Advertisement
Menu

Pozbyć się demonów

Zapowiedź meczu CSKA – Real Madryt

Rozdział 1: Ignacio, Sergio, Daniel, Marco, Francisco, Lucas, Álvaro
Choć z dnia na dzień stali się sierotami, byli przekonani, że mimo tego wciąż mogą jeszcze coś osiągnąć. Przecież czasów ich świetności wcale nie trzeba było szukać w prehistorii. Więcej – część załogi złotą erę pamiętała nie tylko z opowieści, lecz z odgrywania w niej ważnej roli. Teraz zaś po kilku nieco mniej idyllicznych latach czuli, że znów mają w sobie dawną iskrę.

Do pewnego momentu wszystko rzeczywiście układało się po myśli. „Jeśli ściany mają im pomagać, to po prostu je zburzymy”, powtarzali między sobą w dniu, który – jak miało się okazać – wkrótce zostanie naznaczony piętnem narodowej klęski. Hiszpanie co prawda uwielbiają wszelkiej maści loterie, ale wzięcia udziału akurat w tamtej żałują do dziś. Lata doświadczenia Rosjan w ichniejszej ruletce okazały się cenniejsze.

Rozdział 2: Luka
To był prawdopodobnie najbardziej słodko-gorzki dzień w jego życiu. Z jednej strony jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wiedział bowiem, że jako kapitan okrętu osiągnął największy sukces w historii kraju. Na dodatek został też okrzyknięty najlepszym pracownikiem miesiąca. Z drugiej strony – choć wiedział, że na pewno nie był faworytem w tej walce – czuł, że uciekła mu niepowtarzalna szansa, by w jednym roku wznieść ku niebu dwa najcenniejsze trofea, jakie są do zdobycia w jego profesji. Po powrocie do kraju witano go niczym największego herosa, ale mimo wszystko w sercu pozostawała jakaś zadra.

„To nie przypadek, że na koniec spadł deszcz”, pomyślał sobie, gdy było już po wszystkim.

Rozdział 3: Rafa
25 lat na karku i świat u stóp. A raczej – kolejny raz u stóp. Rafa wiedział jednak, że aż tak dobrze nie było jeszcze nigdy. Mimo to ani teraz, ani nigdy wcześniej nie unosił się nad ziemią i nie patrzył na innych z góry. Po prostu nie ten typ człowieka. Sukcesy w znacznej mierze zawdzięczał bowiem właśnie temu, że swój spokojny i opanowany charakter potrafił przenosić na płaszczyznę zawodową. Kiedy było już po wszystkim, uścisnął się po przyjacielsku z Luką. Było mu go trochę szkoda, ale wiedział, że tamtego dnia nie mógł mu pomóc.

„Dobrze, że na co dzień stoimy po tej samej stronie”, pomyślał, wspominając dzielone wspólnie piękne chwile z minionych lat.

Rozdział 4: Julen
Na samym końcu mamy zaś jego. Czyli tego, który siedział sobie w wygodnym fotelu i nie wiedział, co o tym wszystkim tak naprawdę sądzić. Gdyby sprawy ułożyły się po jego myśli, nie byłby przecież biernym obserwatorem tych historii. Przy sprzyjających wiatrach doprowadziłby pierwszą z nich do szczęśliwego zakończenia i – kto wie – może miałby wpływ na losy trzeciej. Kiedy obierał inny punkt widzenia, dochodził jednak do wniosku, że być może najzwyczajniej w świecie nie dało się zjeść ciastka i mieć ciastka. Albo dało się, ale łysy Luis wiedział swoje. Tak czy inaczej, kiedy w przedostatni dzień sierpnia cały świat emocjonował się wyciąganiem kulek z koszyczków, w środku odczuwał satysfakcję.

„No i co, Luis? I tak pojadę do Moskwy”.

* * *

Łużniki to stadion, z którym zarówno piłkarze, jak i poniekąd trener Realu Madryt mają wciąż żywe wspomnienia. Z jednym wyjątkiem, wspomnienia niezbyt przyjemne. Siedmiu graczy Los Blancos doznało tam wstydliwej porażki z reprezentacją Rosji w 1/8 finału mundialu, jeden przegrał na tym obiekcie walkę o złoto mistrzostw świata, a Julen Lopetegui nawet jeśli nie chciał, to w duszy musiał się zastanawiać, co by było gdyby. Do grona niezadowolonych należałoby jeszcze dokooptować Toniego Kroosa, choć akurat on po porażce z Meksykiem mógł jeszcze dalej marzyć o ostatecznym powodzeniu na mundialu. Jedynie Rafa Varane do Valdebebas mógł wrócić w pełni zadowolony. Jako jeden z jedenastu.

