Advertisement
Menu
/ elmundo.es

„Dajcie chłopakowi z ulicy milion euro i nie zachowa się lepiej niż piłkarz”

Álvaro Domínguez o finansach zawodników

Álvaro Domínguez zakończył karierę w wieku 27 lat z powodu kontuzji. Juniorską przygodę z piłką zaczynał w Realu, a później przeniósł się do Atletico, gdzie występował też w pierwszym zespole. Kilka sezonów spędził również w Borussii Mönchengladbach. Obecnie pracuje ze Związkiem Hiszpańskich Piłkarzy nad akcją i raportem dotyczącym edukowania byłych zawodników zarządzania finansami. Hiszpan udzielił wywiadów dziennikom El Mundo i MARCA. Przedstawiamy jego wypowiedzi.

– Sportowiec z elitarnego poziomu przechodzi w końcu z życia, gdzie nie obchodzi go tysiąc więcej czy mniej, do momentu, gdzie przestaje mieć ten stały przychód. Po raz pierwszy musi popatrzeć na rachunki w dłuższym okresie. Jeśli nie miał dobrej edukacji czy rodzina mu nie pomogła, to nie jest na to przygotowany i zamiast wykorzystywać majątek to korzysta z oszczędności. Te w końcu się wyczerpują, jeśli w ogóle doszedł do punktu, w którym je zgromadził, a nie wydawał w trakcie gry.

– Klub powinien doradzać? Oni mają wystarczająco problemów z prowadzeniem działalności. To praca agentów, ale 99% z nich tego nie robi. Ja byłem w jednej z najlepszych agencji, ale odszedłem z niej, bo uznałem, że powinni robić coś więcej niż tylko przygotowywać kontrakt, podpisywać go i ściągać prowizję. Jeśli ojciec nie ma odpowiedniej wiedzy, by przekazać ją synowi, musi to zrobić agent. Oni jednak to pomijają, a chłopak się wykańcza finansowo.

– Naprawdę kariera profesjonalnego zawodnika to drastyczna zmiana i bez edukacji trudno zarządzać tymi pieniędzmi. Mocno krytykuje się piłkarzy, ale weźcie byle jakiego chłopaka z ulicy, który dochodzi do końca miesiąca na styku, dajcie mu ten milion euro pensji i zobaczymy, jak się zorganizuje. Nie sądzę, że zachowa się sam z siebie lepiej niż którykolwiek z graczy.

– Gdy jesteś piłkarzem, nie cenisz pieniędzy. Masz coraz droższy samochód i coraz większy zegarek. Bierzesz prywatny samolot, by polecieć na kolację i uznajesz, że to jest normalne. Ja sam to robiłem. Wyszedłem na wieczór z kolegami i znalazłem rachunek na 15 tysięcy euro. To normalne, że ten, kto to teraz czyta, uznaje mnie za głupka. Wiadomo, że robisz to też, bo doświadczasz tego raz w życiu, ale musisz pamiętać o rzeczywistości. Problem jest taki, że wielu traci perspektywę.

– Piłkarz doskonale wie, co robi jego doradca podatkowy. Doradca nie wychodzi sam poza ramy bez przekazania zawodnikowi informacji o ryzyku. Jeśli dochodzi do przestępstwa, dzieje się tak za pozwoleniem gracza.

– Najczęstsze wpadki? Śluby. Piłkarze szybko się żenią, często z osobami, których nawet dobrze nie znają… Nie mają przy tym pojęcia o rozdzielności majątkowej i takich rzeczach, a gdy nie wychodzi, mocno obrywają. Cały czas kręcą się wokół ciebie ludzie, którzy chcą cię wykorzystać. U mnie na szczęście rodzice kontrolowali mnie i moje wydatki, ale często tak nie jest. Do tego wielu rodziców widzi w młodym chłopaku maszynkę do zarabiania pieniędzy i go nie chroni.

– Dlaczego piłkarze się nie uczą? Bo trenujesz i gracz tylko przez określone godziny, ale presja ciąży na tobie ciągle i jest bestialska. Ja uczyłem się jak każdy chłopak: liceum, kursy uzupełniające, studia… Jednak nadszedł dzień, gdy w Atleti nie dawałem już rady robić więcej. Chciałem tylko się odłączyć od presji. Konsola, zakłady, koledzy, filmy, takie rzeczy. Trudno jest pogodzić te dwie rzeczy.

– Rada dla młodego zawodnika? Zbieraj informacje o wszystkim, dobrze wybieraj doradców, słuchaj ich i zawsze zakładaj najgorsze. Co będzie, gdy doznam kontuzji? Co będzie, gdy trafię jednak do drugiej ligi?

– Po operacji pleców zrozumiałem, że nie wrócę do gry. Poprosiłem rodziców, by przedstawili mi dokładnie mój majątek: pieniądze, nieruchomości, wszystko. Naprawdę do tego momentu oni to kontrolowali. Najczęściej gracz nawet nie wie, ile zarabia, bo nie musi wiedzieć, po prostu ma pieniądze. Zacząłem wtedy sam planować, jak wykorzystać ten majątek, by móc z niego żyć i nie pracować. Nie chodzi o to, że nie chciałem pracować. Po prostu chciałem robić to, co lubię bez martwienia się o pensję. Pokupowałem domy, inwestowałem… Jako piłkarze jesteśmy uprzywilejowani i możemy sobie na to pozwolić, ale niewielu tak działa. Ogólnie najczęściej były zawodnik żyje ze sprzedawania tego, co osiągnął w karierze, a nie z wykorzystywania tego majątku.

– Co chcę robić? Znam języki i mam kontakty, więc Atleti zaproponowało mi miejsce w dyrekcji sportowej. Nie chciałem jednak wiązać się z jednym klubem. Wolę zostać reprezentantem, ale dobrym reprezentantem. Chcę opiekować się zawodnikiem nie tylko pod względem kontraktów, ale też w aspektach medycznym, żywieniowym, podatkowym, majątkowym… Mój gracz ma wykorzystać maksymalnie swoją karierę. Jednak nie mogę mieć 20 piłkarzy, takie cele sprawiają, że nie może ich być więcej niż 3. Chcę wykonywać dobrą pracę w tym temacie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!