Advertisement
Menu

Na pewno to jeszcze nie to

Deportivo Alavés – Real Madryt 1:2

Dziurawa obrona, skuteczność na poziomie meczu rozgrywanego za piątym blokiem na bramki zrobione z plecaków i długie momenty braku kontroli. Gra Realu Madryt była inna niż ta sprzed kilku dni, gdy w kiepskim stylu stracił on punkty w potyczce z Betisem. Ponownie to podopieczni Zinédine'a Zidane'a stworzyli więcej okazji niż przeciwnik, ale znów nie potrafili zamienić ich na gole i dostarczyli zupełnie niepotrzebnych emocji.

A przecież zaczęło się całkiem dobrze. Dani Ceballos pokazał, że warto było dać mu szansę od pierwszej minuty i już po kilku dotknięciach piłki w końcu wykonał to najważniejsze. Skierował futbolówkę do bramki Fernando Pacheco. Warto wyróżnić też Cristiano Ronaldo i Marco Asensio, którzy wypracowali wychowankowi Betisu dobrą okazję do strzelenia gola. Los Blancos nie ruszyli jednak za ciosem. Męczyli się. Nie chcieli za wszelką cenę zdobyć drugiej bramki, ale nie bronili się też przed gospodarzami. Mecz był szarpany, a Królewscy nie potrafili zapanować nad boiskowymi wydarzeniami.

Nikogo zatem raczej nie zdziwiło, że akurat dziś Deportivo Alavés strzeliło pierwszego gola w tym sezonie. Trudno nawet jakoś szczególnie krytykować tu Królewskich. Akcja gospodarzy wynikała przede wszystkim z rozluźnienia i kilku błędów gości. Manu García świetnie wszedł w pole karne Realu z drugiej linii i mocnym, bardzo dobrym uderzeniem głową zmusił Keylora Navasa do kapitulacji. Na pomoc znowu przyszedł Dani Ceballos. Tym razem po prostu był tam, gdzie być powinien i ponownie wyprowadził Los Blancos na prowadzenie.

Skuteczność, skuteczność i jeszcze raz skuteczność. Po raz kolejny można odmieniać to słowo przez przypadki i po raz kolejny niewiele to pomoże. Serio Ramos, Cristiano Ronaldo, Isco – dziś znowu mylili się wszyscy. Królewscy mogli i powinni strzelić o kilka bramek więcej. Nie można jednak ignorować tego, co działo się w tyłach. Raphaël Varane rozegrał prawdopodobnie najgorszy mecz w tym sezonie i nie za bardzo wiedział, co dzieje się wokół niego. Brakowało mu koncentracji. Tak jak Daniemu Carvajalowi, ale niestety w tym sezonie do tego przywykliśmy.

Trzy punkty. To najważniejsze. Jest oczywiście dodatkowy miły akcent w postaci występu Daniego Ceballosa, jednak negatywnych aspektów po dzisiejszym starciu jest niestety dużo więcej niż pozytywnych. Na razie po prostu czekajmy. Czekajmy na mecz, kiedy ekipa Zizou będzie potrafiła strzelać bramki w sytuacjach, które wykorzystują nawet Maciej Korzym i Arkadiusz Piech.

Deportivo Alavés – Real Madryt 1:2 (1:2)
0:1 Ceballos 10'
1:1 Manu García 40'(asysta: Munir)
1:2 Ceballos 43'

Deportivo Alavés: Pacheco; Vigaray (46' Alexis), Ely, Maripán, Duarte; Torres, Manu García; Ibai (81' Sobrino), Medrán, Burgui (66' Alfonso); Munir.
Real Madryt: Navas; Carvajal, Varane, Ramos, Nacho; Casemiro, Isco (90' Mayoral), Ceballos (72' Llorente); Lucas Vázquez, Asensio i Cristiano.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!