Advertisement
Menu
/ Gazeta Wyborcza

Luxemburgo: Ja nie odejdę

Warto rzucić okiem na artykuł o Realu, który okazał się w "Gazecie Wyborczej"

Kibice "Królewskich" przeżywają déja vu. Przed rokiem Perez przebudował zespół, obiecywał sukcesy, które nigdy nie przyszły. W tym sezonie po sprowadzeniu Robinho, Baptisty, Sergio Ramosa, Pablo Garcii najsłynniejsza drużyna świata poniosła trzy kolejne porażki. Ale nie to jest najgorsze, bo w spotkaniach ligowych z Celtą (2:3) i Espanyolem (0:1) zespół z Madrytu miał pecha do sędziów. Gorzej, że nowa drużyna, zmieniona kosztem 80 mln euro, gra fatalnie. Galaktyczni człapią po boisku, nie stwarzają zagrożenia pod bramką, nie mają pomysłu na atak. Bronić nie potrafią tradycyjnie.

W zeszłym roku w podobnej sytuacji znalazł się trener Jose Camacho i tak miał dość "galacticos", że zrezygnował z milionowego kontraktu. - Ja nie odejdę - mówi Vanderlei Luxemburgo, podkreślając, że wychodził już w życiu z większych opresji. - To jest czas, gdy powinniśmy okazać się mężczyznami - mówi prawy obrońca Michel Salgado. Czyli to co zwykle: obietnice, deklaracje, skargi na sędziów. Niektórzy komentatorzy w Hiszpanii podkreślają, że fiaskiem kończy się koncepcja Luxemburgo przeniesienia z reprezentacji Brazylii do Madrytu "magicznego czworokąta". W zespole "Canarinhos" za atak odpowiadają Kaka, Ronaldinho, Adriano i Robinho (ewentualnie Ronaldo). Trzech pierwszych w Madrycie nie da się zastąpić. Nie umie tego ich rodak Baptista, nie umie przeżywający największy kryzys w karierze Raul. Zidane jest kontuzjowany.

- Pomysł profesora jest bardzo mądry - broni trenera Robinho. - I kiedyś przyniesie efekty - dodaje. Kiedy? Nie wiadomo. Okno transferowe otwarte zostanie dopiero zimą, a do tego czasu pole manewru nawet dla tak potężnego człowieka jak Florentino Perez jest niewielkie. Przyjdzie chyba marzyć o tym, żeby do zimy, kiedy będzie można wzmocnić drużynę, Real nie przegrał wszystkich swoich szans w Primera Division i Champions League.

Drugi niedzielny pojedynek kastylijsko-kataloński też zakończył się niespodzianką. Broniąca tytułu Barcelona prowadziła na Estadio Vicente Calderon, ale przegrała 1:2 z Atletico, które we wcześniejszych meczach zdobyło zaledwie punkt. "Już widać, że będzie trudniej" - komentuje "Sport" drogę Barcy w obronie tytułu. Podkreśla, że porażka to nie przypadek i, że z mistrzowską drużyną dzieje się coś złego. Jeden z dziennikarzy odważył się nawet skrytykować nietykalnego. "Ronaldinho zamiast się popisywać sztuczkami, powinien zapewnić drużynie zwycięstwo. Gwiazdy są właśnie od tego" - napisał.

Na razie wielcy są w odwrocie, Real na 15. miejscu, Barcelona na ósmym. Na pocieszenie pozostaje to, że trzecia drużyna ubiegłego sezonu Villarreal jest na przedostatnim miejscu. Prowadzi Getafe, które ma budżet około 4 mln euro (55 razy mniej niż Real). Skromny klub niedługo wytrwa pewnie w czołówce, ale odzyskujące formę po fatalnym poprzednim sezonie Deportivo może bić się o tytuł. - Nie zamieniłbym swoich piłkarzy nawet na tych z Realu - powiedział niedawno trener Joaquin Caparrós. W zaistniałej sytuacji nie brzmi to wcale tak prowokacyjnie, jak się Caparrósowi zdawało.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!