Advertisement
Menu
/ Hugo

Saragossa - Madryt 1:3

Ostatni mecz w sezonie. Mecz, o którym kto żyw w...

Ostatni mecz w sezonie. Mecz, o którym kto żyw w Realu mówił, iż dla kibiców trzeba go wygrać, by na sam koniec tych jakże nieudanych rozgrywek ligowych (pomijając jeszcze bardziej nieudane: Ligę Mistrzów i Copa del Rey) dać im choć odrobinę radości. Przyznać trzeba, że takie drobne osłodzenie było nam wszystkim bardzo potrzebne, zwłaszcza po w fatalnym stylu niewygranych derby Madrytu.

Wiele mówiło się o tym, czy Luxemburgo da szansę piłkarzom, którzy wcześniej w sezonie grali bardzo niewiele oraz tym, którzy po sezonie na pewno, lub prawie na pewno, odejdą z Realu Madryt. Trener utrzymywał, że nie, ale ostatecznie wystawił do gry od pierwszej minuty Alberta Celadesa.

Mecz rozpoczął się wymianą ataków, zbyt słabych jednak, powolnych i nieskoordynowanych, by zmusić do kapitulacji któregokolwiek z bramkarzy. Zanosiło się na wielkie nudy. Tych obaw nie zniwelowało nawet kilka krótko po sobie następujących ataków gospodarzy, które nie skończyły się utratą gola tylko dzięki Casillasowi.

Serca Madridistas zabiły szybciej w 24. minucie. Uderza Zidane, Luis García nie dał rady złapać piłki, dopada do niej Owen i mamy 1:0 dla Realu Madryt!!

Prowadzenie chwilowo zdekoncentrowało Królewskich. Mało brakowało, a przez błąd Michela Salgado stracilibyśmy bramkę. Skończyło się jednak tylko na rzucie rożnym, a zawodnicy Realu szybko uspokoili się, zaczęli wymieniać się piłką w środkowej strefie boiska i powróciły stare, (nie)dobre nudy.

Sami piłkarze Saragossy wierzyć już chyba zaczynali, iż zejdą do szatni, przegrywając jedną bramką, gdy Óscar González i Villa przeprowadzili koronkową akcję, po której ten pierwszy pokonał Casillasa. W 42. minucie 1:1…

W drugich czterdziestu pięciu minutach w składzie pojawił się Luis Figo. Patrzący ostatnio wilkiem na Luxemburgo (wedle trenera: bez wzajemności) być może właśnie dziś po raz ostatni stanął do boju wraz z Raúlem, Casillasem i spółką. Jeśli tak, to sam początek tego pożegnania zaznaczył niezbyt udanym zagraniem.

Nie brał też udziału w akcji, która po podaniu naszego kapitana zakończyła się ślicznym golem Roberto Carlosa. W 53. minucie dwa do jednego dla Królewskich!!

Srodze zawiódł się ten, kto liczył na większe emocje począwszy od tej chwili. Spotkanie nadal było nieciekawe. Zwłaszcza Real, mając prowadzenie w meczu i wicemistrzostwo w Primera División, nie za bardzo chciał walczyć o trzeciego gola. Niemniej jednak, nie znaczy to, że nie działo się w meczu nic. Obie drużyny raz na jakiś czas próbowały atakować, dwa razy bliski zdobycia bramki byli Blancos – najpierw zabrakło kogoś, kto wepchnąłby piłkę do bramki po uderzeniu R.C., następnie zaś strzał Luisa Figo fantastycznie obronił Luis García. W 65. minucie z boiska zszedł Raúl, oddając przy tym opaskę Gutiemu, pojawiającemu się właśnie w miejsce el siete na boisku.

Któryś komentator (Jacek Laskowski bodajże) powiedział kiedyś „powiem coś, jak będzie warte komentarza”. Przenieśmy się wobec tego do 91. minuty. Błąd popełnił Luis García i El Gordito nie miał problemów ze zdobyciem bramki na 3:1! I to by było na tyle. Mecz skończył się chwilę później.

Mecz nie zachwycił poziomem, co zresztą nikogo nie zaskoczyło. Wystarczyło jednak naszym piłkarzom boiskowej inteligencji i doświadczenia, by wykazać wyższość nad Saragossą, choć wyraźnie widać było, iż nie chcą się, wbrew wcześniejszym obietnicom, przemęczać, znając faktyczną, zerową stawkę spotkania. Trudno o tym meczu powiedzieć wiele więcej.

Żegnamy Alberta Celadesa. Żegnamy być może także Luisa Figo. No i żegnamy cały sezon 2004/2005. FC Barcelona okazała się od nas lepsza, zasłużenie zajęliśmy miejsce za nią w La Liga. Takoż zasłużenie odpadliśmy z Ligi Mistrzów. Smutne to, ale prawdziwe. Patrzmy jednak optymistycznie w przyszły sezon. Wierzmy w umiejętności tych piłkarzy, którzy pozostaną i tych, co przybędą. Wierzmy w Vanderleia Luxemburgo, który zdążył już chyba niemal wszystkich nas do siebie przekonać. Wierzmy też w prezesa Pereza, bo to od niego zależy, jak nasz skład wyglądał będzie za kilka miesięcy.

SKÅ?ADY:
Saragossa:
Luis García – Ã?lvaro, Milito, Toledo – Ponzio, Galletti, Savio, Movilla (78. Cuartero), Cani (71. Camacho)– Villa, Óscar González (78. Piti)
Real Madryt: Casillas – Michel Salgado, Iván Helguera, Samuel, Roberto Carlos – Gravesen, Celades, Zidane (62. Solari)– Ronaldo, Raúl (65. Guti), Owen (47. Figo)

Statystyki:
Posiadanie piłki: 47% - 53%
Strzały (celne): 23 – 10 (7 – 7)
Rzuty rożne: 8 – 3
Spalone: 1 – 6
Interwencje bramkarzy: 12 – 15
Faule: 14 – 15
: Toledo – Samuel
– Owen 24’
– Óscar González, 42'
– Roberto Carlos 53’
– Ronaldo 91’

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!