Advertisement
Menu

Bananowy poniedziałek: Los nierówno rozdał (?)

Zapraszamy do lektury

Pewnie nie raz i nie dwa każdy z nas w głębi duszy przeklinał fakt, że jego ukochany klub znajduje się na drugim końcu kontynentu, a z Hiszpanii tak naprawdę bliżej do Afryki niż do Polski. Dlaczego to, co dla wielu z nas wciąż pozostaje niespełnionym marzeniem, dla kogoś innego jest codziennością? Dlaczego urodziliśmy się w kraju, w którym Liga Mistrzów po raz ostatni gościła, gdy szukaliśmy pod szafą nocnika? Dlaczego jedni rodzą się w piłkarskim raju, zaś inni na futbolowej prowincji? Los nierówno rozdał. Zdecydowanie.

Z każdym dniem coraz częściej dochodzę jednak do wniosku, że to, co uważamy za nasze przekleństwo, w gruncie rzeczy jest błogosławieństwem. Żeby trafić do raju, najpierw należy przeżyć swoje na ziemskim padole. Gdybyśmy się w nim urodzili, nie byłby on już rajem, lecz szarą codziennością. W najlepszy sposób uświadomiłem to sobie po wygranym w zeszłym sezonie 3:1 Klasyku na Santiago Bernabéu. „Siadaj, bo zasłaniasz!”, usłyszałem od jednego z siedzących za mną kibiców, gdy szliśmy z akcją na bramkę rywala. Jeszcze kilka rzędów w tył panowie w garniturach spokojnie popijali sobie kawkę, podczas gdy ja z poddenerwowania odpalałem papierosa za papierosem.

Po wyjściu ze stadionu czułem, że jeśli jeszcze tylko przyprowadzę do mojego przyciemnionego apartamentu jakąś pannę, będę miał mocnego kandydata na najlepszy dzień w życiu (ostatecznie nie przyprowadziłem – przyp. red). W przypływie euforii zadzwoniłem do domu, by podzielić się wrażeniami. Średnio obchodziło mnie nawet to, że międzypaństwowe kosztują złoty trzydzieści za minutę. Gdy już skończyłem konwersację, rozejrzałem się dookoła. Ludzie się cieszyli, no bo wiadomo – wygraliśmy Klasyk. Fajnie. Tak czy inaczej nie byłem w stanie oprzeć się wrażeniu, że... jakieś to takie mdłe i bez wyrazu. Trochę tak, jak gdyby wszyscy byli już myślami przy niedzielnym spacerze po Retiro. Jak gdyby odhaczony został, może nie przykry, ale jednak obowiązek. No bo z Barceloną trzeba wygrywać. Żadna to łaska ze strony piłkarzy.

Tak to jednak się dzieje, kiedy do dobrobytu jesteś przyzwyczajony od zawsze. Idziesz poskubać słonecznik, zjeść kanapkę, wypić kawę, od czasu do czasu przyklasnąć, od czasu do czasu gwizdnąć. W 85. minucie wyjdziesz ze stadionu, bo potem kolejki w metrze. My wielkie mecze mamy tu od zawsze, mało jest rzeczy, których byśmy nie widzieli. Jak było trzeba, gwizdaliśmy na Zidane'a. Jeśli Cristiano sobie odpowiednio zasłuży, zrobimy to samo. Cała filozofia. To nie my jesteśmy tacy piękni, to inni w porównaniu do nas są tak brzydcy.

Zadajmy więc sobie pytanie: Czy rzeczywiście jesteśmy tak pokrzywdzeni przez los? Czy naprawdę od małego chcielibyśmy być przyzwyczajeni do picia najdroższego szampana i narzekania, że dziś jakoś on nam nie wchodzi? Cała zabawa tkwi w tym, żeby spełniać marzenia, nawet jeśli dla drugiego człowieka są one czymś normalnym. Kiedy musisz przezwyciężyć szereg trudności, by do czegoś dojść, doceniasz to potem znacznie bardziej. Gdy w Madrycie spotykałem się z polskimi kibicami Realu, często padało pytanie, czy chodzenie nieraz dwa razy w tygodniu na mecz Królewskich nie stało się dla mnie już czymś normalnym. Nie, nie było czymś normalnym ani przez moment. Wiedziałem bowiem, że pewnego dnia trzeba będzie wrócić w rodzinne strony. Wiedziałem, że tego, co widzę dziś, za rok prawdopodobnie już nie zobaczę.

Zgnuśnienie to w moim odczuciu jedna z najgorszych rzeczy, które mogą dotknąć człowieka. Cieszmy się więc, że nas ono nie dopadnie.


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!