedy to nasz portero wyłapał piłkę, natychmiastowo oddał ją do Zizou, a ten odegrał do Beckhama. Anglik zabrał się z futbolówką parę metrów, po czym skierował piłkę do pędzącego po lewej flance Brazylijczyka. Ten minął jednego rywala i pewnym strzałem po ziemi pokonał Antonio Dolbasa. 1:0 na Bernabeu!

Takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa spotkania, w której niepodzielnie panowała drużyna Królewskich. Zdobyta przez Robinho bramka była następstwem niemal nieustannych ataków Blancos. Los Beticos początkowo mieli szansę na objęcie prowadzenia, lecz nieporadność napastników, a zarazem geniusz Casillasa uratował nas przed stratą gola. Na szczególne pochwały zasługiwał Robinho, który, jak widać, swoje 22. urodziny postanowił uwieńczyć ładnym golem. W trakcie pierwszej połowy był motorem napędowym, brał udział we wszystkich akcjach. W defensywie bardzo dobrze radził sobie coraz lepiej spisujący się Sergio Ramos. Tak więc śmiało mogliśmy powiedzieć: pierwsza połowa zdecydowanie dla Realu Madryt.


Druga połowa rozpoczęła się od dynamicznej akcji po skrzydle, którą przeprowadził Roberto Carlos. Nikt jednak nie doszedł do zagrywanej przez niego piłki. Chwilę później nasz brazylijski defendor powstrzymał Joaquina, który próbował zaszkodzić Królewskim akcją na prawym skrzydle. W 52 minucie szczęścia spróbował Edu, który zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, jednak Iker był na posterunku. Zaczęła się zaznaczać przewaga gości, jednak Blancos umiejętnie rozporządzali piłką na własnej połowie - przecież nigdzie im się nie spieszyło ;-) W 56 minucie Real przeprowadził kontrę, po której powinien paść gol - dogodnej sytuacji nie wykorzystał jednak były gwiazdor AS Romy, Antonio Cassano. Dwie minuty później indywidualnymi sztuczkami próbował wzbudzić aplauz dzisiejszy jubilat, jednak coś mu nie wyszło ;-) Po godzinie gry centry Beckhama z rzutu rożnego nie potrafił zamienić na bramkę Sergio Ramos - nie sięgnął piłki. Chwilę później Cicinho zagrał piłkę w pole karne, tam doszedł do niej Baptista jednak jego strzał nie mógł zagrozić bramkarzowi rywali, Doblasowi. Bestio, gdzie twoje żądło?! W 64 minucie Melli nie potrafi zatrzymać Cassano, więc go fauluje - powinna być kartka... Kilkadziesiąt sekund później włoski napastnik przegrał pojedynek biegowy z obrońcą Andaluzyjczyków, a mogło być groźnie. W 67 minucie spore zamieszanie pod polem karnym Królewskich - strzał z rzutu wolnego z 30 metrów, piłka odbija się od naszych obrońców i wychodzi na rzut rożny. Akcja ta kończy się na strachu - Melli nie trafia w bramkę. Chwilę później bliźniacza sytuacja z drugiej strony boiska - uderzenie Roberto Carlosa z rzutu wolnego kończy się kornerem. Beckham w pole karne, Ramos dochodzi do dośrodkowania i... niecelny strzał.

Real umiejętnie przetrzymuje piłkę, nie traci (poza paroma wyjątkami) głupio piłek i kontroluje wydarzenia na boisku - piłkarze zdają sobie sprawę, że tylko kataklizm może im w tej chwili odebrać upragniony półfinał. Cassano dostał piłkę od Zizou i popędził z nią w pole karne, jednak na popędzie się skończyło. W 78 minucie kolejna okazja dla podopiecznych Lopeza Caro - ładne podanie rozgrywającego dziś świetne zawody Becksa do Robinho, ten decyduje się na strzał z bliskiej odległości, jednak pudłuje. 2 minuty później za Zidane'a pojawia się na boisku Raul Bravo, mimo tego Królewscy nie zamierzali bynajmniej ograniczyć się do defensywy - w 84 minucie kolejne świetne zagranie Beckhama w tempo, do piłki dobiega Cicinho i marnuje tę sytuację. Nie minęła minuta a już Anglik po raz kolejny rewelacyjnym podaniem uruchomił któregoś ze swoich partnerów - tym razem Baptistę, który w tej sytuacji naprawde powinien trafić do siatki... W końcówce Real nie pozwolił Betisowi nawet na chwilę wytchnienia - piękną bombę Cicinho fantastycznie ,,rozbraja" Doblas. Chwilę potem niezłą okazję marnuje wprowadzony w drugiej połowie Soldado, jednak interwencja. obrońców drużyny z Sewilli skutecznie utrudniła mu strzał. Minutę przed końcem regulaminowego czasu gry na strzał z rzutu wolnego (podyktowanego za faul Julio Baptisty) zdecydował się Joaquin, jednak takimi uderzeniami nie przekona do siebie Florentino Pereza ;-)

Zwycięstwo Królewskich oznacza awans do półfinału rozgrywek Copa del Rey - awans, którego osiągnięcie wnosi w nasze serca dużą dawkę nadziei w jakiekolwiek trofeum. Chociaż przeciwnik (a zarazem obrońca Pucharu) nie stanowił łatwego celu do zestrzelenia, Real rozegrał doskonałą partię, zasłużenie tryumfując. Spoglądając pod kątem taktyki, obie odsłony meczu znacząco się różniły. Pierwsza połowa przyciągnęła grę mocno ofensywną. Królewscy starali się atakować na wszystkie sposoby, co chwilę wkraczając w okolice pola karnego rywala. Oko cieszyć mogła masa akcji wypełnionych sztuczkami technicznymi naszych pupili ;-) Druga zaś część oznaczała lekkie spowolnienie meczu. Real rozgrywał piłkę spokojnie, kontrolując przebieg pojedynku. Szczególne brawa należą się brazylijskiemu diamentowi, Robinho, którego genialna dyspozycja oraz (albo przede wszystkim) niezwykle piękna bramka ostatecznie przypieczętowały awans. Pochwalić trzeba również Sergio Ramosa, którego pancerne nogi powstrzymały wiele ataków rywala, a także duet Beckham - Cicinho. Dośrodkowania pierwszego i szybkie rajdy drugiego sprawiły, że prawa flanka Realu prezentowała się niemal niezniszczalnie. Jeśli obecną świetną formę Galacticos uda się utrzymać, seria kilku zwycięstw z rzędu powinna leżeć w zasięgu ręki (nóg ;-)) .

Składy:
Real Madryt: Casillas - Cicinho, Sergio Ramos, Helguera, Roberto Carlos - Beckham, Gravesen, Zidane (Raúl Bravo 80’), Robinho – Baptista, Cassano (Soldado 77’)
Betis: Doblas - Varela, Juanito, Arzu, Melli - Rivera (Edu 46’), Castellini, Capi, Joaquín - Fernando (Tardelli 46’), Dani (Robert 62’)

Statystyki:
Strzały (celne): 25 - 10 (9 - 4)
Interwencje bramkarzy: 9 - 11
Faule: 13 - 14
Rzuty rożne: 13 - 9
Spalone: 5 - 3
Rzeczywisty czas gry: 51 minut, 21 sekund
Posiadanie piłki: 58% - 42%

Gole:
1:0 Robinho 44'

Kartki:
: Sergio Ramos, Melli, Roberto Carlos

Sędzia: Pérez Lasa

Puchar bliżej (fot.:as.com)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!