Advertisement
Menu
/ Ufix / wspólna ciężka praca

1:1, do odrobienia znów osiem punktów

Na ten mecz Real Madryt wyszedł znów w rezerwowym składzie....

Na ten mecz Real Madryt wyszedł znów w rezerwowym składzie. Trener Vanderlei Luxemburgo nie mógł skorzystać z usług Salgado, Zidane'a, Raula i Owena. To spotkanie miało być powrotem Brazylijczyka Ronaldo do wysokiej dyspozycji, i faktycznie - był. Barcelona, której spotkanie zakończyło się tuż przed rozpoczęciem pojedynku na Mestalla, pokonała na wyjeździe Osasunę 0:1 po golu Samuela Eto'o, przez co strata do Katalończyków wzrosła do ośmiu punktów...

Obie ekipy rozpoczęły to spotkanie od wspólnego badania własnych możliwości. Real spokojnie rozgrywał piłkę w środku pola, wyraźnie ją szanując i nie doprowadzając do niepotrzebnych strat. Wszystko to, aby nie pozwolić pomocnikom Valencii na przeprowadzania dynamicznych akcji, których i tak ze strony Los Ches było co nie miara. W 11. minucie Solari, który był w tym meczu bardzo aktywny, ale świetnie pilnowany przez rosłego Malijczyka Sissoko, zostaje brutalnie sfaulowany przez Ayalę. Już dwie minuty później mamy 1:0 dla Valencii. Świetna akcja ze środka pola, zamieszanie na lini pola karnego Realu, Samuel zbyt lekko wybija piłkę spod nóg Barajy i wystawia piłkę Argentyńczykowi Pablo Aimarowi, który precyzyjnym strzałem przy słupku pokonuje zasłoniętego Casillasa. W 15. minucie faulowany tuż przed linią pola karnego był Ronaldo. Choć faulowany to za dużo powiedziane. Obrońca Valencii zamachnął się w powietrzu nie dotykając przy tym El Gordo, dzięki czemu przez chwię można było ujrzeć wspaniałe teatralne umiejętności Brazylijczyka. Przez chwilę myślałem nawet, iż Ronaldo odnowiła się jego słynna kontuzja lewego kolana, jednak okazało się to zwykłą mistyfikacją szytą grubymi nićmi. Do rzutu wolnego podszedł Beckham, który uderzył piłką w mur. Agresywnie grający piłkarze z Mestalla podchodzili co raz bliżej pola karnego Królewskich. W 17. minucie Ruben Baraj posłał piłkę ponad bramką po strzale zza szesnatki. Przez następne minuty Valencia praktycznie przejęła pełną kontrolę w środku pola. Fatalnie w dzisiejszym meczu grali Figo i Beckham, którzy zamiast ciągnąć akcje do przody, tracili piłkę przed wyjściem z własnej połowy. Kolejne fenomenalne spotkanie zagrał Thomas Gravesen, który dzielił i rządził w defensywnej pomocy. W 23. minucie znów przed polem karnym faulowany jest, tym razem autentycznie faulowany, Ronaldo. Tym razem futbolówkę uderza Roberto Carlos... też w mur. Widać taktykę murowania bramki były trener Los Ches Claudio Ranieri wyuczył w swoich piłkarzach do perfekcji. W 27. minucie Real Madryt wyrównuje! Genialnym, przecudownym prostopadłym podaniem do Ronaldo popisał się kompletnie niewidoczny w dzisiejszym meczu Guti. Snajper Królewskich mimo zachwiania się oszukał sprytnie Canizaresa i Marchenę, popisując się fantastycznym dwoma zwodami, i spokojnie wpakował piłkę do pustej bramki. Sześć minut później Thomas Gravesen zostaje sfaulowany trzydzieści metrów od bramki Canizaresa. Do piłki podchodzi Roberto Carlos, który tym razem nie w mur, posyła piłkę metr nad bramką. To nie był dobry dzień dla naszych egzekutorów rzutów wolnych. W 36. minucie Ronaldo zostaje chamsko faulowany bez piłki przez Ayalę tuż przed linią pola karnego, jednak sędzia nie zauważa przewinienia obrońcy Valencii. W 45. minucie kontrowersyjna sytuacja w polu karnym Merengues. Dynamicznie wchodzący z lewej strony pola karnego Mista, zostaje przyduszony do ziemii przez wojowniczego Gravesena, jednak sędzia nie reaguje. Trudno powiedzieć czy był faul, jednak wydaje się, iż sędzia Puentes Leira dopiero później zreflektował się nad tą sytuacją i do końca meczu gdy Duńczyk ledwo dotykał swoich przeciwników, bez namysłu odgwizdywał faule... W 45. minucie niegrzeczny Guti zostaje upomniany przez sędziego za niepotrzebne dyskusje. Minutę później sędzia gwizdkiem zakończył pierwszą część spotkania.

