Advertisement
Menu

Mogło być pięknie

Remis z Barceloną na Camp Nou

To był naprawdę dobry i mimo wszystko zaskakujący początek. Vinícius miał sporo miejsca, a koledzy z drużyny wiedzieli o jego umiejętnościach zdaje się znacznie więcej niż rywale. Przez Brazylijczyka przechodziło sporo akcji Los Blancos i już w szóstej minucie Królewscy po akcji jego stroną zdobyli bramkę. Nie poszli jednak za ciosem. Choć pierwsze minuty należały do podopiecznych Santiago Solariego, w pewnym momencie wyraźnie odpuścili i stracili szansę na zrobienie czegoś wyjątowego na Camp Nou.

Po pierwszej połowie najwięcej mogliśmy mówić o Viníciusie. Z jednej strony wypada go chwalić, bo w wieku 18 lat nie bał się brać na siebie odpowiedzialności, nie wybierał łatwych rozwiązań, ale… nie wybierał też dobrych rozwiązań. Poza udziałem przy bramce trudno w rzeczywistości go chwalić. Zmarnował kontrę, źle wyprowadził akcję, w której Królewscy mieli przewagę liczebną, nie potrafił też zamienić dobrej sytuacji na gola… Swoje zrobił za to Lucas, asystę dorzucił Benzema. Po mocnym rozpoczęciu Los Blancos cofnęli się i pozwolili Barcelonie na zdecydowanie zbyt dużo. Potraktowali ją z szacunkiem, jednak zdecydowanie zbyt dużym w stosunku do tego, jak potrafili zdominować ją na początku.

Real Madryt w drugiej połowie właściwie już nie grał. Oddał piłkę Barcelonie, oddał kontrolę Barcelonie, która mimo wszystko miała pewne problemy ze stwarzaniem sytuacji. Jeśli jednak mówimy o sytuacjach, trzeba też wspomnieć o ich braku. Ter Stegen był wręcz bezrobotny i równie dobrze mógłby iść na trybuny i prosić o wejście Messiego razem z kibicami. Bramka dla gospodarzy była dość kuriozalna, choć na pewno Katalończycy bylli wtedy zespołem po prostu lepszym. Pomyłka Lucasa, skuteczna interwencja Keylora, słupek, strzał Malcoma, rykoszet… i piłka w siatce.

Piłkę meczową na nodze miał Gareth Bale, ale… źle ją przyjął. Potem ratował się dryblingiem i uderzeniem prawą nogą, ale najważniejszy był ten pierwszy kontakt, który po prostu mu nie wyszedł. Ten jeden kontakt sprawia, że właśnie tę akcję w jego wykonaniu będziemy pamiętać. Królewscy mieli bowiem szansę na – mimo słabej drugiej połowy – zwycięstwo i znacznie lepszą zaliczkę.

Bramkowy remis w pierwszym meczu fazy pucharowej nie jest niczym złym, ale mamy świadomość, że mogło być dużo lepiej. Już po pierwszych 30 minutach Los Blancos mogli mieć na koncie trzy trafienia, a swoje mógł też dołożyć Bale. Ważny szlif na Camp Nou zebrał Vinícius, który mimo udziału przy golu przegrał mnóstwo pojedynków. Za trzy tygodnie rewanż na Santiago Bernabéu. Real Madryt nie stoi na staconej pozycji, ale też dziś Katalończycy, nawet bez Messiego i Dembélé, potrafili z łatwością wskazać jego słabe punkty. Trzy tygodnie w piłce nożnej to jednak bardzo dużo. Teraz trzeba myśleć już o derbach, a do myślenia o Barcelonie – i to jeszcze intensywniejszego – wrócimy w ostatnim tygodniu lutego.

FC Barcelona – Real Madryt 1:1 (0:1)
0:1 Lucas 6' (asysta: Benzema)
1:1 Malcom 57'

FC Barcelona: Ter Stegen; Semedo, Piqué, Lenglet, Alba; Rakitić (63' Vidal), Busquets, Arthur; Malcom (76' Aleńá), Suárez, Coutinho (63' Messi).
Real Madryt: Keylor; Carvajal, Varane, Ramos, Marcelo; Modrić, Llorente (63' Casemiro), Kroos; Lucas (84' Asensio), Vinícius (64' Bale), Benzema.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!