Advertisement
Menu

Real - Getafe 1:0

Po wyjazdowym remisie w San Sebastián, piłkarze Realu powrócili do...

Po wyjazdowym remisie w San Sebastián, piłkarze Realu powrócili do Madrytu, by rozegrać kolejny mecz, w ramach 14 kolejki Primera Division. Tym razem przeciwnikiem klubu ze stolicy, był klub... ze stolicy, Getafe. Śmiało można ich nazwać "rewelacją" ligi, ponieważ z początku grali bardzo dobrze i zagościli nawet na pierwszym miejscu w tabeli, jak najbardziej zasłużenie. Jednak ostatnio, Getafe to nie ten sam klub, co w pierwszych kolejkach La Ligi. To samo można powiedzieć o Realu, który nie wygrał od niemal miesiąca! W dzisiejszym meczu, Królewscy mieli za zadanie przełamać złą passę i wreszcie zwyciężyć, a sposobności ku temu były. Do zespołu, po kontuzji, wrócił Ronaldo. Co prawda zagrał w Gran Derby, ale był tylko cieniem samego siebie. Jego partnerem w ataku był jego rodak, Robinho. Luxemburgo nadal stawia od pierwszej minuty na młodego Brazylijczyka, aniżeli na Baptistę, który kolejny mecz rozpoczął na ławce. Mecz opuścił Sergio Ramos, z powodu czerwonej kartki, jaką otrzymał w ostatnim spotkaniu.

Pierwsza minuta meczu przyniosła groźny strzał Rikiego. Napastnik Getafe, wychowanek Realu Madryt, uderzał piłkę głową, lecz nie zdołał tym pokonać Ikera Casillasa, który, jak wiemy, podpisał nowy, pięcioletni kontrakt z zespołem z Madrytu. Chyba każdy z nas jest z tego faktu zadowolony, ponieważ nasz bramkarz prezentuje najrówniejszą formę z całej drużyny. Wracając do meczu, Królewscy nie zwlekali z odpowiedzią. Pierwszy strzał oddał Beckham, oczywiście z rzutu wolnego, ale trafił w mur. W kolejnej akcji popisał się ładnym podaniem do Zidane’a. Francuz nie zdołał tego podania opanować i z kontratakiem ruszyli goście. Piłka, bita przez Cotelo z rzutu rożnego, na szczęście trafiła wprost na głowę Pablo Garci, który pewnie ją wybił. Chwilę później mogło być już 1:0 dla Getafe. Wspomniany na początku wychowanek Realu, Riki, przeprowadził świetną, indywidualną akcję, zakończoną strzałem na bramkę Ikera. Nasz bramkarz nie zdołał wybić piłki, która trafiła... w poprzeczkę. Zapewne gorąco robiło się naszemu trenerowi, ponieważ zespół przyjezdny nieco przycisnął gospodarzy i mogło to się skończyć źle. Te przypuszczenia były jednak niepotrzebne, ponieważ w 18 minucie prowadzenie objął Real, a strzelcem gola został... Ronaldo. Brazylijczyk kapitalnie wymienił piłkę z Zidanem i po jego podaniu znalazł się w doskonałem sytuacji na strzelenie gola. El Gordo nie zwlekał, oddał świetny strzał z dystansu, mimo iż napierał na niego jeden z obrońców. Po stracie bramki, piłkarze Getafe jakby się przestraszyli. Ale tylko na chwilę, ponieważ po kilku minutach z dobrej strony pokazał się lewy obrońca Pernia. Indywidualny rajd zakończył się niecelnym uderzeniem. Strzały ze strony Realu także były niecelne, jak, na przykład, Roberto Carlosa. Mało aktywny był dziś Robinho. Pokazał się dopiero w 30 minucie, kiedy to zainicjował akcję rajdem prawym skrzydłem, podał piłkę do Beckhama, który rozegrał ją z Zidanem, jednak dośrodkowania nikt nie zdołał zamknąć. Ostatnie minuty pierwszej połowy to ostra walka w środkowej części boiska. Obejrzeliśmy wiele fauli, za które w konsekwencji arbiter rozdał dwie żółte kartki, a obejrzeli je Güiza oraz Pablo García. Akcje kończyły się na niecelnych dośrodkowaniach i większego zagrożenia w pierwszej połowie nie ujrzeliśmy.

