Advertisement
Menu
/ Marca

Pellegrini: Mamy przeciwnika, jakiego chcieliśmy

Wywiad z trenerem City

Manuel Pellegrini udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Przedstawiamy tłumaczenie rozmowy z trenerem Manchesteru City, półfinałowego rywala Królewskich w Lidze Mistrzów.

Po trzech latach w Manchesterze City na samym końcu drogi pojawia się historyczne starcie dla drużyny. Nie wiem czy także dla pana?
To były trzy szczęśliwe lata w wyjątkowym klubie. Mogliśmy dokonać wielkich rzeczy: najbardziej bramkostrzelna ekipa w historii Premier League, mistrzostwo, rozwój w Lidze Mistrzów. Kiedy przychodziłem, City nigdy nie przeszło przez pierwszą fazę. W dwóch poprzednich sezonach byliśmy eliminowani w 1/8 finału przez Barceloną po wielu naszych błędach.

To dla pana wyjątkowe rozgrywki.
Wyjątkowe, bo grałem w nich siedem razy z różnymi ekipami. Zawsze wychodziłem z grupy. Miałem złe doświadczenia, nazwijmy to nawet frustracjami, z trzema klubami. Po pierwsze, nie doszedłem do finału z Villarrealem w 2006 roku. Sądzę, że wtedy to był najlepszy zespół. Nie chodzi tylko o słynnego karnego Riquelme, mieliśmy trzy inne klarowne okazje przeciwko Arsenalowi w półfinale. A z Barceloną wygraliśmy 3:0 w lidze. Potem przyszedł epizod w Realu, najbardziej bolesny. Nie mieliśmy zbudowanej drużyny, ciągle ją tworzyliśmy i miała kilka widocznych braków, ale też mieliśmy wystarczająco wiele okazji, żeby wyeliminować Lyon na Bernabéu.

Wydawało się, że brakowało wam jednego czy dwóch składników, żeby wejść na odpowiedni poziom. Zgadza się pan?
Zabrakło dwóch kluczowych graczy, którzy zostali sprzedani. Jednym był Robben, który potem wygrał ligę z Bayernem. Drugim był Sneijder, zwycięzca Ligi Mistrzów z Interem. Obaj zagrali w finale Ligi Mistrzów na Bernabéu. Wkurzenie doprowadziło mnie do myślenia o rezygnacji już w czasie przygotowań, ale Jorge Valdano przekonał mnie, żebym nie odchodził. Brakowało nam również kreatywnego pomocnika. Mieliśmy wielu napastników i niewielu pomocników. To nie była kadra na wygranie Ligi Mistrzów, ale mogliśmy przejść 1/8 finału i osiągnąć coś więcej. Najmniej rozumiem odpadnięcie Málagi z Borussią. Mieliśmy wygrane dwumecz i mecz, ale przyszedł ogromny błąd sędziego. Na spalonym było siedmiu graczy Borussii, strzelec był na linii, także na spalonym. Wiele mówi to, że ten sędzia już nie wrócił do prowadzenia spotkań w Lidze Mistrzów.

Był pan tak szczęśliwy w Maladze, jak na to wyglądało?
Byłem bardzo szczęśliwy. Drużyna wyszła z krytycznej sytuacji, z bycia na granicy spadku, do walki o miejsce w Lidze Mistrzów. Udało się. Tam weszliśmy do ćwierćfinałów. Sądzę, że mogliśmy wtedy wygrać z każdym.

Zaprosiłby pan Mourinho do poznania Malagi?
Nie chodzi o Mourinho. Chodzi o mnie. Motywują mnie wyzwania i tam zaoferowano mi coś bardzo interesującego. Zawsze udawało mi się zostawiać kluby z czymś większym, niż je zastawałem, w tym Real Madryt. Nie wygraliśmy tytułów, ale zdobyliśmy 96 punktów w Lidze.

