Advertisement
Menu

27. kolejka: Na szczycie status quo

Podsumowanie wydarzeń na hiszpańskich boiskach

27. seria gier w Primera División nie przyniosła wielkich niespodzianek. Każda z ekip, która wciąż musi walczyć czy to o mistrzostwo, czy to o europejskie puchary, zrobiła swoje, więc w czubie tabeli nie było wielkich przetasować. Warto jednak zauważyć dobrą grę Getafe, które nie zwalnia tempa, a także fakt, że Celta, czyli najbliższy przeciwnik Królewskich, znalazła się w strefie spadkowej.

Pierwszą z ekip z czołówki tabeli, która musiała w ten weekend przystąpić do walki o punkty, było Atlético. Diego Simeone przeciwko Leganés wcale nie postawił na zmienników przed arcyważnym rewanżem z Juventusem, ale ten mecz pokazał, że jego podstawowi piłkarze potrafią wygrywać na wrzuconym drugim biegu. Jednobramkowe zwycięstwo z Pepineros i można na spokojnie myśleć o Cristiano i spółce. Chwilę później do akcji wkroczyła Barcelona i choć na samym początku nadzieję kibicom Królewskich mógł dać wychowanek, Raúl de Tomás, to Katalończycy nie pozostawali dłużni. Gole Piqué, Messiego i Suáreza sprawiły, że było to spotkanie bez historii i liga pozostaje zamknięta dla Realu Madryt.

O zmniejszenie straty do Królewskich walczyło natomiast Getafe, podejmując Hueskę. Początkowo goście objęli prowadzenie za sprawą Enrica Gallego i na Coliseum Alfonso Pérez zapanowała nieciekawa atmosfera. W drugiej połowie jednak, dzięki Jaime Macie i Jorge Molinie, Azulones wyrwali trzy punkty i potwierdzili ambicje o grze w Lidze Mistrzów. To samo z zrobił Betis, wygrywając trudne wyjazdowe spotkanie z Celtą 1:0 po bramce naszego starego znajomego, Jesé. Wygląda na to, że Hiszpan w końcu zdecydował się zawalczyć o swoją karierę i ostatnie tygodnie w barwach Verdiblancos ma naprawdę niezłe.

Nie zawiodły również Valencia i Sevilla, choć pierwsza z tych ekip miała nieco trudniejsze zadanie. Girona na Montilivi nie zwykła ustępować i Nietoperze przekonały się o tym dwukrotnie, ale ostatecznie, nawet pomimo czerwonej kartki, w doliczonym czasie podopieczni Marcelino zdołali strzelić gola na 3:2. Jego autorem był Ferrán Torres, wychowanek Valencii, który był łączony pewien czas temu z Realem Madryt i musiała to być dla niego wyjątkowa chwila. Z kolei Los Nervionenses musieli odpłacić swoim kibicom za wpadkę w Lidze Europy przeciwko Slavii Praga, z którą zremisowali 2:2. Goleada sprawiona Realowi Sociedad powinna przynajmniej na razie uspokoić humory sympatyków Sevilli i jak zwykle świetnie spisał się Wissam Ben Yedder, autor hattricka. Jego ekipa zaś pokonała Basków 5:2.

Ze spraw dotyczących dołu tabeli, warto wspomnieć, że zwycięstwo Villarrealu z Levante zepchnęło Celtę Vigo do strefy spadkowej i patrząc na grę Galisyjczyków w ostatnim czasie, trudno im nawet współczuć, to po prostu naturalna kolej rzeczy. Swoje zrobił też Real Madryt, choć początek spotkania z Realem Valladolid był dość trudny. Piłka raz za razem wpadała do siatki Królewskich i raz za razem pomagał VAR, bo Pucelas nie trzymali linii spalonego i zmarnowali rzut karny. Za czwartym razem w końcu się udało i wydawało się, że statek HMS Real Madrid tonie. Z pomocą przyszedł jednak grający dotychczas przeciętnie Varane i zdobył drugą bramkę w tym sezonie, wyrównując stan meczu.

Chwilę po przerwie Królewscy dostali z kolei rzut karny, a Karim Benzema nie zwykł takich okazji marnować. Parę minut później było już 3:1 i na listę strzelców ponownie wpisał się Francuz po dograniu Toniego Kroosa. Nie byłby to jednak Real Madryt z tego sezonu, gdyby na koniec nie zadziało się coś, po czym wszyscy mamy ochotę zakląć z irytacją. Niezwykle wysokim ilorazem inteligencji popisał się Casemiro, mający już na koncie żółtą kartkę, który postanowił w głupi sposób zablokować wykonanie rzutu wolnego przez gospodarzy. Werdykt? Druga kartka i pod prysznic. Nie sposób nie podziwiać myślenia o przyszłości Brazylijczyka, bo przecież Marcos Llorente wciąż leczy kontuzje. Valladolid dobił Luka Modrić, który z łatwością minął obrońcę przeciwników po dobrej akcji Benzemy i ustalił wynik meczu na 4:1. Ostatecznie jednak nic nie zabrało podopiecznym jeszcze chwilę Solariego i pozwoliło utrzymać przewagę nad Getafe i dystans do Atlético. Można już skupiać się na Celcie.

Najciekawsze mecze 28. kolejki Primera División
Sobota, 16 marca, 16:15 – Real Madryt vs Celta Vigo
Sobota, 16 marca, 18:30 – Athletic Bilbao vs Atlético Madryt
Niedziela, 17 marca, 16:15 – RCD Espanyol vs Sevilla FC
Niedziela, 17 marca, 18:30 – Valencia CF vs Getafe CF
Niedziela, 17 marca, 20:45 – Real Betis vs FC Barcelona

Górna część tabeli La Ligi 2018/19
Lp. DrużynaMeczeBramkiPunkty
1. FC Barcelona 27 69:26 63
2. Atlético Madryt 27 39:17 56
3. Real Madryt 27 44:31 51
4. Getafe CF 27 36:24 45
5. Deportivo Alavés 26 28:30 41
6. Sevilla FC 27 46:36 40

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!