Advertisement
Menu
/ MARCA

Mijatović: Trochę boję się dwumeczu z Juventusem

Wywiad z legendą Królewskich

20 maja minie dokładnie 20 lat od zdobycia La Séptimy przez Real Madryt, czyli jego siódmego Pucharu Europy. Jedynego gola w finale z Juventusem zdobył wtedy Predrag Mijatović, który potem był między innymi dyrektorem sportowym Królewskich. Teraz Czarnogórzec z okazji zbliżającego się dwumeczu z Juventusem udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy.

Praktycznie 20 lat po waszym zwycięstwie nadchodzi kolejne starcie Realu z Juve. Dla Mijatovicia to już zawsze będzie wyjątkowe starcie.
Tak, nachodzi 20 lat po naszym finale i także tym w Cardiff. Przed losowaniem nie chciałem trafić na Juve z dwóch powodów. Po pierwsze, bo to trudny rywal, efektywny i bardzo konkurencyjny w dwumeczu. Po drugie, bo wiedziałem, że będę musiał udzielać takich wywiadów jak ten [śmiech]. To trudny zespół i zasługują na cały mój szacunek z dwóch powodów: w poprzednim roku wyeliminowali Barcelonę nie pozwalając jej na strzelenie nawet jednego gola, a trzy lata temu wyrzucili Real w półfinałach. Więc to jest bardzo trudny przeciwnik do gry w dwumeczu. To był rywal do uniknięcia.

Widzi pan dużo różnic względem finału w Cardiff?
Ten ubiegłoroczny mecz był dla mnie dosyć jasny i mówiłem nawet o tym w wywiadach. Wzburzyło to włoskie media i kilka osobistości piłkarskich. Powtarzam, że oni są bardzo trudni do wyeliminowania w dwumeczu, ale w finale Real zawsze będzie mieć przewagę. Nie tylko przeciwko Juve, ale przeciwko każdej ekipie, bo Real jest stworzony do gry w finałach. Więc tak było w poprzednim roku, ale teraz muszę powiedzieć coś odwrotnego. Trochę boję się tego dwumeczu. Real jest faworytem, bez wątpienia, bo to obecny mistrz Europy, ale Juve zawsze jest ciężkie, konkrecyjne, nigdy się nie poddaje.

Czy Real nie uznaje się za przesadnego faworyta? Zazwyczaj temu klubowi idzie lepiej, gdy uznaje się go za słabszego.
W 1998 roku też nie byliśmy faworytami, absolutnie. Juve miało wtedy ogromne doświadczenie w finałach, grali w dwóch poprzednich. W naszej kadrze tylko Seedorf i Panucci wiedzieli, czym jest zdobycie Pucharu Europy. Byliśmy mocno zieloni. Podchodziliśmy do meczu z chęciami, ale wiedzieliśmy, skąd przychodzimy. Potem w meczu odwróciliśmy tę sytuację. Osobiście nie sądzę, że Juventus jest lekceważony. W poprzednim roku media, wielu fanów i ludzie futbolu też stawiali na Real. Teraz jednak wszyscy wiemy, że włoskie ekipy, a szczególnie Juve, są trudne do pobicia. Bardzo trudne. To ekipa weteranów, która być może ma ostatnią szansę na zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Przez to wszystko ten dwumecz mnie martwi.

Czy widzi pan wspólny punkty między tamtym waszym zwycięskim Realem a tym obecnym?
Jest podobna sprawa, wyniki w lidze. Real ma jeszcze matematyczne szanse, ale trzeba być uczciwym i stwierdzić, że szanse są minimalne. My w tamtym roku ponieśliśmy klęskę w lidze. Obecny Real ma na koncie trzy Ligi Mistrzów, w tym dwie z rzędu, a my byliśmy w klubie, który pozostawał 32 lata bez Pucharu Europy. Była wielka historia, ale bez wygrywania. Dla nas chodziło o uratowanie sezonu. Wiedzieliśmy, że jeśli zwyciężymy, wejdziemy do historii największego klubu na świecie. Byliśmy pod wielką presją, ale czuliśmy też wielki głód. Sądzę, że ten Real nie jest pod taką presją i pewnie nie ma też takiego głodu, bo wiedzą już dobrze, czym jest zdobycie Ligi Mistrzów.

