Advertisement
Menu

Ceballos to za mało

Derby Madrytu na remis

To były dwie różne połowy i dwa oblicza obu zespołów. Jedyne, co je łączy, to dobra postawa bramkarzy, którzy potrafili przeciwstawić się drużynom, które stwarzały groźniejsze okazje. W pierwszej połowie dzięki Thibaut Courtois Królewscy utrzymali czyste konto, po przerwie na wysokości zadania nie raz stawał Jan Oblak. Derby Madrytu zakończyły się bezbramkowym remisem.

Real Madryt od początku chciał przejąć piłkę, ale z powolnego rozgrywania niewiele wynikało. Atleti potrafiło się odgryźć, czego efektem były znakomite sytuacje Antoine'a Griezmanna i Diego Costy, ale dwukrotnie świetnie interweniował Courtois. Gosopdarze potrafili odpowiedzieć jedynie okazją Garetha Bale'a po rzucie wolnym. Emocji na pewno nie brakowało, ale gra Królewskich nie mogła imponować. Brakowało przyspieszenia, błysku i podjęcia ryzyka. Schodząc do szatni, Atlético miało pełne prawo czuć niedosyt. Z drugiej strony gospodarze i tak prezentowali się dużo lepiej niż na Sánchez Pizjuán, ale to akurat nie wzbudzało u nikogo euforii.

W przerwie w szatni został Gareth Bale, a Julen Lopetegui na lewą stronę posłał Daniego Ceballosa. Choć zmiana była spowodowana urazem Walijczyka, wpuszczenie Hiszpana było bardzo dobrą decyzją trenera. Niemal z miejsca stał się kluczową postacią Królewskich. Potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność, zaryzykować, a do tego harował w defensywie. Sprawiał rywalom mnóstwo problemów, a co ważniejsze poszła za nim cała drużyna. Zaczęła grać z większym polotem. Była szybsza od przeciwnika i potrafiła zamknąć go w okolicach swojej szesnastki. Dwie znakomite szanse miał Asensio, ale najpierw pojedynek z nim wygrał Oblak, za drugim razem zabrakło mu szybkości i zdecydowania. Zamiast zabójczego kontrataku Real miał jedynie rzut rożny.

Z minuty na minutę pressing i atak pozycyjny Los Blancos przesuwał się coraz bliżej bramki Oblaka. Atlético wybijało piłkę na oślep, Costa i Griezmann bardzo rzadko byli przy piłce, a Ramos i Varane wyprzedzali ich niemal za każdym razem. W ofensywie Królewskich niestety także brakowało konkretów. Rywal w porę się przebudził i potrafił zapanować nad atakami Los Blancos, którzy w pewnym momencie wiedzieli, że nie mogą grać jeszcze wyżej i agresywniej, by nie narazić się na kontrataki.

Dwa zupełnie inne oblicza. W drugiej połowie gra Realu naprawdę mogła się podobać, ale z takim rywalem napór nie mógł trwać cały czas. Być może ekipa Lopeteguiego przespała pierwszą połowę. W drugiej była natomiast dużo lepsza, ale nie można mówić o jakiejkolwiek niesprawiedliwości. Wiele razy brakowało ostatniego podania czy po prostu dobrego uderzenia. W całym meczu oba zespoły miały bardzo dobre okazje, ale bramkarze świetnie się spisali. Na pewno po drugiej połowie można odczuwać niedosyt, ale przecież w przerwie nastroje nie mogły być tak dobre. Na pewno widać światełko w tunelu. Jest nim postawa drużyny w drugiej połowie, która momentami przypominała to, co działo się w potyczce z Romą.

Real Madryt – Atlético Madryt 0:0

Real Madryt: Courtois; Carvajal, Varane, Ramos, Nacho; Modrić (82' Lucas Vázquez), Casemiro, Kroos; Bale (46' Ceballos), Benzema (88' Vinícius), Asensio.
Atlético: Oblak; Juanfran, Giménez, Godín, Filipe Luís; Rodrigo (84' Kalinić), Saúl, Koke, Lemar (60' Correa); Griezmann, Diego Costa (69' Thomas).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!