Advertisement
Menu

Jeszcze dwa

Real Madryt – Sevilla FC 4:1

Jesteśmy i walczymy. Real Madryt znów nabawił nas sporej dawki emocji, ale znów nie możemy na to narzekać. Choć Królewscy długimi momentami nie mieli kontroli nad boiskowymi wydarzeniami i choć długo otrzymywało się zaledwie jednobramkowe prowadzenie, uzyskali bardzo dobry wynik. Dzięki takiemu rezultatowi Los Blancos ciągle mają tyle samo punktów co pierwsza w tabeli Barcelona i zależą tylko od siebie.

Jedno sprytne zagranie Nacho naznaczyło pierwszą część meczu z Sevillą. Zawodnik, który imponował uniwersalnością czy solidnością tym razem błysnął w inny sposób. Kiedy gracze Sevilli ustawiali mur do rzutu wolnego, a piłki już szukał Cristiano Ronaldo, wychowanek Królewskich po prostu kopnął piłkę do bramki. Nie spodziewaliśmy się, że kiedykolwiek przyjdzie mu wykonywać stały fragment gry z takiej odległości, a już na pewno nie z takim skutkiem.

Królewscy dzięki temu objęli prowadzenie, a 13 minut później je podwyższyli. Cichym bohaterem akcji był Marco Asensio, który odebrał piłkę i pomógł Realowi przenieść się bliżej bramki rywala. Cała akcja skończyła się golem Cristiano Ronaldo do pustej bramki. Sevilla także miała kilka świetnych sytuacji, ale świetnie spisywał się Keylor Navas. Jovetić trafił natomiast w spojenie i poprzeczkę. Los Blancos mieli sporo szczęścia, dlatego jeśli nie chcą nerwowej końcówki, jak najszybciej muszą odzyskać koncentrację i zatrzymać napastników drużyny Jorge Sampaolego.

Znacznie lepiej drugą połowę rozpoczęła Sevilla. Jej składna akcja z 49. minuty zakończyła się strzałem Stevena Joveticia, z którym nie poradził sobie Keylor Navas. Królewscy zaczęli igrać z ogniem – ten gol zupełnie na nich nie wpłnął, nie było przyspieszenia gry i szukania bramki na 3:1. Dostrzegł to Zizou, który w poszukiwaniu równowagi wprowadził na boisko Lucasa Vázqueza i Casemiro. Zmienili kiepskich dziś Jamesa i Moratę. Obraz meczu nieco się zmienił, Królewscy mieli więcej kontroli, ale nie mogli być spokojni. Na szczęście w końcu się przebudzili. Asensio dograł do Kroosa, ten odnalazł Ronaldo, który nie mógł lepiej znaleźć pozycji do strzału. A samo uderzenie po prostu trzeba zobaczyć. Przy wyniku 3:1 Sevilla prawdopodobnie już była pewna, że dziś na Santiago Bernabéu nic nie ugra. Jeszcze jedno trafienie dorzucił Toni Kroos, który wykorzystał podanie Nacho. Hiszpan po raz kolejny wybornie spisał się w ofensywie.

Real Madryt wykonał zadanie. Nie było fajerwerków w grze, był za to spryt, mądre zmiany i perfekcyjne zakończenie. Królewscy są blisko tytułu mistrzowskiego, ale na świętowanie nie ma co liczyć. Czekają nas jeszcze dwa trudne wyjazdy – na Balaídos i La Rosaleda. Jeszcze dwa kroki.

Real Madryt – Sevilla FC 4:1 (2:0)
1:0 Nacho 10'
2:0 Ronaldo 23'
2:1 Jovetić 49' (asysta: Vitolo)
3:1 Ronaldo 78' (asysta: Kroos)
4:1 Kroos 83' (asysta: Nacho)

Real Madryt: Navas; Danilo, Varane, Ramos, Nacho; James (61' Casemiro), Kovačić (72' Modrić), Kroos, Asensio; Morata (61' Lucas Vázquez), Ronaldo.
Sevilla: Sergio Rico; Mercado, Pareja (46' Montoya), Lenglet, Carriço; Kranevitter, N'Zonzi, Krohn-Dehli (89' Ben Yedder); Vitolo, Correa (89' Diego González); Jovetić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!