Advertisement
Menu
/ marca.com

Nowy trener, stary bramkarz?

Zidane nie chciał zmian między słupkami

Jak każdego lata z ostatnich czterech, kwestia obsady bramki Realu Madryt staje się głównym tematem debat na Santiago Bernabéu. Los Blancos mają możliwość sprowadzenia Alissona Beckera, który był faworytem działaczy, ale Zinédine Zidane nie uważał tego transferu za priorytet, kiedy jeszcze myślał o wzmocnieniach na kolejny sezon. Tak jak w przeszłości z Davidem de Geą i Kepą Arrizabalagą, Zidane naciskał na utrzymanie kadry.

Podobał mu się Keylor Navas i chciał, by to właśnie Kostarykanin bronił dostępu do bramki jego drużyny także w kolejnym sezonie. Francuz w niego wierzył i uważał, że Keylor jest częścią grupy, ale impnowało mu też to, w jaki sposób trenuje. To wszystko sprawiało, że Zizou nie sądził, by klub musiał wydawać 60 milionów euro albo więcej, by pozyskać bramkarza, który zburzy obecny ekosystem.

Zidane był zadowolony nie tylko z Keylora. Dobrą robotę według szkoleniowca wykonywali także Casilla i Luca, którzy dobrze rozumieją swoje role w drużynie i dobrze pracowali na co dzień z Luisem Llopisem, trenerem bramkarzy. W głowie Francuza nie mieściło się to, by miał powiedzieć Kiko, któremu za dwa lata kończy się kontrakt, że ma poszukać sobie nowego klubu. To samo odnosi się do syna szkoleniowca, który niedawno zadebiutował w Primera División. Żaden z nich nie myśli o odejściu, więc przyjście kolejnego golkipera, na przykład Alissona, spowodowałby kolejne problemy. Oczywiście nie takie z serii „nie do rozwiązania”, jednak trzeba by skupić się na wygonieniu jednego z tych, których Królewscy mają obecnie na swojej liście płac.

W związku z odejściem Zidane'a klub ma oczywiście ważniejsze sprawy na głowie niż poszukiwanie bramkarza. Nie jest jednak tajemnicą, że działacze zapatrują się na transfer Alissona. Na jego korzyść działają jego potencjał i świetlana przyszłość. Mógłby zwiększyć rywalizację między słupkami – w to wierzył też Zidane w listopadzie, gdy klub rozważał transfery Kepy Arrizabalagi. Francuz dał wtedy zielone światło na transfer Baska, ale… latem. Rozumiał, że bramkarz Athleticu ma duże umiejętności, a „darmowe” przenosiny na Santiago Bernabéu opłaciłyby się klubowi. Ostatecznie „tak” zamieniło się na „nie” z powodu terminu transferu. Zidane nie chciał w styczniu żadnych roszad. Wierzył w filozofię zjednoczonej drużyny przez cały sezon, dlatego musiał odmówić reprezentantowi Hiszpanii.

Sześć miesięcy później znów trzeba będzie podjąć decyzję w sprawie obsady bramki. Czy kolejny trener będzie chciał pozostać z tą samą trójką na kolejny sezon? Zizou chciał pozostać lojalny wobec Keylora, bramkarza, w którego wierzył i z którym wygrał trzy Ligi Mistrzów. Widział w nim zawodnika z topu. Działacze natomiast uważają, że należy pozyskać kolejnego golkipera, by rywalizował z Navasem. Klub obawia się też sytuacji, w której Kostarykanin nabawia się urazu. Z pewnością nie była to paląca decyzja ani dla klubu, ani dla Zidane'a. Dla nowego trenera obsada bramki będzie jednak jedną z pierwszych ważnych decyzji w klubie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!