Real prowadził 1:0, za co podziękowania należą się Ronaldo. Gdyby nie jego bramka, mogło być gorzej, bo to Getafe było lepszą drużyną. Pokazywały to statystyki (57%-43% posiadania piłki na korzyść gospodarzy), pokazywała sytuacja na boisku. Mieli pecha, że stracili bramkę, ponieważ stworzyli więcej okazji pod bramką przeciwnika. W atakach gości najaktywniejszy był przedewszystkim Riki, który za wszelką cenę chciał strzelić bramkę swojemu byłemu zespołowi. Ze strony Realu zupełnie bezbarwnie grał Robinho i być może był to znak dla trenera Luxembrugo, że czas najwyższy zacząć nieco odważniej stawiać na Bestię, a młodego Brazylijczyka posadzić na ławce.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Drugą połowę Robinho oglądał już z poziomu ławki rezerwowych, a swoje 45 minut otrzymał Baptista. Podobnie jak pierwszą odsłonę, tak i drugą otworzył strzał Rikiego z którym poradził sobie Casillas. Drugi jego strzał tym razem nie ujrzał nawet światła bramki. Nasi obrońcy powinni bardziej pilnować napastnika Getafe, bo zdąrzył już pokazać, że jest zdolny do tego, by w pojedynkę pogrążyć Real. Póki co, naszemu zespołowi nic złego się nie stało, ale gra Królewskich nie była najlepsza. Zespół gości oddawał znacznie więcej strzałów. Dośrodkowania ze strony Realu kończyły się zazwyczaj skuteczną interwencją bramkarza lub wybiciem piłki poza pole karne. A podopieczni Bernda Schustera nie przestawali atakować. Świetny strzał oddał Pernía, jednak od rzeczy "niemożliwych do wybronienia" mamy Casillasa ;), który fantastycznie obronił zespół przed stratą bramki. Gdybyśmy mieli jeszcze takich 10 Casillasów, każdy grający doskonale na swojej pozycji, nie mielibyśmy problemu z pokonaniem żadnego przeciwnika. Jednakże starania naszego golkipera szły na marne, ponieważ nasi zawodnicy nie grali tak dobrze, jak Iker. W 57 minucie zespół osłabił David Beckham. Anglik bez pardonu potraktował przeciwnika, który kilka sekund wcześniej zabrał mu piłkę. Otrzymał za to czerwoną kartkę, która mogła być ostrzeżeniem dla wszystkich piłkarzy. Mecz z minuty na minutę stawał się coraz bardziej brutalny. Nasi piłkarze nadal bezskutecznie atakowali, tym razem już bez dośrodkowań Beckhama. Getafe sprawiało coraz więcej kłopotów Ikerowi. Głównym problemem madryckiej defensywy był Riki. Gdyby wykorzystał chociażby połowę okazji na bramkę, byłoby już po meczu. Na nasze szczęście, Hiszpan był dziś bardzo nieskuteczny, ale jakże groźny. Groźny był także Ronaldo. W jednym z ataków świetnie dostrzegł Gutiego, obsłużył go niezłym podaniem, jednak zawodnik z "14" na plecach nie zdołał pokonać bramkarza z najbliższej odległości. Trener Getafe postawił wszystko na jedną kartę, wykorzystał limit zmian i ustawił zespół ofensywnie. Real natomiast, cofnął się na własną połowę i postanowił bronić korzystnego wyniku. Cały czas atakowali goście i cały czas ten wynik pozostawał niepewny. Nie po raz pierwszy groźny strzał oddał Pernía. Tym razem, ofensywnie grający obrońca Getafe posłał piłkę minimalnie nad bramką. Miłym akcentem drugiej połowy było pojawienie się na boisku Thomasa Gravesena. Znaczyło to, że Duńczyk już się wykurował i lista kontuzjowanych graczy zmniejszyła się do dwójki – Raula i Woodgate’a. Zmiana ta potwierdziała za to fakt, że Real przez ostatnie 10 minut będzie uporczywie bronił wyniku 1:0. I tak rzeczywiście było. Getafe bezskutecznie ostrzeliwało bramkę Ikera Casillasa. Najbliższy strzelenia upragnionej bramki był Riki, jednak jego strzał w doliczonym już czasie gry, po raz kolejny minął bramkę naszego bramkarza. Sędzia dał piłkarzom i fanom Getafe dodatkowe 4 minuty nadziei, których zespół zza miedzy nie wykorzystał. Wynik udało się wybronić.

Po niecałym miesiącu bez zwycięstwa, Real może świętować zdobycie kompletu punktów. Trzech punktów, które zapewnił Ronaldo. Gdyby nie jego bramka w pierwszej połowie meczu, któż wie, jakim by się on wynikiem zakończył. Jedno jest pewne – Real nie gra porywająco. Królewscy byli dzisiaj gorszą drużyną. Podkreślają to statystyki, które przecież nie kłamią. To piłkarze Getafe częściej byli przy piłce, oddali więcej strzałów (miażdząca przewaga: 5 – 17). Zabrakło im skuteczności i odrobiny szczęścia (np. przy strzale Rikiego w pierwszej połowie, kiedy to piłka trafiła w poprzeczkę), aby Real po raz kolejny z rzędu stracił punkty na własnym stadionie.

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i możemy zapisać na koncie zespołu Blancos trzy punkty. Jakże upragnione trzy punkty, choć może mało zasłużone. Real nadal nie ma pomysłu na grę, akcje są mało porywające, kończą się na poziomie obrony przeciwnika i są bardzo nieskuteczne. Z taką grą daleko nie zajdziemy i coś koniecznie trzeba zmienić. Pozostaje tylko pytanie - co sprawi, że Real zacznie grać lepiej?

SKŁADY:
Real Madryt: Casillas - Salgado, Pavón, Helguera, Roberto Carlos - Pablo García, Guti, Beckham, Zidane - Robinho (Baptista 45'), Ronaldo (Gravesen 85')
Getafe: Calatayud - Pernía, Contra, Belenguer, Tena (Craioveanu 75') - Celestini, Rivas, Cotelo (Nano 67'), Riki - Güiza (Pachón 67'), Paunovic

STATYSTYKI:
Strzały (celne): 5 - 17 (1 - 4)
Interwencje bramkarzy: 6 - 3
Faule: 19 - 23
Rzuty rożne: 3 - 13
Rzeczywisty czas gry: 52 minut, 35 sekund
Posiadanie piłki: 37% - 63%

GOLE:
1:0 Ronaldo 18'

: Güiza, Pablo García, Guti, Celestini, Michel Salgado, Diego Rivas
: Beckham

Sędziował pan Teixeira Vitienes.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!