Advertisement
Menu
/ MARCA

Reakcja po długim letargu

Analiza meczu z dziennika <i>MARCA</i>

Autorem poniższej analizy jest Enrique Ortego z dziennika MARCA. Tutaj znajdziecie załączony do tekstu obrazek z taktyką.

Czysty i twardy futbol. Nie zawsze wygrywa drużyna, która w meczu na drodze do zwycięstwa miała więcej zasług. Tym bardziej, gdy mierzy się z Realem Madryt. Historia Pucharu Europy i samego klubu jest wypełniona takimi wieczorami jak ten wczorajszy, gdzie 20 minut cudownej reakcji przykrywa 70 minut złej gry i bycia wyraźnie słabszym.

Z punktu widzenia gry trudno wytłumaczyć, w jaki sposób Real Madryt potrafił odwrócić wynik starcia, w którym Sporting był panem i władcą piłki od pierwszego gwizdka sędziego. Rzadko przeciwnik minimalizuje Królewskich w taki sposób na ich stadionie.

Portugalczycy zabrali piłkę. Przejęli kierowanie. Kontrolę. Dominowali w każdej sytuacji. W pierwszej godzinie można było powiedzieć, że goście dają lekcję. Ustawieni w dynamicznym i plastycznym 4-1-4-1 grali po prostu swoje. MARCA zapowiadała to w swoim raporcie. Najpierw anulowali zalety przeciwnika, a potem pokazywali swoje.

Przewidywalni, statyczni, bez ruchu
Problemy ludzi Zidane'a należy jednak mierzyć przez osiągnięcia graczy Jesusa. Królewscy zostali związani od stóp do głów, zostali spięci swoistą pajęczą siecią. Portugalczycy grali strefą, nie kryli indywidualnie, ale mimo to i tak wygrywali wszystkie pojedynki indywidualne. Bruno zjadł Modricia. Silva Kroosa. William dał ogromny pokaz możliwości fizycznych i taktycznych, szukając na spokojnie Casemiro lub pomagając dwóm wspomnianym kolegom. Na bokach Gelson cały czas biegał przy Marcelo. Gdy Brazylijczyk miał piłkę, nie czuł żadnej swobody. Ruiz nie tracił z oczu Carvajala. Tak wyglądał środek pola. W obronie Pereira i Zeegalar naciskali na Cristiano i Bale'a, a stoperzy przeszkadzali Benzemie w każdym zagraniu.

Bramka Sportingu padła dzięki ich chęci do wystawiania wysokiej obrony, do naciskania w środku pola i wchodzenia do ataku z wielką liczbą zawodników. Real do tamtego momentu wyglądał na nieobecnego, wolnego, przewidywalnego. Nie miał środków ani ruchliwości, żeby wyjść z tego taktycznego zamku przeciwnika.

Zmiany i boczni obrońcy
Nagle wszystko się zgrało. Zidane wykonał podwójną zmianę i zmienił strategię. Morata i Cristiano jako napastnicy, Lucas otwierający prawe skrzydło, Marcelo lewe. W końcu boczni obrońcy Realu pojawiali się na połowie przeciwnika. Wcześniej tego nie było, pewnie także dlatego, że im na to nie pozwalano.

Kiedy wszedł James, ofensywa była totalna. Dosłownie sześciu atakujących bramkę: Carvajal, Lucas, Morata, Cristiano, James i Marcelo. Wisienką na tym ataku była mierzona wrzutka Jamesa, którą wykończył Morata. Przypomniał się sam Santillana.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!