W tamtym momencie wydawało się, że Barcelona dużo mocniej wspiera Guardiolę niż Real pana.
To prawda, ale to też było moje wyzwanie, chciałem je pokonać. W klubie miałem niesprzyjające okoliczności. Zawsze starałem się je pokonywać, mieć dobre stosunki z zawodnikami i prezentować dobry poziom w lidze. Wiedziałem, że odejdę od przyjścia, już od sierpnia. Nie chodziło ani o Alcorcón, ani o Lyon. Nic z tego.

Jak przeżyć sezon, wiedząc, że będzie się zwolnionym?
Dzięki wielkiemu zaangażowaniu, wielkiej pracy, byciu blisko drużyny i Jorge Valdano, który w tamtym momencie był wielkim wsparciem z Pardezą. Inaczej było z dyrekcją, z nimi nie miałem żadnych stosunków.

Jak odbierał pan fanów Realu Madryt?
Nigdy nie miałem odczucia, że Bernabéu było przeciwko mnie. Zawsze czułem wsparcie ludzi, gdy opuszczałem kluby, w których pracowałem. W Madrycie po odpadnięciu z Lyonem przeprowadzono ankietę, która była dla mnie bardzo korzystna. 75% kibiców mnie wspierało. Tamta ekipa grała dobrze. Ludzie wiedzieli, że warunki nie były optymalne. Ja nie mogę fanom niczego zarzucić. Przeciwnie, mogę wyrażać tylko wdzięczność.

Kiedy mówimy o niesprzyjających okolicznościach, czy ten sezon w City jest niesprzyjający?
To była złożona sytuacja w roku, gdzie walczysz o tytuły, ale musisz to zaakceptować. To nie może sprawić, że upadniesz. Moją odpowiedzialnością jest osiągnięcie jak najlepszych miejsc, dojść do finału Ligi Mistrzów i postaranie się o zwycięstwo. To samo w lidze. Musimy znaleźć się w pierwszej czwórce.

Czy coś pana szczególnie boli?
To sprawy zawodowe. Mam świetne stosunki z właścicielami klubu, z Txikim, z Soriano. To nie ma nic wspólnego z tym, co działo się z dyrekcją Realu Madryt. Rozumiem, że tutaj chcieli zmiany po trzech latach. Wiedziałem, że mam trzy lata kontraktu i że one mijają. Inna sprawa jest taka, że niepewność wpływa na mentalność zawodników, kiedy są w pełni rozgrywek, kiedy mówi się o transferach, kiedy komentuje się, kto odejdzie. A tymczasem nam zostaje wiele walki, bo jesteśmy w miejscu, w którym ten klub jeszcze nie był.

Powiedział pan działaczom City, że ogłoszenie Guardioli trenerem było niewygodne?
Nie, w żaden sposób. Od kiedy tylko Pep ogłosił, że przechodzi do Anglii, dyrekcja wiedziała, że nie może robić ze mnie głupka. Wszyscy wiedzieli, że idzie tutaj. Po tym można analizować czy to coś dobrego, czy raczej złego. Ja też zadeklarowałem, że nie będę w klubie w następnym sezonie. To już sprawy z przeszłości. Teraz najważniejsze jest jak najlepsze zamknięcie roku.

Czy gorszy okres City był związany z tym ogłoszeniem?
Nie lubię szukać wymówek. Jako trenerowi jest mi łatwo to powiedzieć i wtedy nie mam żadnej odpowiedzialności. Ale tak nie jest. Czasami dochodzi do serii epizodów w głowie zawodnika, przez które nie jest gotowy do gry na 100%.

Sagna już powiedział, że chce wygrać Puchar Europy dla Pellegriniego.
Wszyscy chcemy go wygrać. Sztab trenerski ma doskonałe stosunki z zawodnikami. Nie czuję, że moja praca tutaj nie jest doceniania. Przeciwnie. Doszło do postępu, którego oczekiwał klub. Nie sądzę też, że zmieniają mnie, bo City oczekuje więcej. Klub po prostu zawsze marzył o pracy z Guardiolą i to jest logiczne, bo działacze mają stosunki z czasów współpracy w Barcelonie. Pep był na rynku i wydawało się jasne, że ruszą po niego, gdy będzie wolny. Jeśli ja wygrałbym dwa mistrzostwa i dwa Puchary Europy, Guardiola i tak by tutaj przyszedł.

