Advertisement
Menu
/ MARCA

MARCA: Real negocjuje z City transfer Brahima

Hiszpan może trafić na Bernabéu już w styczniu

W połowie lipca 2016 roku umowa miedzy Realem Madryt a Gabriel Jesúsem była już przyklepana, a przynajmniej wierzono w to na Bernabéu. Los Blancos wynegocjowali z młodym i obiecującym napastnikiem warunki kontraktu, a jego ówczesny klub, Palmeiras, wiedział, że piłkarz wybrał Królewskich spośród czterech innych drużyn (pozostałymi były Barcelona, Manchester United i Bayern Monachium). Madrytczycy mieli zapłacić za niego 25 milionów euro, czyli mniejszą kwotę, jaką oczekiwano od pozostałych.

Kiedy wszystko wydawało się już być dopięte na ostatni guzik, telefon Pepa Guardioli do Jesúsa zmienił scenariusz w radykalny sposób. „Masz 19 lat i w Realu nie będziesz mógł liczyć na wiele minut przy BBC. Chodź ze mną do City, gdzie będę mógł zagwarantować ci okazje do gry i możliwości na rozwój”, miał powiedzieć były trener Barcelony do młodego zawodnika. Guardiola to jednak Guardiola. I właśnie to przekonało Brazylijczyka. Pep spełnił obietnicę, a piłkarz wykorzystał swoją szansę, dzięki czemu może dzisiaj liczyć na regularną grę na City of Manchester Stadium. Całe to zamieszanie zostało fatalnie odebrane w stolicy Hiszpanii.

Poza niezaprzeczalnymi faktami, Gabriel Jesús jest jednym z powodów, dla których dwa i pół roku po tamtych zdarzeniach Brahim Díaz, także 19-latek, zdecydował się pójść w przeciwną stroną i zmienić Manchester na Real. Ale motywem jest nie tylko Brazylijczyk, to także inne czynniki, jakie Guardiola zdradził dwa tygodnie temu: „Chcemy mieć tutaj Brahima, zdanie jakie mamy na jego temat jest bardzo dobre, ale na końcu rywalizujesz ze Sterlingiem, Sané, Mahrezem, Bernardo… Trudno o minuty. Nie możesz sobie wyobrazić, jak trudno jest zostawić takich piłkarzy jak Brahim poza boiskiem i tak często mu o tym mówić”. Wydaje się jednak, że te wyjaśnienia nie przekonały wychowanka Málagi, a konkretnie nie przekonało go to, że w tym sezonie zagrał tylko w trzech meczach, notując łącznie 148 minut i strzelając dwa gole.

Przykładem dla Brahima może być też jego były kolega z młodszych sekcji piłkarskich City. Jadon Sancho, który latem 2017 roku przeniósł się do Borussii Dortmund, jeszcze bardziej zachęcił Hiszpana do podjęcia decyzji o zmianie klubu. Angielski gracz trynidadzkiego pochodzenia uchodzi dzisiaj za jeden z największych talentów w świecie futbolu, a w wieku 18 lat ma pewne miejsce w zespole z Zagłębia Ruhry i rozegrał już w tym sezonie 21 spotkań.

Właśnie dlatego Brahim postanowił nie akceptować trzech ofert, jakie w ostatnim czasie złożyli mu Anglicy, by przedłużyć z nim kontrakt, który wygasa 30 czerwca przyszłego roku. Ostatnia z nich, według brytyjskiej prasy, zawierała zarobki w wysokości 30 000 euro tygodniowo i różnego rodzaju premie. Ale to nie pieniądze są tym, czego szuka obecnie pomocnik, lecz minuty. Hiszpan, który trafił do Manchesteru w wieku 14 lat, chce wrócić do swojej ojczyzny. W Anglii spędził z rodziną pięć sezonów i tylko jakiś drastyczny obrót spraw mógłby spowodować to, że nie trafi do Realu Madryt, który nie waha się kupować młodych zawodników.

Gdy otoczenie Brahima skontaktowało się kilka miesięcy temu z Królewskimi, by wybadać teren i zaoferować jego usługi, w Valdebebas nie mieli wątpliwości. Śledzili jego poczynania od dwóch lat, podobnie zresztą jak wszystkich innych obiecujących graczy. Od 1 stycznia Hiszpan może negocjować z kim tylko chce, a Real jest gotowy zaoferować mu sześcioletni kontrakt, jak to zwykle robi w przypadku zawodników poniżej 21 roku życia. Jego wynagrodzenie miałoby zaś oscylować w granicach 3,5 miliona euro rocznie.

W Manchesterze wiedzą już, że szanse na zatrzymanie piłkarza są znikome. I wiedzą o tym bardzo dobrze, ponieważ jego agentem jest brat Pepa, Pere. To on uprzedził pięć lat temu Barcelonę i zabrał go do Anglii, gdy Pep nie był jeszcze trenerem City. Dlatego Guardiola mówił już kilka dni temu o możliwym odejściu zawodnika: „To proste, chcemy, żeby przedłużył kontrakt o 4 czy 5 lat i zrobimy wszystko, co będzie trzeba, ale to jest w jego rękach. I jeśli nie chce tu zostać, to musi odejść”.

Biorąc pod uwagę determinację Brahima i decyzję, która wydaje się już być podjęta, Królewscy chcą uniknąć ingerencji innych klubów, takich jak PSG, dlatego usiedli do negocjacji z Manchesterem. Relacje między oboma klubami są płynne dzięki Ferránowi Soriano i José Ángelowi Sánchezowi, dlatego obie strony starają się uzgodnić rekompensatę finansową, aby pragnienie młodego zawodnika o grze na Bernabéu spełniło się tak szybko, jak to tylko możliwe, najlepiej już w styczniu. Królewscy oferują więc 10 milionów euro, ponieważ za pół roku Brahim i tak będzie już wolnym zawodnikiem. City oczekuje jednak dwa razy więcej pieniędzy za oddanie gracza w zimowym okienku transferowym, ale oba kluby zdają się być skazane na to, by ostatecznie dojść do porozumienia.

Włodarze z Madrytu liczą się jednak także ze zdaniem Santiago Solariego, który zdaje się nie protestować przed kupnem Brahima, mimo że ma w składzie zawodników, którzy mogą grać na jego pozycji, takich jak Isco, Asensio czy Lucas Vázquez. Na końcu to jednak argentyński szkoleniowiec musi znaleźć dla niego miejsce w jedenastce i dawać mu grać. Zwłaszcza, że jest to jeden z głównych powodów, dla których pomocnik chce podpisać kontrakt z Realem Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!