Real gorszy od Udinese, Bayeru czy Leicester

Skuteczność Królewskich, a raczej jej brak, jest ogromną bolączką obecnego sezonu i jedną z głównych przyczyn fatalnego stanu rzeczy, czyli czwartego miejsca w tabeli i aż 16 punktów straty do Barcelony, mimo że rozgrywki nie są jeszcze nawet na półmetku. Piłkarze Realu Madryt ustanowili wczoraj niechlubny rekord i po raz pierwszy w historii żaden z graczy nie może pochwalić się choćby pięcioma bramkami po siedemnastu ligowych meczach. To tylko jeden z przykładów, które dobitnie pokazują, jak wielki problem z trafianiem do siatki mają napastnicy Los Blancos, ale oczywiście nie jedyny.

Królewscy uzbierali dotychczas 32 gole, czyli o 14 mniej niż przed rokiem na tym samym etapie rozgrywek. Wśród drużyn z najmocniejszych lig w Europie ten wynik plasuje Real poza pierwszą dwudziestką najbardziej bramkostrzelnych klubów. Więcej goli strzeliły nawet takie zespoły jak Udinese, Bayer Leverkusen czy Leicester. Ekipa Zizou pozostaje daleko w tyle za drużynami, które zdobyły w tym sezonie najwięcej bramek.

Co ciekawe, dokładnie rok temu Królewscy mieli tyle samo straconych bramek co teraz, czyli 16. Wówczas gra w defensywie pozostawiała wiele do życzenia i w tej kwestii niewiele uległo zmianie, ale niestety znacznie gorzej wygląda gra w ofensywie. W samej La Lidze więcej razy do siatki trafiały Barcelona i Valencia, a Celta Vigo zdobyła tyle samo bramek co Los Blancos.

Absolutnym liderem w Europie jest Manchester City. Drużyna Pepa Guardioli sieje postrach w Premier League, gdzie uzbierała już 64 gole – dokładnie dwa razy więcej od Realu. Niewiele gorzej prezentuje się w tej materii Paris Saint-Germain. Najbliższy rywal Królewskich w Lidze Mistrzów zdobył na krajowym podwórku 58 bramek. Gdy jednym kątem oka spojrzy się na poczynania paryżan w ofensywie, a drugim na to, co w defensywie wyczyniają zawodnicy Realu, można mieć spore obawy o spotkania w 1/8 finału, a pierwszy mecz już niemal za miesiąc.