Advertisement
Menu

Mamy awans! Rosenborg - Real Madryt 0:2

- W tym momencie nie ma żadnej dyskusji i jedynym,...

- W tym momencie nie ma żadnej dyskusji i jedynym, czego potrzebujemy, to zwycięstwo - zapowiadał przed tym meczem trener Królewskich, Vanderlei Luxemburgo. Jeżeli jego podopieczni wygraliby ten mecz, a Olympique Lyon pokonałby Olympiacos, to mieliby oni zagwarantowany awans z grupy i występ w fazie pucharowej. Ale rzeczywistość nie jest kolorowa. Zespół Madrytu prześladują kontuzje. I o ile do gry gotowi byli Michel Salgado i David Beckham, o tyle Ronaldo, Baptista i Zidane nadal leczą kontuzje. Jakby tego było mało, wczoraj dowiedzieliśmy się, że w konfrontacji z Norwegami nie wystąpi Ivan Helguera, także z powodu kontuzji. To tego wszystkiego doszedł jeszcze brak Pablo Garci, który musiał odpokutować zawieszenie. Tak więc Luxe po raz kolejny musiał sobie poradzić z dziesiątkowanym składem. Ostatni ligowy mecz, z Betisem, pokazał, że nawet w takim składzie można powalczyć z wymagającym przeciwnikiem o komplet punktów.

Trudno zrozumieć, dlaczego Real zaczyna tak źle. Oddaje pole gry jakby przestraszył się przeciwnika. Tak było i tym razem. Na nasze szczęście tylko z początku. Po kilku akcjach Norwegów, pierwszy atak przeprowadzili goście. Piłka trafiła do Robinho, który po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni, został sfaulowany. Obrońcy często muszą odnosić się do fauli, by zatrzymać naszego małego, zwinnego Brazylijczyka. To właśnie Robinho był najbardziej widocznym zawodnikiem, inicjował akcje, po których piłka trafiała pod nogi Beckhama, Raula, a także, pełniącego dziś rolę defensywnego pomocnika, Sergio Ramosa. Wszyscy oni jednak pudłowali. Również sam Robinho stanął przed szansą zdobycia bramki, lecz podzielił losy kolegów. Gospodarze spotkania nie atakowali z taką charyzmą jak nasz filigranowy napastnik, ale potrafili zagrozić bramce Ikera Casillasa. Jednak wszystko było zbyt czytelne dla naszego bramkarza. Po niespełna 25 minutach gry na tablicy wyników pojawiła się jedynka. Gola zdobył obrońca Rosenborgu, Mikael Dorsin. Jednak na nasze szczęście skierował on piłkę do własnej siatki. Bramka była samobójcza, ale wielki w niej udział miała ofensywna para Guti - Robinho. Wychowanek Realu świetnie wypatrzył Brazylijczyka, który swoim strzałem zmusił bramkarza gospodarzy do wybicia piłki wprost pod nogi wspomnianego Dorsina. Ten niefortunnie umieścił ją między słupkami własnej bramki. Co nie powinno dziwić, zespół Per-Joara Hansena od razu rzucił się do odrabiania tej niewielkiej przewagi. Byli tego bardzo bliscy. Groźne strzały oddali m.in. "pechowiec" Dorsin i Stroflor, jednak albo pudłowali, albo bez problemu radził sobie z nimi nasz bramkarz. Gdy do przerwy pozostało zaledwie kilka minut, zachwycił Guti. Zgrzeszyłbym, gdybym nie wspomniał (po raz kolejny) o Robinho, któremu należy przydzielić 50% procent zasług. To on zamieszał obroną, zgubił Kvarmego i choć stracił piłkę, ta powędrowała wprost do Gutiego, który pewnie podwyższył wynik spotkania na 2:0.

W pierwszej połowie należy wyróżnić przede wszystkim Robinho i Gutiego. Ci dwaj zawodnicy napędzali Real i to im zawdzięczamy pewne prowadzenie Realu. Nie myślmy jednak, że piłkarze Rosenborgu odstawali od naszych zawodników. Wręcz przeciwnie - stwarzali zagrożenie i nie raz zmusili Casillasa do interwencji. Mimo wszystko, to Królewscy prezentowali się lepiej. Nasz zespół już po pierwszej połowie mógł być pewny zwyciestwa, ale czekało ich kolejne 45 minut, na pewno nie łatwiejsze od tych pierwszych.

