Caro: Ta drużyna da się pokroić...

W końcu trener może być zadowolony z tego, co prezentują podopieczni. W dwóch ostatnich meczach Królewscy pokazali klasę, której fani nie doświadczyli już od miesięcy... Zapraszamy do lektury wywiadu:

- Jak piłkarze znoszą pochwały?
- Myślę, że teraz są bardziej zadowoleni i ich morale wzrosło. Osobiście twierdzę, że czy mnie krytykujecie, czy chwalicie, nie zmienię mojego sposobu myślenia i trenowania drużyny. Już mówiłem, że piłkarze wykonują świetną robotę, sumienną pracę na treningach. Mówiłem, że wszystko jest na dobrej drodze, ale przestrzegam też, że niczego jeszcze nie zdobyliśmy. Choć widać gołym okiem, że stawiamy wielkie kroki ku polepszeniu gry zespołowej i indywidualnej również. Jesteśmy pełni nadziei i w momencie zwyżki formy.

- Rzeczy zaczynają toczyć się po waszej myśli...
- Wiemy jaka ciąży na nas odpowiedzialność. Piłkarze bardzo sumiennie pracują, aby wszystko wychodziło na boisku. Jesteśmy nastawieni na ciężką robotę, na pokazanie wszystkiego, co najlepsze z naszej strony, pokazanie odpowiedzialności. Drużyna i ja jako jej kierownik damy się pokroić za to, by usatysfakcjonować kibiców naszą grą. Kibice wspierali nasz w trudnych momentach, chcemy się odwdzięczyć. Mam nadzieję, że krok po kroku będzie lepiej.

- Widać, że Królewscy grają agresywniej, stosują presing w meczach. Czy to kwestia pracy fizycznej na treningach, czy raczej chodzi tu o motywację?
- Staramy się zaszczepiać w podopiecznych pewne idee i wartości i każdego dnia konsekwentnie je wdrażamy w życie. Kiedy wychodzi to dobrze "w praniu", prawdziwymi bohaterami zostają piłkarze. Myślę, że nic nie daje im większej satysfakcji, niż oglądanie rezultatów wcześniejszej, ciężkiej pracy.

- W Copa del Rey przyszedł czas na rywala, który nie ma najlepszego momentu...
- Jeśli popatrzymy na tabelę ligową to faktycznie można odnieść takie wrażenie. Ja jednak wyznaję trzy fundamentalne zasady. Po pierwsze: Betis to drużyna grająca w Lidze Mistrzów, o czym nie zapominamy. Po drugie: w ich składzie jest wielu graczy, których chciałaby mieć każda inna drużyna. I po trzecie: znam dobrze trenera Serra Ferrera i wiem, że zawsze wyciągnie maksimum ze swoich podopiecznych. Betis poprawia formę i jestem pewien, że w środkę czeka nas trudny pojedynek.

- Zidane'owi daje pan odsapnąć, serwując mu jedno spotkanie tygodniowo.
- Tego nie powiedziałem nigdy. Chcę jedną rzecz powiedzieć jasno. Skład jaki mam do dyspozycji jest zbiorem ludzi kompetentnych i osobiście jestem dumny z pracy, jaką wszyscy bez wyjątku wykonują. Teraz decyzja o wyjściowej jedenastce przysparza dużo kłopotów. Zidane gra na fenomenalnym poziomie, jak wszyscy moi podopieczni. Gra ten, kto gra, ale mam pewność, że ktokolwiek by to nie był, zrobi to najlepiej jak potrafi. Zidane jest w idealnym stanie na grę nie tylko w jednym meczu.

- A jak zapatruje się pan na nowy nabytek Realu, Antonio Cassano?
- Czyni poważne postępy. Widzę go trenującego i dla mnie jego praca nie zostawia żadnych wątpliwości. Jedyne co odróżnia go od grupy, to potrzeba gry w meczu o stawkę, bowiem w ostatnim czasie czynił to bardzo rzadko. Jeśli chodzi o stan fizyczny, jest doskonale.

- W niedzielę w ostatnich dziesięciu minutach było widać rozluźnienie w szeregach Blancos. Sevilla miała wiele okazji.
- Real Madryt dominował, później nadeszły detale, które zachwiały naszą równowagą. Są aspekty, o które trzeba dbać ze szczególną ostrożnością, byśmy mogli zobaczyć drużynę jaka mi się marzy i o jakiej myślę.