Advertisement
Menu

Poskromić lwa w jego jaskini

Zapowiedź meczu Athletic – Real Madryt

Lwy, jakie są, każdy widzi. Przyjaciółmi Athleticu Bilbao nigdy nie byliśmy i już raczej nimi nie zostaniemy. Na trybunach konkurs, kto głośniej i w bardziej wymyślny sposób wypowie się niepochlebnie na temat tego, co sądzi o matkach piłkarzy Królewskich, na murawie zaś dzika żądza rozszarpania gościa ze stolicy na kawałki. Mało jest w Hiszpanii stadionów, z których wrogość wobec nas biłaby po oczach aż tak bardzo, jak na San Mamés. A przecież smutna prawda jest taka, że nie lubią nas prawie nigdzie.

A jednak gdzieś mimo tej zakorzenionej od długich dziesięcioleci niechęci na linii Real Madryt – Athletic Bilbao, i w ogóle Madryt – Kraj Basków, trudno w głębi duszy nie czuć pewnego podziwu lub chociaż szacunku wobec Los Leones. Bo nawet jeśli pod względem poziomu sportowego Athletic wciąż nie może równać się z nami i Barceloną, to jednak niewątpliwie Baskowie również są zjawiskiem na skalę światową.

Choć nie raz i nie dwa patrząc na sposób gry Lwów można było odnieść wrażenie, że nie ma przypadku w tym, iż narodowym sportem w regionie jest podnoszenie kamieni i rąbanie drewna, to jednak naprawdę trudno nie doceniać tego, jakim klubem jest Athletic. Samo to, że w swojej 120 letniej historii Athletic, kultywując tradycję gry zawodnikami wyłącznie urodzonymi w Kraju Basków lub wychowanymi w baskijskich klubach (zasadę w przypadku kilku piłkarzy nieco naginano, ale wciąż na podstawie konkretnych argumentów. Najświeższy przykład – Cristian Ganea, z pochodzenia Rumun) nigdy nie spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej, jest czymś bezprecedensowym.

Więcej – w ostatnich latach Athletic regularnie zajmował w tabeli miejsca pozwalające na udział w europejskich pucharach. Dokładniej wyglądało to tak:

Sezon 2013/14 – czwarte miejsce w lidze
Sezon 2014/15 – gra w Lidze Mistrzów i siódme miejsce w lidze.
Sezon 2015/16 – przegrany po karnych półfinał Ligi Europy i piąte miejsce w lidze.
Sezon 2016/17 – awans z grupy w Lidze Europy i siódme miejsce w lidze.

Dopiero w poprzednich rozgrywkach przyszła zadyszka, która przerwała kilkuletnie pasmo sukcesów klubu z północy Hiszpanii. Athletic zajął na krajowym podwórku dopiero 16. miejsce (kwestia utrzymania była jednak niezagrożona – Las Palmas, Málaga i Deportivo były zbyt beznadziejne), ale warto zauważyć, że i tak słaba postawa w lidze nie przeszkodziła Los Leones w awansie z grupy w Lidze Europy, wygraniu dwumeczu ze Spartakiem Moskwa i odpadnięciu dopiero w 1/16 z Marsylią, która – jak miało się okazać – wykoleiła się dopiero w finale z... madrycką filią Athleticu. No i też nie wolno zapominać, że w kampanii 2017/18 nie pokonaliśmy naszego dzisiejszego rywala ani u siebie (1:1), ani na wyjeździe (0:0).

Jeśli chodzi o bieżące rozgrywki, rzecz jasna nie da się jeszcze wyciągnąć żadnych daleko idących wniosków. Ekipa Eduardo Berizzo, który zastąpił przed sezonem Cuco Zigandę, jak na razie ma na koncie cztery oczka, na które składa się zwycięstwo 2:1 z Leganés i remis 2:2 z Huescą. W tym momencie koniecznie należy dodać, że Athletic rozegrał jedno spotkanie mniej, ponieważ z racji remontu stadionu przełożony został mecz na Vallecas z Rayo.

W obozie Realu Madryt najważniejszą wiadomością po przerwie na reprezentacje jest z pewnością to, że w domu wszyscy zdrowi. Nikt się nie połamał, nikt się nie zatruł, nikomu też nie spóźnił się samolot. Julen Lopetegui na ostatnim treningu przed wylotem do Bilbao miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Jak na razie wszystko wydaje się więc układać w harmonijny sposób. Po trzech kolejkach możemy pochwalić się kompletem zwycięstw osiągniętych bez większych turbulencji. Dziś jednak ciężar gatunkowy potyczki będzie sporo większy niż w przypadku dotychczasowych konfrontacji. Gra na jednym z najtrudniejszych terenów z pewnością będzie kosztować sporo więcej wysiłku. Tak czy owak, z Bale'em i Benzemą w obecnej formie o wiele łatwiej o pozytywne myślenie.

Wiemy, jak dużo krwi i potu trzeba zostawić za każdym razem na San Mamés. Dlatego też piękny styl byłby dziś jedynie miłym dodatkiem do tego, co pozostaje nadrzędnym celem – zwycięstwa. Baskijskie lwy w swojej jaskini jak zawsze będą starały się nas zagryźć. My zaś jak zawsze będziemy robić wszystko, by połamały sobie na nas zęby. Tak naprawdę dzisiejszego wieczoru czeka nas pierwszy poważny test w tym sezonie. Aż za dobrze wiemy już bowiem, że gdzie jak gdzie, ale w Bilbao to akurat chlebem i solą nas nie przywitają.

Mecz rozpocznie się o 20:45, a w Polsce na żywo pokaże je kanał Eleven Sports 1 dostępny na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!