Druga połowa zaskoczyła wszystkich, ale tylko w Madrycie. Po wyrównaniu mogłoby się wydawać, że ochoczo do ataków przystąpią goście. Tak się nie stało. To bardziej rozzłoszczona Valencia szukała swoich okazji w tym meczu. Sforsować szczelną zaporę Królewskich próbowali kolejno Aimar, Rufete i Mista. Jak tym trzem panom udało skleić się składną akcję, to zawsze za plecami linii obrony Realu Madryt stał dzielnie spisujący się dziś Iker Casillas. Akcji Realu można by szukać jak rodzynek w Toruńskim pierniku. Ze złej strony prezentowała nam się prawie cała „galaktyczna” pomoc. Chodzi tutaj głównie o Gutiego, Bekchama i Figo, którzy przydawali się tylko w obronie. W trakcie, kiedy Ronaldo stał w okolicach środka boiska, dobrą akcję przeprowadzili zawodnicy Valencii. Dobre podanie od Sissoko z prawej strony otrzymał Di Vaio. Dzielnie wkroczył on w pole karne „białych”. Wzięty w kleszcze przez Helguerę i Samuela upadł na boisko. Chwila ciszy na Mestalla i sędzia pokazuje grać dalej. To był wyraźny błąd arbitra, bo w tej sytuacji powinien wyciągnąć zółtą kartkę w kierunku Włocha za udawanie. Atakująca przez całe 15 minut Valencia zmęczyła się. Mecz stracił na szybkości i polocie. Warunki dyktowała nadal drużyna gospodarzy. Warto odnotować, że „dobre” spotkanie rozegrał Ronaldo, który wyróżnił się 3 strzałami na bramkę (w tym gol) i mnóstwem niecelnych podań. Brazylijski trener Realu Madryt, Vanderlei Luxemburgo, postanowił zmienić obliczę gry zciągając z boiska bezbarwnego Beckhama i dobrze grającego Solariego. Na niewiele to się zdało. Nadal dzieliła i rządziła Valencia. W 89 minucie meczu mogło być już po wszystkim. W pole karne brawurowym rajdem wszedł Ronaldo. W tumulcie, jaki zapanował w polu karnych gospodarzy piłka dziwnym trafem dostała się pod nogi Celadesa, jednak nawet z 12 metra nie potrafił pokonać Canizaresa. Czego więcej potrzeba? Sytuacja bliźniacza do tej, po której bramkę strzelił Aimar, tylko, że Celades to nie Argentyńczyk. Kilkadziesiąt sekund później Ronaldo otrzymał fantastyczne podanie po ziemi z głębi pola i z obrońcą Valencii na plecach sunął przez kilka metrów lewej strony pola karnego. Jego strzał z dość ostrego konta sparował szczęśliwie lewą ręką Canizares, a piłka minimalnie przeskoczyła nad poprzeczką. Można powiedzieć, że to była druga niewykorzystana piłka meczowa dla Realu... Już w doliczonym czasie gry, dominująca Valencia miała swoją piłkę meczową i mogła strzelić upragnionego gola. Po błyskawicznej kontrze, wysoko zawieszoną piłkę uderzył pół lobem Pablo Aimar. Przelobowała ona lekko wysuniętego Ikera Casillasa (pierwszy błąd w meczu Ikera) i trafiła w poprzeczkę. Słychać było tylko jęk zawodu na Mestalla. Końcowy gwizdek i piłkarze udają się pod zimny prysznic. Na brawa zasługuje trener Valencii Antonio Lopez, który potrafił w tak krótkim czasie zupełnie zmienić styl swojego zespołu. Ze złej strony pokazał się palący do gry Guti, a także Bekcham i Figo. Czas na zmiany generacji w Madrycie?

Valencia: Cañizares; Carboni, Ayala, Marchena, Sissoko; Albelda, Baraja, Rufete (Xisco 85´), Fabio Aurelio; Aimar i Mista (Di Vaio 59´).
Real Madryt: Casillas; Raúl Bravo, Helguera, Samuel, Roberto Carlos; Gravesen, Beckham (Celades 71´), Figo, Solari (Portillo 71´); Guti (Borja 84´) i Ronaldo.
Arbiter: Puentes Leira
Widzów: 50.000
Gole:
1-0 Aimar (13 min.)
1-1 Ronaldo (27 min.)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!