Nawet Cristiano? On nigdy nie wydaje się zaspokojony.
Cóż, uważam, że Cristiano spełnił wszystkie oczekiwania. Pobił wszystkie rekordy, był najważniejszym piłkarzem ostatniej dekady, zdobył wszystkie tytuły osobiste, pomógł mocno wygrywać klubowi… Oby został na wiele kolejnych lat, z taką filozofią i postawą. Trudno będzie w przyszłości znaleźć drugiego Cristiano. Wszyscy, którzy uważają, że trzeba to zrobić, mylą się, bo on nie istnieje. Trzeba poszukać innego typu zawodnika, który sportowo też może dać wiele radości. Ale takiego jak Cristiano… Pfff! Taki zawodnik przychodzi do klubu raz na 50 lat. Najpierw był Di Stéfano, który naznaczył epokę, a teraz jest Cristiano naznaczający tą obecną, z całym szacunkiem dla zawodników, którzy byli w klubie przez te lata. Liczby jednak wskazują na Cristiano i Di Stéfano.

Neymar może być jego następcą?
Mnie gra Neymara raduje, bardzo mi się podoba. On tworzy różnicę. Na pewno w najbliższych latach będzie mieć ważną rolę w wygrywaniu trofeów dla swojego klubu oraz takich nagród jak Złota Piłka czy Złoty But. Jednak będzie trudno o pobicie wyników Cristiano.

Nikt nie zdobył trzech Pucharów Europy z rzędu od Bayernu w 1976 roku. Czy Real może napisać taką historię?
Uważam, że tak. Co więcej, uważam, że to świetna szansa. W tym nowym formacie nikt nie zdobył dwóch z rzędu i teraz Real jest jedynym, który może mieć trzy puchary. To interesujące wyzwanie. Piłkarze doskonale wiedzą, jak tego dokonać. Wiedzą, czym jest dojście do finału i, co najważniejsze, wiedzą jak wygrać ten finał.

Powiedział pan, że wasz Real i także ten zespół nie działają w La Lidze. Jak zmienia się chip, gdy nadchodzi Liga Mistrzów?
Gdy jesteś odłączony w lidze, musisz szukać innych rozgrywek, w które włożysz siłę i koncentrację. Tak było z nami w 1998 roku. Wtedy musisz patrzeć na Ligę Mistrzów, która jest czymś innym, gdzie grasz dwumecze. Tam nawet gdy nie jesteś w dobrej formie fizycznej, możesz awansować na bazie koncentracji. Widać to było z PSG. A im bliżej finału, tym moim zdaniem będą mieć łatwiej, bo wyobrażam sobie, że wszyscy rywale Realu będą dosyć mocno przestraszeni.

Starcie z PSG też było dla pana bardzo jasne, sam pan nam o tym mówił.
Bez wątpienia. Real był tam klarownym faworytem. Jest też faworytem teraz, ale Włosi potrafią rywalizować w takich meczach. Real ogólnie zawsze jest dla mnie faworytem. Jasne, trzeba szanować rywala, Juve i każdego, na jakiego można trafić później, ale pomyśl, co muszą myśleć oni. Mierzą się z zespołem, który najwięcej razy triumfował w tych rozgrywkach. Mierzą się z takimi graczami jak Ramos, Cristiano, Modrić i cała reszta, która wygrała trzy z czterech ostatnich edycji Ligi Mistrzów. To musi być coś ciężkiego.

