Advertisement
Menu

Dokończyć (Super)dzieło

Zapowiedź meczu Real Madryt – Barcelona

Samobój cieszący bardziej niż każdy inny. Karny – eufemistycznie rzecz ujmując – wyciągnięty z odwłoka i Luis Suárez zwijający się z bólu po bolesnym starciu ze słupem powietrza. Gol Cristiano w widły zupełnie jak za dawnych lat (nie mylić z latami świetności), a następnie czerwona kartka wskutek pokazania światu sylwetki po urlopie i głupoty pewnego Baska (który zresztą dopiął swego i może spokojnie wylecieć sobie na miesięczne wakacje). Na koniec zaś kapitalna bomba Asensio i wykręcenie na Camp Nou zdecydowanie najlepszego wyniku w ostatnich kilku latach.

Rozegrany w minioną niedzielę Klasyk po raz kolejny zaoferował nam pełną paletę towarzyszących mu za każdym razem odczuć – od tych euforycznych po zahaczające o wybuchy szału. Już dziś o 23:00 (kto, do cholery, wpadł na genialny pomysł, by rozgrywać spotkanie o tej porze w środku tygodnia?) obie drużyny zmierzą się jednak ze sobą ponownie.

3:1 z Barceloną na wyjeździe to – nie odkryjemy tym stwierdzeniem złóż ropy naftowej pod Kutnem – wyśmienity rezultat. Choć Królewscy nie ustrzegli się słabszych momentów, co w starciu z rywalem tej klasy jest całkowicie naturalną sprawą, to jednak raczej nikt nie powinien mieć wątpliwości co do tego, że podopieczni Zinédine'a Zidane'a wygrali w pełni zasłużenie. I pewnie wspomnielibyśmy teraz o aspektach takich jak pewność siebie (ale nie arogancja), mądrość czy trafione zmiany Zizou, gdyby nie to, że – no właśnie – tego typu wyliczanki moglibyśmy przyklejać tu po niemal każdym spotkaniu Realu Madryt, przynajmniej w ciągu kilkunastu minionych miesięcy.

Tak czy siak – choć absolutnie Królewskich o to nie posądzamy – utrata czujności byłaby w obecnej sytuacji największą głupotą. Szczególnie ze względu na to, że kto jak kto, ale akurat Barcelona na Santiago Bernabéu potrafi utrzeć nam nosa. Dość wspomnieć, że na ostatnie dziesięć starć we wszystkich krajowych rozgrywkach Los Blancos u siebie wygrali zaledwie trzykrotnie, dokładając do tego dwa remisy i aż pięć porażek. Jeśli już jednak bawimy się w cyferki, nieuczciwym byłoby nie napisać, że we wszystkich tych meczach Blaugrana zaledwie raz uzyskała wynik, który dziś mógłby zapewnić jej trofeum. Mowa rzecz jasna o koszmarnym 0:4 za kadencji Rafy Beníteza.

Nie mamy zamiaru apelować o to, by w nocy z środy na czwartek Królewscy przede wszystkim nie stracili szybko bramki i mądrze się bronili. Nie, to już nie te czasy. Tak więc ujmijmy to wprost – panowie, zagrajcie to raz jeszcze. Jeśli tego dokonacie, możecie być pewni, że trofeum nie odbierze wam największe trzęsienie ziemi, powódź, tornado czy nawet chcący niezwłocznie udać się na urlop wypoczynkowy pan w żółtej koszulce.

Nawet jeśli wszelkie Superpuchary – tym bardziej w formie dwumeczu rozgrywanego w środku nocy i środku tygodnia oraz w czasach, gdy nie są to już jedne z nielicznych zdobywanych przez nas trofeów – mogą wydawać się mało istotnymi zdobyczami, to jednak zawsze ładniej będą wyglądać one w gablotach na Santiago Bernabéu niż Camp Nou. I tego się trzymajmy. Do dzieła, panowie!

Początek meczu o 23:00. Transmisję przeprowadzi CANAL+ Sport.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!