Miał pan świetne stosunki z Guardiolą. Czy to się zmieniło?
Nie, jest dokładnie tak samo.

Co do przetasowań, przyszłych i przeszłych, blisko City był Isco. Uważa pan, że rozwinąłbym się u was bardziej niż w Realu?
Nie chcę wchodzić w porównania. Dla każdego zawodnika gra w Realu to marzenie. Isco miał wszystko załatwione, żeby grać w City, ale przez pewne powody przeszedł do Realu. Nie chcę tego analizować. Rozumiem, że chciał grać w Realu. To doświadczenie, dzięki któremu dorósł. Jest w wielkiej drużynie i zawsze trenuje z wielkimi zawodnikami. To ważne, że codziennie pracuje z takimi graczami jak Cristiano, Ramos czy wcześniej Alonso.

Pyta pan siebie, czego Isco mógłby dokonać w City?
Isco dokonałby w City wielkich rzeczy. Mnie zawsze podobali się techniczni, kreatywni pomocnicy, którzy potrafią strzelać gole, a tacy są Silva, Nasri czy Cazorla. Isco miałby tutaj ważne miejsce. Jednak nie chcę oceniać, czy to przejście byłoby dla niego lepsze lub gorsze.

Akceptuje pan to, że Real jest faworytem?
Jest faworytem przez nazwę i historię. Piłkarsko zobaczymy. Mierzyliśmy się z PSG i też byli faworytami. Jesteśmy po prostu dwiema ekipami z wielkimi zawodnikami. Real ma małą przewagę, bo gra rewanż u siebie.

Bernabéu ma wielkie znaczenie.
Bardziej od Bernabéu chodzi o drugi mecz. Pierwsze spotkanie to zawsze niepewność. Nie wiesz, co przyniesie. Drugie jest klarowniejsze.

Czy większość ekip przerasta gra na Bernabéu?
Cóż, PSG rozegrało tam świetne spotkanie. 2:0 z Romą też było dosyć niesprawiedliwe. Włosi mieli 3-4 klarowne okazje.

Czy ten pojedynek będzie trudniejszy od tego z PSG?
Podobny. Nasza drużyna ma doświadczonych graczy na arenie międzynarodowej jak Touré, Agüero czy Silva. Są przyzwyczajeni do takiej scenerii. Mamy dobry zespół.

Co sądzi pan o tym Realu Madryt?
To drużyna, która strzela ci gola z niczego. Jest bardzo mocna w kontrze, ma bardzo silnych graczy, ale też świetne zdolności techniczne. Mają klasę pomocników, o których marzyłem ja, jak Kroos, Modrić, Isco czy James. Atak jest bardzo silny. Do tego ekipa świetnie wykorzystuje błędy rywala. W obronie widzę dziury w pewnych aspektach, ale wielkie zespoły zawsze mają problemy defensywne. To cena za grę do przodu.

Wydaje się, że Real poszedł mocno do przodu w ostatnim miesiącu. Zgadza się pan?
W futbole chwile są bardzo ważne. Dobre wyniki pomagają, tworzą wiarę w siebie. Teraz walczą o tytuł i to kreuje lepszą dynamikę.

Wydaje się, że City też staje się pewniejsze.
Tak, wyniki się poprawiły i wzrosła pewność siebie. Jest jedna fundamentalna rzecz w City: myśli i gra jak wielki zespół. Tego nie zamienię za nic. Nie pojedziemy na Bernabéu bronić wyniku. Tutaj też nie będziemy próbowali wytrzymać naporu Realu. Wyjdziemy atakować. Zrobimy to z najlepszą możliwą równowagą, bo Real w kontrze jest zabójczy.