Czy na poziomie psychologicznym wpływ na Włochów może mieć porażka w Cardiff?
Nie. Juve wyjdzie tak, jak robi to w każdym dwumeczu, rywalizując, z koncentracją, wspierając siebie nawzajem. Pokazali to w meczu na Wembley w 1/8 finału. Ten duch zespołu jest bardzo ważny w dwumeczach, w których jeśli rozegrasz zły pierwszy mecz, możesz naprawić to w rewanżu. Pomimo tego Real pozostaje faworytem. Real musiałby zagrać naprawdę źle, a Juventus otrzeć się o perfekcję, by awansować.

Niektórzy mówią, że woleliby zagrać pierwszy mecz w Madrycie.
Może w przeszłości rozgrywanie rewanżu w domu miało jakieś znaczenie. Jednak uważam, że teraz już go nie ma, szczególnie dla takiej ekipy jak Real, która jest zdolna do strzelenia pięciu goli na każdym stadionie. Dla obecnego Realu w obecnym futbolu czynnik boiska nie ma takiego znaczenia.

Wielu patrzy na Zidane'a. Jest krytykowany pomimo zdobycia 8 tytułów.
Mój przyjacielu, to jest właśnie Real Madryt. W Realu liczy się tylko zwycięstwo. Zawsze, zawsze, zawsze. W każdym sezonie. Każdy dołek, nawet na 2 mecze, staje się poważnym problemem. Real ma tę presję przez historię. Zidane wykonał wielką pracę przez te ponad 2 lata, ale on najlepiej wie, że tu nikt nie ma żadnego kredytu zaufania. To jest właśnie Real Madryt: to jedyny klub, który w jednej chwili może wynieść cię na orbitę, ale też w jednej chwili zatopić cię na dnie. Jeśli nie jesteś na to przygotowany, będziesz cierpieć. Zidane o tym wie.

Był pan dyrektorem sportowym. Z pańskiej perspektywy, ta drużyna powinna zostać latem odnowiona czy to znowu zależy od tego, co stanie się w Lidze Mistrzów?
Oczywiście nie mam informacji z pierwszej ręki, ale wiem, że Real jako klub niezależnie od wyników jest zmuszony do wchodzenia na rynek każdego lata i do kupowania najlepszych. Lub musi przynajmniej próbować. Nigdy nie możesz się rozluźnić. Nigdy nie możesz uznać, że masz gotową ekipę i z nią przetrwasz kilka lat. Trzeba trzymać ekipę, tak, ale ludzie chcą też nowych twarzy. Zmiany generacyjnej nie da się przeprowadzić jednego lata. Robisz to przez wiele sezonów, ale bez obniżania jakości drużyny. Stworzenie projektu sportowego nie jest niczym prostym, szczególnie w takim klubie, który zawsze musi wygrywać. Kiedy ja w nim byłem, sytuacja była trudna. Tak zwani Galácticos pozostawali trzy lata bez zdobycia niczego i trzeba było dokonać zmian, co zawsze powoduje tarcia. Niektórzy zawodnicy byli na mnie źli, ale musiałem podjąć swoje decyzje. Ta praca nie jest łatwa. Real musi latem wejść na rynek.

Wróćmy na koniec do Ligi Mistrzów. Czy Mijatovicia na ulicy ciągle zaczepia się w związku z tym golem w Amsterdamie?
Tak. Wydaje się to dziwne, ale tak. Najlepsze w kibicach Realu jest to, że szanują tego, kto nosił tę koszulkę. W moim przypadku także z powodu tej historycznej bramki. Nie tylko starsi z mojej generacji, ale także ich dzieci, którym oni to przekazują. Historia przekazywana jest z generacji na generację, bo madridismo jest jak narkotyk, przechodzi z dziadka na ojca, z ojca na syna…

Na sam koniec poprosimy o prognozę: kogo widzi pan w finale w Kijowie?
Real musi zagrać w finale. Co do reszty rywali, nie chciałbym spotkania z Barceloną ani w półfinałach, ani w finale. Lepiej niech ktoś wcześniej ich wyrzuci. Na pewno oni myślą to samo o Realu. Nie sądzę, że czują się tak silni, że wszystko jest im jedno. Oba zespoły wolą na siebie nie trafić. Także w finale Real… i każdy poza Barçą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!