Revolución Robinho!

Sobota, 10 września roku 2005, godzina 20.00. Jest to dzień, który każdy fan Realu Madryt zaznaczył na czerwono w kalendarzu, jako jeden z najważniejszych w tym sezonie. Jest to dzień, w którym nastąpi debiut Robinho na Santiago Bernabéu. Cały świat chce zobaczyć grę Brazylijczyka. Wszyscy oczekują nie mniej zagrań podobnych do tych, którymi tak zachwycił publiczność w meczu z Cádiz, który był jego debiutem ligowym. Real Madryt sprawił, że mówienie o Robinho równa się masowemu szaleństwu. Jego przybycie związane jest z ogromnymi oczekiwaniami, nawet bardziej niż miało to miejsce w przypadku innych sprowadzonych w przeciągu ostatnich lat galaktycznych. Młody piłkarz jest tego świadomy i ze spokojem czeka na ten moment. Tydzień przerwy oraz fakt, że rozgrywki ligowe nie zostały zainaugurowane na Bernabéu sprawiły, że wszyscy zagorzali fani Królewskich stali się zniecierpliwieni i wzrosły ich oczekiwania. To zbyt długi czas po operze mydlanej jaką była cała operacja związana z tym transferem. Zainteresowanie meczem z Celtą jest tak ogromne, że można by wypełnić dwa Bernabéu.

Od meczu z Cádiz koszulki z nazwiskiem Robinho sprzedają się w ilościach większych niż jakiegokolwiek innego piłkarza Realu Madryt. Na cztery sprzedane koszulki z nazwiskiem Brazylijczyka przypada jedna z nazwiskiem Beckhama. Koszulka z numerem ‘10’ jest najbardziej pożądaną w Hiszpanii. W klubie nie ma jeszcze oficjalnych liczb, ale przewiduje się, że na całym świecie może się ich sprzedać milion. Jest to liczba, którą poszczycić się może jedynie Beckham i Ronaldo, jedni z najbardziej popularnych piłkarzy na świecie. W ciągu pięciu miesięcy Real Madryt zrobi rachunek, aby dokładnie określić ile koszulek nowego galáctico zostało sprzedanych.