Advertisement
Menu
/ elmundo.es

Tebas: Klasyk w Nowym Jorku jest niewykonalny

Wywiad z prezesem La Ligi

Javier Tebas udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo, w którym poruszył najważniejsze kwestie dotyczące startu nowego sezonu La Ligi, czyli system VAR i porozumienie dotyczące rozgrywania spotkań w Stanach Zjednoczonych. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.

Na mundialu VAR był pełnym sukcesem. W Hiszpanii po pierwszej kolejce pojawiła się krytyka.
Jedyne opinie przeciwko systemowi wyszły od Setiéna i Mendilibara, którzy przegrali. To samo dotyczyły niektórych reprezentacji w Rosji. Co do tych trenerów, zaskakuje mnie, że nie wiedzą, jak działa VAR. Ogólnie ja jestem zadowolony z tej pierwszej kolejki. Gdy zaliczymy ich pięć, będziemy mogli porównywać efektywność wobec mundialu, bo zrównamy się wtedy liczbą meczów. Uważam, że będziemy lepsi, bo w Rosji gwizdali sędziowie, którzy nigdy wcześniej robili tego z tym systemem.

Liga Mistrzów tymczasem zacznie się bez systemu VAR. Czy futbol na tym poziomie nie powinien być bardziej zsynchronizowany?
Oczywiście. Trzeba było podjąć odważną decyzję i my to zrobiliśmy, ale gdybyśmy poddali się pewnym naciskom, w tym nawet ze strony mediów, nie mielibyśmy tego systemu.

Nie zawsze byliście zgodni w tym względzie z Federacją. Czy po przyjściu Luisa Rubialesa wasze stosunki poprawiły się?
Jeśli pytanie dotyczy stosunków profesjonalnych między instytucjami, które muszą się porozumiewać, to odpowiedź jest twierdząca, niezależnie od naszych stosunków osobistych. W trzy miesiące rozwiązaliśmy więcej spraw niż przez pięć lat z Villarem. Rubiales zatrudnił świetnych profesjonalistów, którzy zgadzają się na rozmowy. Inna sprawa to dojścia do porozumienia. Przy tym on nie jest i nie będzie moim przyjacielem. Mamy inne wartości i inny pogląd na to, czym jest przyjaźń.

Pan nie wyrzuciłby Lopeteguiego z reprezentacji?
Nie zachowałbym się w ten sposób, absolutnie. Z jednej strony mamy godność czy złość na klub, ale dobro kadry, czyli dobro całej Hiszpanii, powinno być na pierwszym miejscu.

Pan od przyjścia do La Ligi stawiał organizacji cele sezon po sezonie. Jakie macie wyznaczone na ten rok?
Konsolidacja systemu VAR, zamknięcie spraw audiowizualnych na kolejny sezon oraz rozwój porozumienie z Facebookiem w sprawie transmisji meczów w Indiach. Nie zapominamy o bronieniu naszych interesów w Europie, gdzie patrzymy na podział pieniędzy z Ligi Mistrzów i kontrolę klubów-państw.

Jest pan optymistą w sprawie środków, jakie ma do dyspozycji UEFA? Niedługo mamy poznać ostateczną decyzję w sprawie PSG.
Jestem pesymistą, bo pomijając nawet ten przypadek, nie widzę, by UEFA podchodziła do problemu w sposób, w jaki powinna to robić. Trzeba tu łapać byka za rogi. Inaczej już się tego nie naprawi. Nie mówimy już tylko o PSG czy City, ale teraz także o Interze, co widzieliśmy w sprawie Modricia. Nie trzeba mieć za sobą państwa, wystarczy po prostu duży kapitał. Tworzy się sztuczną inflację i dumping w sektorze, ścierając się z bardzo dobrze regulowanymi rozgrywkami, na przykład La Ligą. W tym sezonie mocno będę pracować nad tym tematem.

Czy porozumienie z Facebookiem na Indię można powtórzyć w innych krajach?
Zależy od rynku. W Hiszpanii myślę, że nigdy nie będzie szansy na to, by portal społecznościowy był głównym właścicielem tych praw. Chodzi o to, że w każdym kraju sytuacja z prawami jest inna, pomimo tego, co myśli wiele osób. W każdym miejscu trzeba do tego podejść w odpowiedni sposób. W Indiach ogląda się mnóstwo rzeczy za pośrednictwem tych portali. W Japonii za to praktycznie niczego. Facebook spróbował czegoś takiego wcześniej z krykietem. Dla nas to bardzo ważny rynek pod względem liczbowym i futbol musi na nim rosnąć. Jednak jak mówię, strategie La Ligi zależą od miejsca, nie tylko w kwestii praw, ale także ich wykorzystania w sieci. W Stanach Zjednoczonych działamy zupełnie inaczej niż w Niemczech, Polsce czy Rosji, gdzie mogę powiedzieć, że w ostatnich miesiącach osiągaliśmy wspaniałe wyniki. Ta dywersyfikacja sprawia, że jesteśmy pionierami na świecie. Tylko NBA robi coś podobnego.

Jedną z nowych inicjatyw jest rozgrywanie meczu poza Hiszpanią. Czy możemy w najbliższych latach spodziewać się Klasyku w Nowym Jorku czy Pekinie?
Nie. Logistycznie Klasyk w Nowym Jorku jest niewykonalny. Przynajmniej Klasyk ligowy.

Od przyjścia wiele mówi pan o internacjonalizacji rozgrywek, ale jak bardzo wzbogaca to całą ligę? Macie jakieś wyliczenia?
Posiadamy statystyki. W ciągu czterech lat potroiliśmy wartość naszych praw telewizyjnych na poziomie międzynarodowym. W kolejnych 4 sezonach ich wartość podskoczy o kolejne 8-9%. Jednak to nie jest jedyny cel, bo chcemy też pomagać ekipom w pozyskiwaniu większej liczby międzynarodowych sponsorów. Na razie tylko dwójka notuje tu realny wzrost, Real i Barcelona, do tego w minimalnym stopniu dochodzi Atlético. Trzeba pracować nad tym, by zagraniczni sponsorzy przychodzili też do Valencii, Villarrealu czy Hueski, która właśnie awansowała. Dlaczego nie? Porozumienie z Facebookiem na Indie zakłada, że mecze będzie można oglądać za pomocą fanpage'ów samych klubów, więc prosimy je o większe zaangażowanie w rozwijanie swoich portali społecznościowych. Muszą to robić, bo to przyniesie im nie tylko nowych sponsorów, ale także fanów spoza środowisk lokalnych. Dlatego muszą zrozumieć tę strategię i się w nią zaangażować.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!