Advertisement
Menu

Wygrać, uniknąć falstartu i nacieszyć oczy

Zapowiedź meczu Girona – Real Madryt

Real – Barcelona. Real – Atlético. Real – Juventus. Real – Bayern. W piłce zdarzają się historie, które mimo tego, że ciągną się przez dziesięciolecia, wraz z kolejnymi rozdziałami w żadnym wypadku nie są w stanie wprawić w znudzenie. Przeciwnie – niezależnie od tego, w którą stronę skręci fabuła, i tak ze zniecierpliwieniem czeka się na kolejne linijki. Szczególnie łatwo wciągnąć się w wir opowieści, gdy rzecz jasna mierzą się ze sobą drużyny od niepamiętnych czasów uznawane za najlepsze z najlepszych.

Dziś co prawda nie gramy z nikim, kto dorobiłby się miana potęgi rozdającej karty na europejskiej arenie. Nie będziemy robić z siebie głupków i pisać, że emocje będą porównywalne do towarzyszących nam podczas kluczowych faz Ligi Mistrzów. W szranki stajemy przecież z zespołem, który w zeszłym roku po raz pierwszy zdołał przebić się do najwyższej klasy rozgrywkowej. Mimo to Girona w minionym sezonie w starciach z Realem Madryt była w stanie sprawić, że wieczorem spojrzymy na nią nieco inaczej niż na większość drużyn ze środka tabeli i okolic. Choć dzieje potyczek z naszym rywalem obejmują zaledwie dwa rozdziały, były one na tyle zajmujące, że gdzieś tam rozbudziły one nasze apetyty na więcej.

Dotychczasowe mecze Realu Madryt z Gironą należą bowiem do tych, które jest zapamiętać nieco łatwiej niż inne spotkania z zespołami klasy średniej. W październiku na Montilivi doznaliśmy bowiem z ówczesnym beniaminkiem bolesnej porażki (1:2, gole Isco, Stuaniego i Portu), po której wielu z nas miało pełne prawo pomyśleć, że coś w machinie Zinédine'a Zidane'a się zacięło. Złośliwi/pesymiści po tamtej klęsce zaczęli mówić o przegranej lidze pod koniec października i – jak miało się okazać – niestety było w tym sporo racji.

W rewanżu na Bernabéu mieliśmy za to okazję obejrzeć chyba jeden z najfajniejszych ligowych meczów z udziałem Los Blancos w rozgrywkach 2017/18. Real zwyciężył 6:3 po pokazie radosnego futbolu. Jeśli coś było nam w stanie na tamtym etapie sezonu wynagrodzić choć w jakiejś niewielkiej części to, że na krajowym podwórku nie graliśmy już zupełnie o nic, to właśnie taka potyczka, jak tamta. Cztery gole ustrzelił wielki nieobecny dzisiejszego spotkania, Cristiano Ronaldo, a po jednym trafieniu dołożyli Gareth Bale i Lucas Vázquez.


Girona w zeszłym sezonie zajęła 10. miejsce w tabeli, co – jak na zespół po raz pierwszy występujący w najwyższej klasie rozgrywkowej – było wynikiem dobrym, a nawet bardzo dobrym. Katalończyków przez pewien czas wymieniało się nawet w kontekście walki o eliminacje do europejskich pucharów. Ostatecznie sztuka ta rzecz jasna się nie udała, ale mimo wszystko trudno było nie odnieść wrażenia, że ekipa Blanquivermell swój plan wykonała w o wiele większym stopniu niż z początku zakładano.

Po udanej poprzedniej kampanii Girona – podobnie jak Getafe – dokonała rzadkiej sztuki, zachowując niemalże niezmieniony kształt kadry. Z podstawowych zawodników odszedł w zasadzie tylko Pablo Maffeo, który wypożyczony był z Manchesteru City. Wykupieni zostali natomiast Johan Mojica (z Rayo) i Marc Muniesa (Stoke). Obaj kosztowali po 5 milionów euro, tym samym ustanawiając nowy rekord transferowy klubu.

Żeby nie było jednak zbyt różowo, Montilivi opuścił kapitan okrętu, czyli Pablo Machín. Szkoleniowiec pracował w Gironie przez cztery lata i niewątpliwie można nazwać go ojcem sukcesu zespołu z Katalonii. I choć podejrzewamy, że trudno było mu się żegnać z poprzednim miejscem zatrudnienia, to jednak nie dziwimy się, że postanowił postawić krok do przodu i objąć Sevillę. Na miejsce Machína ściągnięto natomiast Eusebio, który do tej pory ze zmiennym szczęściem prowadził Real Sociedad. Z jego debiutu trudno jednak wyciągać na razie jakiekolwiek wnioski – 0:0 z Realem Valladolid na inaugurację ligi jak na razie nie jest w stanie ukształtować w nas żadnej konkretnej opinii.

Real Madryt w 1. kolejce zwyciężył zaś u siebie 2:0 z Getafe i tak naprawdę choćbyśmy mocno się starali, nie potrafimy wyzbyć się wrażenia, że wygrana ta przyszła praktycznie bez większego wysiłku. Bramki zdobywali Dani Carvajal (lob głową!) oraz Gareth Bale, który daje coraz wyraźniejsze sygnały, że w pełni zdrowy jest w stanie pociągnąć ten wózek po odejściu Cristiano Ronaldo. Z ciekawszych rzeczy dziś najprawdopodobniej czeka nas debiut Thibaut Courtois. Choć prasa tematem rywalizacji w bramce żyje już od dawien dawna, to jednak w gruncie rzeczy raczej nie ma się co oszukiwać – naturalną koleją rzeczy najpewniej będzie to, że Keylor Navas z czasem będzie musiał na stałe ustąpić miejsca między słupkami ściągniętemu z Chelsea Belga. Oficjalnego debiutu nie doczekamy się za to w przypadku Viníciusa. Brazylijskie media nie mogły się nadziwić, że młody atakujący w dwóch poprzednich meczach nie otrzymał ani minuty. Cóż, tym razem zdziwić się będą musiały jeszcze bardziej, ponieważ 18-latek nie złapał się nawet do kadry.

Nie będziemy pisać, że dzisiejszego wieczoru z pianą na ustach wyczekujemy zemsty za porażkę na Montilivi sprzed dziesięciu miesięcy. To mimo wszystko nie ta głębokość rany. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wyobrażamy sobie wpadki już w 2. kolejce sezonu. Liczymy na pewne zwycięstwo i przynajmniej kolejne przebłyski tego, jak docelowo wyglądać ma Real Madryt Julena Lopeteguiego. Oczekujemy też, że w Hiszpanii wreszcie przestanie aż tak grzać słońce. Dla turystów ładna pogoda to niewątpliwie fajna sprawa, ale dla kibiców, którzy muszą oglądać z tego powodu mecze zaczynające się w niedzielę, a kończące w okolicach poniedziałku, już niekoniecznie.

Mecz rozpocznie się o 22:15, a w Polsce na żywo pokaże je kanał Eleven Sports 1 dostępny na platformie Player.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!