Dziś właśnie na Łużnikach – czyli jednym z pięciu stadionów, gdzie rozgrywano zarówno finał mistrzostw świata, jak i Ligi Mistrzów (pozostałe to Wembley, stadiony olimpijskie w Berlinie i Rzymie oraz Santiago Bernabéu) – zawodnicy Królewskich zmierzą się z wicemistrzem Rosji, moskiewskim CSKA. Z CSKA, które – warto wspomnieć – na Łużnikach wcale nie grywa na co dzień. Ich macierzystym stadionem jest mieszcząca nieco ponad 30 tysięcy widzów WEB Arena, ale z racji wizyty Królewskich i dużego zainteresowania meczem postanowiono rozegrać spotkanie na większym obiekcie.

O ile historii związanych z Łużnikami można opowiadać całą masę (nie wspomnielismy jeszcze, że z czterech rozgrywanych tam spotkań nie udało się nam wygrać ani razu – bilans to trzy porażki i remis), o tyle dzieje potyczek z naszym wieczornym rywalem nie należą do zbyt rozległych. Po raz ostatni z ekipą ze stolicy Rosji mierzyliśmy się bowiem trzy wieczności temu. Konkretniej w 1/8 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2011/12. Wówczas w miejscu dzisiejszej potyczki zremisowaliśmy w pierwszym meczu 1:1 po golu Cristiano i wyrównującej bramce w ostatnich sekundach starcia Pontusa Wernblooma. W rewanżu na Bernabéu zwyciężyliśmy jednak bez większych kłopotów 4:1 (trafienia Higuaína, Benzemy, dwukrotnie Cristiano i Tosicia dla ekipy gości). O tym, jak dawno się to jednak działo, niech świadczy fakt, że z obecnej kadry Los Blancos tamten dwumecz pamiętają jedynie Karim Benzema, Sergio Ramos i Marcelo (dziś na murawie zobaczymy tylko tego pierwszego).

A jak to wygląda w obu drużynach dziś? Na krajowym podwórku ani jedni, ani drudzy nie mają przesadnych powodów do radości. Real Madryt głównie dlatego, że w starciach z Sevillą i Atlético zaprzepaścił szansę, by odskoczyć Barcelonie. CSKA natomiast od początku sezonu gra w kratkę. Raz zwycięstwo, raz remis, i tak w zasadzie od samego startu. Efekt? 16 punktów po dziewięciu kolejkach, czwarta lokata i sześć oczek straty do liderującego Zenita. Biorąc pod uwagę ambicje klubu, jedyne pocieszenie stanowi to, że CSKA na tę chwilę i tak jest najwyżej sklasyfikowanym klubem z Moskwy (Lokomotiv znajduje się na siódmym, a Spartak z punktem straty na piątym miejscu). W pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Rosjanie zremisowali z kolei z Viktorią Pilzno. Zremisowali zresztą wyjątkowo szczęśliwie, ponieważ przegrywali już 0:2, a wyrównującą bramkę zdobyli po rzucie karnym w 5. minucie doliczonego czasu gry. Z ostatnich istotnych rzeczy – uwaga na Fiodora Czałowa. 20-latek zdobył w tym sezonie 8 goli w 11 meczach (7 trafień w lidze i jedno w Champions League). Mogą być z niego ludzie.

Do wieczornego spotkania na pewno podchodzimy jeszcze troche struci ligowymi starciami z zeszłego tygodnia. Z założenia mielismy przebrnąć przez konfrontację na Łużnikach siłą rozpędu, w rzeczywistości Królewscy będą musieli jednak stłumić w zarodku czające się gdzieś za nami czarne myśli. Na pewno nie mamy zamiaru przesadnie się podpalać I podjudzać dyskusji o wielkim kryzyzie, ale wiemy, że Real Madryt stać z pewnością na o wiele więcej niż pokazywał w przeciągu minionych dwóch tygodni.

Daleka podróż, niezbyt przyjazny klimat I stadion, na którym Real jeszcze nie wygrał. Trudno – obowiązki to obowiązki, musimy to wygrać.

Początek spotkania o godzinie 21:00. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport Premium 4 PPV

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!