Advertisement
Menu

Urodziny Zinedine'a Zidane'a

Francuz kończy 33 lata

Jeden z najwybitniejszych piłkarzy wciąż biegających po boiskach Europy. Mistrz świata i Starego Kontynentu. Dla jednych gasnąca gwiazda, dla innych – niezbędny w drużynie piłkarz, idealny playmaker z tych, jakich już na świecie nie ma. Dla wszystkich – wybitny, niepowtarzalny gracz.

Trzydzieste trzecie urodziny obchodzi dziś Zinedine Zidane.

Przyszły gwiazdor reprezentacji Francji urodził się 23 czerwca 1972 w Marsylii jako jedno z piątki dzieci Algierczyków, Smaila i Maliki. Jego imiona, Zinedine Yazid, znaczą „Piękno Wiary” i „Stający się Wielkim”. Dzieciństwo spędził w dzielnicy Castellane, głównym marsylskim skupisku emigrantów algierskich. Nie było ono dzieciństwo łatwe – pieniędzy brakowało, a niebezpieczeństwo czyhało na każdym kroku. Z tego właśnie powodu Zinedine ćwiczył judo.

W wieku zaledwie ośmiu lat trafił do klubu US Saint Henry, w barwach którego po raz pierwszy zetknął się z wielkim futbolem, podczas meczu Francja – Portugalia (jako… podawacz piłek). Następnym, po trzech latach terminowania w USSH, przystankiem na drodze do wielkiej kariery było Septemes Sports Olympiques, gdzie grał do 14. roku życia. Stamtąd trafił do swojego pierwszego naprawdę profesjonalnego klubu – Cannes. W jego pierwszej drużynie zadebiutował, mając 17 lat.

Swoją pierwszą bramkę strzela 8 lutego 1991 roku, a prezydent Cannes dotrzymując wcześniejszej obietnicy sprezentował mu w nagrodę samochód - Renault Clio. Sezon później poznaje swoją przyszłą żonę, hiszpańską tancerkę Veronique, dzięki której być może to właśnie kibice Realu Madryt mogą oglądać Zidane’a w swym klubie. Wróćmy jednak do Francji. W 1992 roku Cannes opuszcza pierwszą ligę, a Zidane za 3 miliony franków przechodzi do Girondins Bordeaux.

Dwa lata później fenomenalnie zadebiutował w reprezentacji narodowej. 17 lipca 1994 roku w zremisowanym 2:2 meczu z Czechami wszedł na boisko w 63 minucie przy stanie 0:2 i był autorem obu bramek.

W barwach Żyrondystów wiodło mu się nienajgorzej, jak na klasę klubu (przede wszystkim: awans do finału Pucharu UEFA 1996, gdzie Girondins przegrali z Bayernem), ale kiepsko jak na klasę samego Zidane’a. Tę zaś najwyżej wycenili działacze turyńskiego Juventusu i jeszcze w 1996 roku, za sumę 4 milionów dolarów, Zidane stał się piłkarzem Starej Damy. Nie takim zwykłym „zawodnikiem”, jednakże, o nie.

W Turynie Zidane wyrósł na prawdziwego rozgrywającego. Na rozgrzewkę poprowadził Juve do triumfu w meczach o Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny. Zwycięstwo w tym drugim meczu miało dla niego dodatkową, symboliczną wartość, gdyż pokonane wtedy River Plate trenował wielki idol Zidane’a, Enzo Francescoli.

W 1997 i 1998 roku Juve i Zizou triumfowali w Serie A, a koledzy Francuza z drużyny żartowali, iż ich taktyka to PAZ – Palla A Zidane (piłka do Zidane’a), gdyż w każdej ciężkiej sytuacji wystarczyło podać do niego, a on już wiedział, co zrobić.

Geniusz Zizou sprawdził się w walkach o Scudetto, ale nie dał rady w finałowych meczach Ligi Mistrzów. W odniesieniu do meczu z 1997 roku, gdy Stara Dama przegrała z Borussią, możemy mówić ”niestety się nie sprawdził”. W odniesieniu o finału z następnego sezonu mówić powinniśmy „na szczęście”, gdyż w 1998 roku finałowym rywalem Juventusu był Real Madryt. Królewscy wygrali ten mecz 1:0.

Mimo tego, rok 1998 Zinedine z pewnością wspomina wspaniale. Na rozgrywanych tego roku we Francji Mistrzostwach Świata na początku wprawdzie dostał czerwoną kartkę, a później prezentował zaledwie część swej wielkiej klasy, ale w Wielkim Finale, zdobywając dwie bramki, doprowadził Tricolores do Mistrzostwa Świata! Dzięki temu został wybrany najlepszym piłkarzem według FIFA, a także dostał prestiżową "Złotą Piłkę" przyznawaną przez magazyn France Football..

Od tej chwili Zidane grał w Juventusie jeszcze 3 lata bez klubowych sukcesów. Okres ten osłodziła mu reprezentacja, z którą na boiskach Belgii i Holandii zdobył mistrzostwo Europy, wcześniej dając swej drużynie awans do finału, wykorzystując (kontrowersyjny) rzut karny w dogrywce półfinału z Portugalią. Oprócz tego sukcesu zespołowego Zizou został po raz drugi wybrany najlepszym piłkarzem globu przez FIFA

Przez cały 2001 rok musiał podobno wysłuchiwać coraz częstszych narzekań żony, tęskniącej za ojczyzną. Gdy latem owego roku do narzekań żony dołączyły namowy Florentino Pereza, marzącego o ściągnięciu kolejnego cracka, Francuz uległ i za oszałamiającą do dziś rekordową sumę 65 milionów dolarów stał się piłkarzem Realu Madryt.

W międzyczasie na jaw wychodzi sprawa używania dopingu przez niektórych piłkarzy w lidze włoskiej, między innymi w plotkach wymieniany jest Zizou... Ten jednak szybko ucina wszelkie plotki, a gazeta posądzająca go o to zostaje podana do sądu.

Pierwszy sezon w królewskich barwach daje mu to, czego nie dały mu lata gry w Juve – triumf w Lidze Mistrzów, okraszony pięknym golem w równie pięknym finałowym meczu przeciwko Bayerowi Leverkusen.

Następne w kolekcji pojawiają się kolejne triumfy w Superpucharze Europy i Pucharze Interkontynentalnym. Dla odmiany, Mistrzostwa Świata 2002 były dla Francji katastrofą, bo tak chyba trzeba określić brak awansu z grupy.

Ostatnie lata były dla Zizou ciężkie. Z drużyną narodową nieudane występy na Euro 2004 i zakończenie reprezentacyjnej kariery. Z klubem – tylko triumf w Primera Division 2003.

Zostawmy ostatnie lata kariery Zidane’a i skupmy się na chwilę na ciekawym życiu prywatnym Francuza. Ciekawym jednak w zupełnie inny sposób, niż choćby życie Davida Beckhama. Zinedine to doskonały przykład człowieka, który nie pozwolił, by zepsuły go wielkie pieniądze. Pozostał człowiekiem bardzo cichym i spokojnym, chwilami wręcz nieśmiałym. Nie zerwał kontaktu z przyjaciółmi z dzieciństwa, nigdy nie odwrócił się od tych, którzy mogliby potrzebować jego pomocy.

Wiele czasu poświęca też rodzinie. Z Veronique ma trzech synów – Enzo, który otrzymał imię na cześć wielkiego idola ojca, Enzo Francescoliego, Lucę i Theo.

Oprócz piłki nożnej inną sportową pasją Zinedine'a jest tenis. Interesuje się również Formułą 1.

Feliz cumpleaños, Zizou!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!