Po kwadransie przerwy, na boisku pojawił się strzelec ostatniej bramki w meczu z Betisem, obrońca Mejía. Zastąpił on Salgado. Głodni zwycięstwa Norwegowie zaczęli ostro atakować. Na szczęście mamy wyjątkowego bramkarza, którego nie łatwo pokonać. Przekonał się o tym Johnsen, który po dośrodkowaniu Stroflora próbował zaskoczyć Ikera strzałem głową; przekonał się i Dorsin, który z minuty na minutę coraz bardziej chciał zrehabilitować się za niefortunną interwencję z 25 minuty. W szeregach przyjezdnych z Madrytu, najefektowniej grał oczywiście Robinho, który czarował i ośmieszał obrońców RBK. Drugą połowę miał jednak słąbszą od pierwszej, tak jak i cała drużyna. Trzeba przyznać, że tempo meczu nie było porywające. Wszystkich ożywiały dobre interwencje Ikera Casillasa, który dwoił się i troił, by nie dopuścić do straty bramki. A sposobności ku temu było, bo goście coraz bardziej przyciskali graczy Realu. Sytuację sam na sam z Ikerem zmarnował Johnsen, a raczej przegrał w pojedynku z naszym portero. Akcje Królewskich były nieliczne i nieskuteczne. Można śmiało powiedzieć, że Rosenberg zdominował drugą połowę. Real jednak (głównie dzięki Casillasowi) wybronił wynik do końca. Mimo tego, iż to nasi częściej posiadali piłkę, to Norwedzy oddali aż 21 strzałów, przy 9 Realu! To w pełni oddaje sytuację na boisku w drugich 45 minutach gry.

Królewscy po pierwszej połowie pewnie prowadzili 2:0 i postanowili ten wynik dowieść do końca. Udało się! Jednak nie bez przeszkód. Gdyby nie wyśmienicie broniący Iker Casillas, cieżko by było wywieść z Trondheim trzy punkty. Obrona zagrała nad wyraz słabo, popełniała za dużo błędów. To samo tyczy się pomocy. Dobrze natomiast zagrała siła ofensywna, w składzie Robinho, Guti i Raúl. Tak jak już wspomniał, to dzięki dwóm pierwszym, możemy cieszyć się ze zdobytych goli, gdyż to ich kombinacyjne akcje znalazły swój finał w bramce Espena Johnsena. Raúl zagrał dobrze, mimo iż gola nie strzelił.

Możemy teraz głęboko odetchnąć z ulgą, gdyż awans z grupy mamy zapewniony. Olimpique Lyon wręcz rozgromił Olympiacos 4:1, i sytuacja w grupie F jest już praktycznie rozwiązana. Mimo wszystko, czekamy na dalsze emocje, nie tylko ze względu na zbliżające się wielkimi krokami Gran Derby, ale także na kolejne potyczki w Lidze Mistrzów.

SKŁADY:
Rosenborg BK: Espen Johnsen - Basma, Kvarme, Gunnar Solli, Dorsin (Stensaas 74') - Riseth, Skjelbred, Strand (Odegaard 82') - F. Johnsen, Braaten, Storflor (Helstad 66')
Real Madryt: Casillas - Woodgate, Pavón, Roberto Carlos, Diogo, Sergio Ramos, Michel Salgado (Mejía 45') - Beckham (De la Red 93'), Guti (Raúl Bravo 84') - Robinho, Raúl

STATYSTYKI:
Strzały (celne): 21 - 9 (7 - 1)
Spalone: 2 - 3
Interwencje bramkarzy: 6 - 15
Faule: 9 - 14
Rzeczywisty czas gry: 54 minut, 58 sekundy
Posiadanie piłki: 48% - 52%

GOLE:
0:1 Dorsin 26' (sam.)
0:2 Guti 41'

: Guti, Diogo, Roberto Carlos, Raúl Bravo

Sędziował pan Wolfgang Stark.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!