Advertisement
Menu

Co musi zrobić Real, żeby sięgnąć po mistrzostwo?

Królewskim zostały do rozegrania trzy mecze

Już w ciągu najbliższych dwóch tygodni dowiemy się, kto zostanie mistrzem Hiszpanii. Szansę na zdobycie tytułu maja już tylko dwie drużyny – Real Madryt i FC Barcelona. Do zakończenia sezonu zostały tylko dwie kolejki i liderem tabeli jest obecnie Barça, choć oba kluby mają tyle samo punktów – 84. Królewscy dysponują jednak asem w rękawie, którym jest zaległy mecz na Estadio Balaídos i właśnie to spotkanie może zdecydować ostatecznie, do kogo trafi puchar. Niewielkim faworytem do końcowego triumfu wydaje się być na dziś drużyna z Santiago Bernabéu.

Ekipa Zinédine Zidane potrzebuje siedmiu punktów, by móc udać się pod fontannę Cibeles i rozpocząć fetę. Oczywiście wszystko przy scenariuszu, w którym Duma Katalonii wygrywa pozostałe dwa mecze. Katalończykom zostały starcia z Las Palmas na Estadio Gran Canaria i z Eibarem na Camp Nou. Trudno spodziewać się, by Leo Messi i spółka pogubili w tych spotkaniach punkty. Kanaryjczycy są w beznadziejnej formie i nie wygrali żadnego z ostatnich pięciu pojedynków. Nieco większe szanse mogą mieć Baskowie, którzy uchodzą za jedną z rewelacji obecnych rozgrywek, ale w ostatniej kolejce Barça będzie na pewno niezwykle zmotywowana, by wyszarpać trzy punkty za wszelką cenę. Na dodatek zagra u siebie, a w obecnych rozgrywkach przegrała na własnym obiekcie tylko raz.

Trudniejsze zadanie czeka bez wątpienia Real Madryt. Królewskim został do rozegrania mecz z Sevillą (14 maja) na własnym boisku i dwa wyjazdowe spotkania – z Celtą Vigo (17 maja) i Málagą (21 maja). Handicap Los Blancos polega jednak na tym, że do ostatecznego triumfu nie potrzeba wcale aż trzech zwycięstw. Zawodnicy Zizou muszą wygrać dwa mecze, ale mogą pozwolić sobie na małe potknięcie, jakim byłby jeden remis. Wszystkie spotkania wydają się być niezwykle trudne, tym bardziej że przed pojedynkiem z Sevillą trzeba jeszcze rozegrać rewanż z Atlético w Lidze Mistrzów. Należy też pamiętać, że choćby jedna porażka w lidze może przekreślić cały trud, ponieważ przy tej samej liczbie punktów puchar za mistrzostwo trafia w ręce Barcelony, która może pochwalić się lepszym bilansem bezpośrednich potyczek z Realem (1:1 i 2:3).

Z Sevillą Królewscy grali w tym sezonie aż czterokrotnie. Pierwszy mecz miał miejsce już na początku sierpnia ubiegłego roku. Oba kluby walczyły o Superpuchar Europy, który ostatecznie trafił w ręce madrytczyków, choć po 90 minutach Andaluzyjczycy prowadzili 2:1. Na ratunek przyszedł jednak Sergio Ramos, który doprowadził do dogrywki, a tuż przed jej końcem rywali dobił Dani Carvajal. Real wpadł na Sevillę również w 1/8 finału Pucharu Króla, gdzie najpierw wygrał 3:0 na Bernabéu, a na Sánchez Pizjuán padł remis 3:3, do którego Królewscy również doprowadzili w ostatniej akcji meczu. Kilka dni później rozegrano spotkanie w lidze, gdzie górą byli podopieczni Jorge Sampaolego i tym razem to oni zadali dwa decydujące ciosy w ostatnich minutach, by ostatecznie wygrać 2:1. Porażka, dwa remisy i tylko jedna wygrana w regulaminowym czasie gry.

Mecze z Celtą również nie przywodzą na myśl samych pozytywnych wspomnień. W tym sezonie Real wygrał z Galisyjczykami tylko raz, a mierzył się z nimi trzykrotnie. Zwycięstwo przyszło już w 2. kolejce La Ligi, ale nie należało do najłatwiejszych, bo na dziesięć minut przed końcem mieliśmy remis. Dopiero kilka chwil później Toni Kroos uderzył tuż przy słupku i Królewscy dowieźli do końca wygraną 2:1. Dużo gorzej było w 1/4 finału Copa del Rey. Tam Los Blancos przegrali najpierw 1:2 na własnym boisku, a na Balaídos nie potrafili odwrócić losów dwumeczu, remisując 2:2 i odpadając z rozgrywek. Bilans? Wygrana, remis i porażka. Dobrą informacją dla madridistas jest jednak obecna forma Celty, która w ostatnich tygodniach pozostawia wiele do życzenia – trzy porażki z rzędu w lidze i przegrana z Manchesterem United w Lidze Europy.

Ostatnia kolejka to wizyta na La Rosaleda i starcie z Málagą. W 19. kolejce Primera División Królewscy wygrali z Boquerones, choć był to kolejny pojedynek, w którym zwycięstwo przyszło nie bez trudu. Jak zwykle cuda w bramce wyczyniał Carlos Kameni, a Real wygrał 2:1 dzięki dwóm bramkom Ramosa w pierwszej połowie. O tym, jak trudnym rywalem są Andaluzyjczycy, świadczy na pewno fakt, że w tym sezonie potrafili wygrać i zremisować z Barceloną, a w sześciu ostatnich meczach zanotowali pięć zwycięstw i jedną porażkę. Łatwo nie będzie.

Pozostałe spotkania ligowe:
37. kolejka (14 maja o 20:00): Real Madryt – Sevilla
37. kolejka (14 maja o 20:00): Las Palmas – FC Barcelona

21. kolejka (17 maja o 21:00): Celta Vigo – Real Madryt

38. kolejka (21 maja, godzina nieznana): Málaga – Real Madryt
38. kolejka (21 maja, godzina nieznana): FC Barcelona – SD Eibar

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!