Advertisement
Menu
/ marca.com

Cristiano i Neymar – czy to może wypalić?

Felieton dziennikarza <i>Marki</i>

Poniższy tekst został napisany przez dziennikarza i felietonistę dziennika MARCA, Carlosa Carpio

Po kilku ładnych latach kokietowania w ostatnich miesiącach po raz kolejny wydawać się może, że wcześniejsze lub późniejsze skrzyżowanie się dróg Neymara i Realu Madryt zapisane zostało na kartach przeznaczenia. Kibice Królewskich na nowo mogą zadawać sobie pytanie, czy zawodnik, o którym Florentino marzy od 2011 roku, dołączy do drużyny tego lata, następnego czy... może jednak nie dołączy wcale.

Gdy ojciec piłkarza skontaktował się z Realem, by zakomunikować włodarzom, o możliwości pozyskania jego syna, w Madrycie zaczęli już w myślach robić dla Neymara miejsce w zespole. W minionych miesiącach wizja ta uległa jednak znaczącej zmianie. W okolicach grudnia Królewscy mieli już praktycznie przegraną ligę, zakwalifikowali się do 1/8 finału Ligi Mistrzów i przygotowywali się do Klubowych Mistrzostw Świata. Benzema był wygwizdywany na Bernabéu, Bale nie zdążył się pozbierać po którejś już z kolei kontuzji, a Cristiano na koncie uzbierał dwa gole w 10 spotkaniach Primera División. Portugalczyk niezadowolony z niespełnionej obietnicy dotyczącej lepszego kontraktu na poważnie rozważał opuszczenie stolicy Hiszpanii. I choć nikt nie powie tego głośno, wcale nie wyszło to Realowi na złe.

Sprawa wydawała się dość jasna. 33 lata, zauważalna zniżka formy i złość na działaczy. Przy słabej dyspozycji Karima i Garetha ściągnięcie Neymara wydawało się najlepszym rozwiązaniem, by załatać dziurę po Ronaldo. Futbol jest jednak uparty, a Cristiano jeszcze bardziej. W 2018 roku najlepszy strzelec w historii Los Blancos przeszedł totalną metamorfozę. Od stycznia zdobył 17 bramek w 12 meczach, co daje mu niebywałą średnią 1,41 gola na spotkanie. I siłę, w której powrót wielu poważnie wątpiło.

Perspektywy na dziś wyglądają już zupełnie inaczej. Niezależnie od tego czy Cristiano ma 33 czy 300 lat, Real Madryt zaproponuje mu lepszą umowę, ponieważ drużyna żyje dzięki niemu. Do momentu, gdy nie ulegnie to zmianie, należy dawać mu to, o co prosi. Ronaldo za wszelką cenę chciał udowodnić, że nie może zarabiać 1/3 mniej od Neymara i połowę mniej od Messiego. I dopnie swego. O pozwoleniu mu na odejście nie ma mowy.

Zagadką jest, jak w jednej drużynie dogadywałyby się dwie supergwiazdy takie jak Cristiano i Neymar, gdyby koniec końców doszło do transferu. Dwóch zawodników zarabiających więcej niż 35 milionów euro netto jest ryzykiem, choć z drugiej strony Real wcześniej na pewno zwolniłby jeden wysoki etat. Pod względem piłkarskim również nie ma zgrzytów – Neymar tworzy grę, Cristiano wykorzystuje okazje.

Zarządzanie ego to już jednak inny temat. Trudno wyobrazić sobie Neymara znów mającego pozostawać w czyimś cieniu, jak działo się to w Barcelonie. Trudno też wyobrazić sobie Cristiano oddającego palmę pierwszeństwa.

To niemożliwe.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!