Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com, własne

Real Madryt - Rosenborg 4:1!

„Życie jest ciężkie bez Ronaldo". Takim mianem hiszpański „As" określił...

„Życie jest ciężkie bez Ronaldo". Takim mianem hiszpański „As" określił dzisiejsze zwycięstwo nad Rosenborgiem w Lidze Mistrzów. Przed tym meczem nikt nie spodziewał się, że norweska drużyna może wygrać z Królewskimi na „Bernabunker", ba nikt nawet nie liczył na to, że piłkarze ze Skandynawii sprawią jakikolwiek, choćby najmniejszy problem Galacticos. Mało tego, wszyscy fani dzielili skórę na niedźwiedziu zastanawiając się ileż to goli zostanie strzelonych Norwegom i dlaczego tak mało z nich strzeli Raúl. I o ile ostateczny wynik pokazuje, że mało który z wiernych kibiców mógł się mylić to jednobramkowe prowadzenie Rosenborga przy zerowym koncie Blancos było nie lada niespodzianką. Na szczęście nie skończyło się nerwówką jak w meczu z Olympiacosem, gdzie skórę starszym i bardziej doświadczonym kolegom z pierwszej drużyny ratować musiał wychowanek Soldado. Królewscy już na początku drugiej połowy szybko wyszli na prowadzenie i potem niczym klasowy bokser wypunktowali słaniającego się na ringu przeciwnika. Ale wszystko po kolei.

Dzisiejsze spotkanie było pierwszym z sześciu, w których z powodu kontuzji zabraknie Ronaldo. I brak El Fenómeno był boleśnie widoczny, szczególnie w pierwszej połowie, pomimo tego, że Norwegowie do europejskiej czołówki piłkarskiej nie należą i nawet bez etatowego snajpera Królewscy z trafianiem do siatki przeciwnika problemów mieć nie powinni. Z tego powodu Luxemburgo nie mógł skorzystać ze swojego magicznego ofensywnego modelu i gra Realu straciła wiele na wartości. Warto również dodać, że w pierwszej połowie grę w zasadzie organizował Pablo García, który być może i jest piłkarzem nietuzinkowym, ale na pewno nie w dziedzinie kreowania akcji zaczepnych.

W tym wszystkim zaciekłość Raula, pechowe poczynania Baptisty (piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę) i frasobliwość Robinho, dla którego świat kończył się za każdym razem kiedy miał kontakt z piłką, nie wystarczyły na zdobycie chociażby jednej bramki dla Realu Madryt. Należy również podkreślić świetną postawę bramkarza Rosenborga - Espena Johnsena. Tymczasem, pośród ziewnięć publiczności, zdarzyło się nieszczęście. W 40 minucie Storflur dośrodkowuje z lewej strony w pole karne Królewskich i po strzale Stranda Casillas jest zmuszony wyjmować piłkę z siatki. W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że było to pierwsze dośrodkowanie i pierwszy strzał Norwegów na bramkę Ikera. Nieszczęścia chodzą parami, a w tym momencie wydawało się, że piłkarzom Realu nawet wiatr w oczy wieje. Pomimo niezłej gry (posiadanie piłki 69% - 31% dla Realu) i posiadanej przewagi podopieczni Luxemburgo do szatni schodzili przegrywając 0:1. Cóż, takie są uroki piłki nożnej.

Guti - to imię ciśnie się na usta każdemu, kto widział drugą połowę meczu w jego wykonaniu. Nie po raz pierwszy w tym sezonie jego wejście na murawę zmienia oblicze meczu na korzyść Blancos i jeśli utrzyma on dotychczasową formę to pewnie nie po raz ostatni. Guti zmienił lekko utykającego Baptistę i razem z Pablo Garcią opanował środek pola, gdzie dzielił i rządził. W 48 minucie Beckham dośrodkowuje wprost na głowę swojego rodaka Woodgate strzałem róg bramki pokonuje Johnsena. Jest to pierwszy niesamobójczy gol Anglika w barwach Blancos i miejmy nadzieję nieostatni. Widocznie w końcu szczęście zaczęło się do Woody’ego uśmiechać. Warto zanotować, że Jonathan podbiegł do ławki rezerwowych, aby zadedykować gola swojemu cudotwórcy – doktorowi Alfonso del Corral. Cztery minuty później już było 2:1. Strzelcem gola (nie)zawodny Raúl, który pięknie przyjął piłkę i pozostawił bez szans bramkarza Rosenborga. Gospodarze kontrolowali przebieg gry, co zaowocowało dalszymi trafieniami. W 68 minucie gola zdobywa Helguera po centrze Beckhama, a w 82 minucie swój dobry występ Anglik uwieńcza bramką nieprzeciętnej urody z rzutu wolnego.

Pewne zwycięstwo Realu Madryt i kolejne 3 punkty. Po tym spotkaniu dwie rzeczy są oczywiste: to, że Królewscy z Lyonem zagrają o pierwsze miejsce w grupie i to, że Guti wróci na ławę. Widoczny jest brak Ronaldo, cieszy gol Woodgate’a. Beckham zagrał na poziomie, do którego nas ostatnio przyzwyczaił. Rozczarowuje Robinho i w szczególności mało dziś widoczny Zidane. W niedzielę Królewskich czeka trudny mecz z Valencią. Jeżeli Galacticos zagrają tak jak w drugiej połowie dzisiejszego spotkania o wynik możemy być spokojni.

Gole:
0:1 Strand 40'
1:1 Woodgate 48'
2:1 Raúl 52'
3:1 Helguera 68'
4:1 Beckham 82'


A oto link do relacji live.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!