Advertisement
Menu

Cristiano ciągle w Lidze Mistrzów

Królewscy wygrali z Eibarem

Przez większość tego bardzo trudnego spotkania na Ipurúi Real Madryt przypominał drużynę, która regularnie zawodzi w lidze. Tak, jakby mecz z Paris Saint-Germain po prostu się nie odbył. Ba, tak, jakby Królewscy dalej byli pogrążeni w głębokim kryzysie, trener odliczający godziny do swojej dymisji, a zawodnicy już szukający nowych wyzwań na kolejny sezon. Na szczęście nie on. Cristiano Ronaldo nie zapomniał o Paryżu, nie zapomniał o swojej formie. Dziś był liderem, który w trudnym momencie wszystko robił po prostu idealnie.

Dwa razy był tam, gdzie być powinien. I to właściwie koniec historii, jeśli chodzi o to, co działo się pod bramką Eibaru. Z drugiej strony było zupełnie przeciwnie. Od samego początku meczu gospodarze szukali dziur w obronie Los Blancos i nie mieli z tym żadnego problemu. Kilka interwencji Keylora Navasa czy odpowiednie ustawienie stoperów uratowały kilka razy Real, ale po pierwszej połowie jednobramkowe prowadzenie w porównaniu do obrazu, jaki podopieczni Zidane'a po sobie zostawili, było rewelacyjnym wynikiem. Eibar pokazał natomiast, że umie grać w piłkę. Wyszli naładowani, agresywni i to byłaby recepta na Królewskich, ale to właśnie goście mieli ze sobą najlepszego strzelca świata.

Kilka znakomitych zagrań pokazał Luka Modrić, co może tylko cieszyć. Dopiero co skończył rehabilitację i od razu pokazał bardzo dobre oblicze. Jego zagranie przy pierwszym trafieniu Los Blancos to jedna z najładniejszych asyst w tym roku. Świetnie przy akcjach bramkowych wyglądał też Cristiano Ronaldo, ale tego nikomu nie trzeba powtarzać. W obu sytuacjach zachował się perfekcyjnie, jak na tego zawodnika przystało. To były dwie najjaśniejsze postaci po stronie Królewskich, w końcówce dośrodkowaniem na głowę Ronaldo może aspirował do nich Dani Carvajal. Pozostali woleliby pewnie o tym meczu zapomnieć, ale mamy nadzieję, że o rozmowie z nimi nie zapomni Zinédine Zidane. Tak po prostu grać nie można.

Real Madryt nie miał żadnej kontroli nad meczem. Grał po prostu bardzo słabo. Isco i Gareth Bale znowu zawiedli, słabo grał też Toni Kroos. Boczni obrońcy w ofensywie przez większość meczu nie istnieli i trudno się dziwić – Eibar był naprawdę bardzo groźny. Ostatecznie najpoważniej ten mecz potraktował Cristiano Ronaldo, który znowu wziął wszystko na swoje barki i nie zawiódł.

SD Eibar – Real Madryt 1:2 (0:1)
0:1 Cristiano 34' (asysta: Modrić)
1:1 Ramis 50' (asysta: Pedro León)
1:2 Cristiano 84' (asysta: Carvajal)

Eibar: Dmitrović; Capa, Ramis (67' Paulo), Arbilla, Cote; Pedro León, Dani García, Escalante (85' Pape Diop), Joan Jordán, Inui (87' Charles); Kike.
Real Madryt: Navas; Carvajal, Ramos, Varane (28' Nacho), Marcelo; Modrić, Casemiro, Kroos (71' Benzema); Isco (71' Lucas Vázquez); Bale i Cristiano.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!