W Hiszpanii nie zna się za dobrze De Bruyne'a. To naprawdę tak ważny gracz?
Tak. De Bruyne jest bardzo ważny. Nie dostawał wielu szans w Chelsea, ale wyróżniał się w Wolfsburgu. Może nie jest zbyt wyrazisty, ale imponuje, gdy się go analizuje: dobrze kopie piłkę, strzela gole, jest uniwersalny, może grać na 3-4 pozycjach, jest świetny technicznie, może trochę za bardzo przyśpieszony. To można zrozumieć, bo przychodził z Niemiec, gdzie gra się bardzo szybko, w Anglii nie aż tak. Jestem pewny, że jeszcze nabędzie to wstrzymanie gry, bo ma dopiero 24 lata. Zaimponował nam bardziej, niż się tego spodziewaliśmy.

Pan ma sławę zimnego człowieka. Jak podejdzie pan do powrotu na Bernabéu?
Jestem człowiekiem, który szczęśliwe osiągnął kontrolę nad swoimi emocjami.

Ten mecz pana nie grzeje?
Wiele rzeczy grzeje cię od środka, ale w tym zawodzie jeśli nie umiesz kontrolować emocji, to masz duże szanse na pomyłki w decyzjach. Mam świetnych przyjaciół w Realu. Bardzo ucieszę się, że ich zobaczę, ale przyjadę jako rywal.

Jakiego zawodnika z Realu chciałby mieć pan do dyspozycji w City?
Cristiano, bez wątpienia. To wielki gracz. Stworzył dla Realu ogromne różnice. Może brać na siebie całą krytykę, jaką wymyślą ludzie, ale to świetny profesjonalista, zwycięzca i piłkarz, który każdego dnia ciężko pracuje. Wszystkie drużyny chciałyby go mieć. Byłbym także szczęśliwy z posiadania Sergio Ramosa. To stoper, który wiele dał Realowi Madryt.

A i tak nie brakuje wobec niego krytyki i krytyków.
W Realu Madryt wszyscy są wystawieni na krytykę. Wszyscy są zmuszeni do wygrywania i dobrej gry. Nie znam nikogo, kto nie byłby krytykowany w Realu Madryt. Sergio Ramos dał wielką osobowość tej obronie. Może ma za dużo czerwonych kartek, ale mimo wszystko to emblemat Realu Madryt. Inny wielki zawodnik to Modrić. Gra bardzo dobrze.

Benzema nie grał u pana w pierwszym składzie. Teraz ma niepodważalne miejsce.
To inny Benzema, tamten był dużo młodszy. Przychodził jako wielka postać, ale trafił na Higuaína, który dużo strzelał i wygrał miejsce. Moją funkcją było obiektywne analizowanie postawy i w tamtym okresie Higuaín był lepszy od Benzemy. Jednak w czasie tych sześciu lat Benzema mocno się rozwinął. Przyzwyczaił się do tego, czym jest Real Madryt, przyzwyczaił się do gry w drużynie z sześcioma czy siedmioma gwiazdami z najwyższego poziomu. W Olympique'u on był największy. Akceptacja takich spraw oznacza dojrzałość.

A co powie pan o środku pola Realu?
Każdy gracz z tej kadry Realu Madryt ma jakość. Trzeba tylko wybrać do gry tego lub tamtego.

Jak określiłby pan to, co widzi w Realu Zidane'a?
Trener potrzebuje czasu, żeby przekazać grupie swoje pomysły. Zidane przyszedł do Realu będącego pod wielką presją i go uspokoił. Świetnie sobie radzi. Jestem pewny, że pokaże pełne zdolności i znajomość futbolu, która cechowała jego karierę zawodniczą.

Jakiego rywala chciał pan uniknąć w losowaniu?
Mamy przeciwnika, jakiego chcieliśmy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!