Advertisement
Menu

Pierwsza bitwa na Pizjuán

Przed meczem z Sevillą

Zinédine Zidane regularnie powtarza, że najważniejszy jest najbliższy mecz. Po pierwszym starciu z Sevillą w Pucharze Króla, w którym Królewscy odnieśli bardzo zadowalające zwycięstwo, trudno jednak z pełną powagą podejść do rewanżu. Trudno, jednak jest to obowiązek zarówno trenera, jak i wszystkich jego piłkarzy. Andaluzyjczycy nie słyną z tego, że się łatwo poddają, zwłaszcza w starciach u siebie. W głowach wciąż jest jednak niedzielny mecz ligowy na tym samym terenie.

Trener oszczędza takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo czy Luka Modrić, którzy z wiekiem nie przestają być kluczowymi ogniwami Realu Madryt. Zizou wie jednak, jak mądrze zarządzać kadrą, dlatego obu zostawił w domach. Dziś zabraknie też Jamesa Rodrígueza i Isco, czyli graczy, którzy znakomicie spisywali się w odpowiednio pierwszym i drugim meczu w nowym roku. Do nieobecności Pepego i Garetha Bale'a mogliśmy się zaś przyzwyczaić w ostatnich tygodniach. Bardzo poważne ubytki nie przeszkadzają jednak w skompletowaniu bardzo silnej jedenastki i solidnej alternatywy w postaci ławki rezerwowych. W takich momentach widać, że Zidane ma do dyspozycji niesłychanie mocną i konkurencyjną kadrę.

Wiele zmian zaszło także w kadrze dzisiejszego rywala Królewskich. Jorge Sampaoli spytany o możliwość awansu odpowiedział, że stara się pozostawać realistą. Nie dziwi więc, że na mecz pucharowy nie powołał N'Zonziego, Mariano czy Franco Vázqueza, którzy narzekali na urazy po wizycie w Donostii. Nowościami są za to obecności nowych nabytków – Clèmenta Lengleta i Stevana Joveticia. Ten pierwszy prawdopodobnie zagra dziś od pierwszej minuty, co pozwoli argentyńskiemu szkoleniowcowi przejść na swoje ulubione ustawienie z trójką środkowych obrońców.

Dodatkowym smaczkiem meczu w Sewilli jest passa meczów bez porażki. Real Madryt prowadzony przez Zinédine'a Zidane'a ostatni raz przegrał w kwietniu ubiegłego roku. Jeśli dziś nie przegra, przedłuży ją do 40 meczów i pobije rekord hiszpańskiego futbolu. Tak świetna seria nie jest jednak dziś głównym powodem optymizmu wśród fanów Królewskich. Los Blancos niemal perfekcyjnie rozpoczęli 2017 rok i mimo pewnych kłopotów kadrowych przejechali się najpierw po Sevilli, a potem po Granadzie. W Pucharze Króla także nie ma mowy o pomyłkach. W trzech meczach strzelili aż 16 bramek.

Sevilla nie przeżywa złych chwil i można śmiało założyć, że zeszłotygodniowy mecz na Santiago Bernabéu wcale nie musiał skończyć się tak wysokim zwycięstwem Realu Madryt. Andaluzyjczycy mieli kilka niezłych szans na co najmniej zagrożenie pod bramką Kiko Casilli, lecz brakowało im szczęścia lub wykończenia. W weekend znakomicie zagrali na Anoecie i wygrali z Realem Sociedad aż 4:0. Nie musi być zatem tak, że dziś okrojony Real po prostu odhaczy kolejnego rywala. Sevilla na pewno się nie podda, a jej piłkarze nie będą myślami przy niedzielnym meczu ligowym. I oby tak samo było z graczami Los Blancos.

Początek meczu o 21:15. Transmisję przeprowadzi STS TV

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!