Advertisement
Menu

Ogórki grają dalej, ogórki odpadają

Real Madryt – CD Leganés 1:2

Real Madryt z Deportivo w ostatnią niedzielę to był wypadek przy pracy. Nagle widzieliśmy drużynę pełną polotu, skuteczną, ofensywną. Błędy w defensywie się zdarzały, ale siła napierania na rywala w pełni je rekompensowała. Dziś mieliśmy oglądać powtórkę. Kilka, może nawet całkiem dużo, zmian w jedenastce i utrzymujemy to samo tempo. Nic z tego. Już po kilkunastu minutach było widać, że ta drużyna nie gra dobrze. Brakowało skutecznego pressingu, brakowało szybkich (!!!) ataków, była zabawa w dziadka bez żadnych ograniczeń. Nie było więc też gry do przodu, a Leganés wcale nie zamierzało w tej zabawie brać udziału. Kiedy zabierali piłkę, robili swoje. Atakowali, oddawali strzały, zagrażali.

Dziecinny błąd Achrafa i Nacho na początku meczu kosztował Los Blancos gola, ale tuż po przerwie Karim Benzema zrobił swoje. Francuz jest o dziwo jednym z tych, którzy aż tak dziś nie zawiedli. Ładnym lobem pokonał bramkarza gości i wykorzystał dogranie Lucasa Vázqueza. Czy ktoś spodziewał się, że Real Madryt pójdzie za ciosem? Pewnie tak. Czy ktoś trzeźwo myślący przewidywał, że tak się nie stanie? Oczywiście, że tak. Nie minęło jednak nawet 10 minut, a Ogórki (hahaha – dop. red.) znowu lały ogórków. Gabriel wykorzystał gapiostwo i kolejny błąd Theo, a piłka wylądowała w bramce Casilli.

Dalsza część meczu, a to przecież ponad 35 minut!, była istną parodią. Zidane chwytał się zmian, wprowadził Carvajala, Modricia i Mayorala, ale nic się nie zmieniało. Przesunął Sergio Ramosa do ataku. Bez zmian. Real niby atakował, ale mniej więcej z takim zaangażowaniem, jakby grał o Trofeo Bernabéu. Bez pomysłu, bez kreatywności, bez wygrywania pojedynków, bez dryblingu. Znowu zabrakło niemal wszystkiego.

Nie tylko piłkarze są jednak winni, a może tym razem są winni znacznie mniej niż trener. Zidane zaufał rezerwowym, pozwolił Bale'owi, Ronaldo i kilku innym ważnym graczom odpocząć i ostatecznie nie miał kim atakować. Rezerwowi po raz kolejny nie zdali egzaminu – a w poprzednich testach, gdyby byli studentami, mogliby powiedzieć po prostu, że trafili na łatwe pytania. Zizou zlekceważył Leganés, uznając najwidoczniej, że pseudonim Ogórki jednak dotyczy gry i nastawienia. Dziś beznadziejna gra, beznadziejne nastawienie i beznadziejne decyzje trenera były po stronie Realu Madryt. Realu, który do roli ogórka przyzwyczajony nie jest, ale dziś musi przełknąć tę bolesną gorycz porażki.

Real Madryt – CD Leganés 1:2 (0:1)
0:1 Eraso 31'
1:1 Benzema 47' (asysta: Lucas Vázquez)
1:2 Gabriel 55' (asysta: Eraso)

Pierwszy mecz: 1:0.
Awans: Leganés.

Real Madryt: Casilla; Achraf (69' Carvajal), Ramos, Nacho, Theo; Kovačić, Llorente (69' Modrić), Isco (78' Mayoral); Lucas Vázquez, Benzema, Asensio.
Leganés: Champagne; Tito, Bustinza, Siovas (58' Mantovani), Diego Rico; Eraso, Brašanac; El Zhar (80' Naranjo), Gabriel, Amrabat (70' Raúl García); Beauvue.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!