Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

RealMadryt.pl w Madrycie: Dwa mecze na Estadio Alfredo Di Stéfano

Castilla grała z Gerniką, a w tle Barça z Valencią

Dotychczas hiszpańska Guernica, czy z baskijskiego Gernika, kojarzyła mi się tylko z jednym wydarzeniem i jego następstwami. W kwietniu 1937 roku niemieckie bombowce wspierające Franco niemal całkowicie zniszczyły to miasto podczas hiszpańskiej wojny domowej. Przebywający w tym czasie w Paryżu Pablo Picasso dowiedział się o tym z krótkiej notki w codziennej gazecie. Czarno-biała fotografia ruin Guerniki wywarła na nim ogromne wrażenie. Obraz stworzony na zamówienie republikańskiego rządu Hiszpanii (był jednym z dzieł pawilonu hiszpańskiego na wystawie światowej w Paryżu w 1937 roku) stał się symbolem wojennych okrucieństw. Trudno w to uwierzyć, ale w tamtym czasie nie spotkał się z uznaniem w rodzinnym kraju. Dotknięte wojną hiszpańskie społeczeństwo nie rozumiało abstrakcji Picassa. Potrzebowało realistycznego, z dzisiejszej perspektywy kiczowatego, wyrazu cierpienia – z rozlewającą się krwią. Po latach dzieło doczekało się zasłużonego uznania i jest dziś chlubą Muzeum Królowej Zofii w Madrycie i najbardziej rozpoznawalnym obrazem Picassa. A ja po latach dowiedziałem się, że w małej baskijskiej Guernice gra się w futbol.

Klub SD Gernika powstał w 1922 roku z inicjatywy grupy znajomych. Zebranie założycielskie odbyło się w powstałym niedawno teatrze Licero, a swoją siedzibę klub miał w znajdującym się obok barze. Rozwój klubu przerwało oczywiście bombardowanie z 1937, jednak drużyna została odbudowana. Musiała zostać, domagali się tego mieszkańcy Guerniki. W odradzającym się mieście, już za dyktatury Franco, klub piłkarski miał być nie tylko wspomnieniem lat sprzed wojny. W tym czasie piłkarze pochodzący z tego baskijskiego miasteczka odnosili sukcesy w Primera División w barwach Athletiku Bilbao, Espanyolu czy Realu Madryt. Mieszkańcy chcieli mieć u siebie choćby namiastkę wielkiego futbolu, która pozwoliłaby na chwilę zapomnieć o trudach życia w Kraju Basków frankistowskiej Hiszpanii. Tą namiastką SD Gernika pozostał do dziś. Nigdy nie grał na wyższym szczeblu rozgrywkowym niż Segunda División B. W mieście do dziś pamiętają Gorkę Iraizoza, który na początku obecnego wieku strzegł bramki ich klubu, by później zrobić karierę w La Lidze i stać się podstawowym bramkarzem Athletiku Bilbao.

W niedzielę Gernika przyjechała do Madrytu mierzyć się z Castillą. Zawodnicy gości pewnie chętnie zostaliby w Valdebebas na dłużej. Ciągle rozbudowywany ośrodek z kilkunastoma boiskami treningowymi robi wrażenie na każdym. Samego Estadio Alfredo Di Stéfano, na którym Castilla rozgrywa swoje mecze, nie powstydziłoby się wiele większych niż Gernika klubów. Wystarczy wspomnieć, że niewiele większą pojemność ma Ipurúa, na którym swoje mecze rozgrywa Eibar. Sześć tysięcy ludzi widziałem dotychczas tylko raz – na otwartym treningu pierwszej drużyny na początku roku. Gdyby Florentino, zmęczony sporami z miastem o rozbudowę Bernabéu, rzeczywiście zdecydował się wybudować nowy stadion w Valdebebas, musiałby chyba liczyć się ze spadkiem frekwencji. Droga z centrum miasta zajmuje godzinę, a z najbliższego przystanku metra trzeba jeszcze przejść prawie dwa kilometry, no chyba że uda się złapać kursujący co dwadzieścia minut (w tygodniu!) autobus. Na Bernabéu mam dziesięć minut metrem.

Tak naprawdę na Estadio Alfredo Di Stéfano rozgrywano dwa mecze. Pierwszy – na murawie. Drugi, który rozpoczął się pół godziny wcześniej – na smarfonach i tabletach. Pół godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego w Valdebebas swoje spotkanie z Valencią ropoczęła Barcelona. Gdy piłkarze Castilli wychodzili na murawę, po trybunach przeszło radosne: „Valencia! Valencia!” – pierwszy raz piłkę z siatki na Camp Nou musiał wyjmować Bravo. W starciu na murawie Castilla wyraźnie dominowała, ale nie potrafiła przewagi zamienić na bramkę, ciężko było nawet ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych. Aktywny był Ødegaard, chociaż jego gra sprowadzała się do przyjęcia piłki na prawej stronie i schodzenia z nią do środka. Przyniosło to w pierwszej połowie jeden dobry skutek – w 44. minucie został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola zamienił Mariano . Kilka minut później w meczu na smartfonach i tabletach Messi trafił na 1:2.

W 61. minucie meczu przez Di Stéfano przeszła prawie większa radość niż po bramce Mariano – zakończył się mecz na Camp Nou, Barcelona przegrała. Od razu przyjemniej oglądało się zmagania Castilli. Tym bardziej, że niecałe dziesięć minut później Mariano wykorzystał drugiego karnego. Publiczność na zapleczu zaplecza Primera División też czasem potrafi podnieść się z krzesełka. Nie mówię o dopingu, bez przesady, ale oprócz zwycięstwa Valencii i bramek Castilli największe emocje wywołują oczywiście błędy arbitra (które nie zawsze zresztą są błędami). A naprawdę gorąco jest już wtedy, gdy na sędziego gwiżdżą nawet ochroniarze.

Tymczasem Mariano rozgrywał własny mecz i w 78. minucie ładnym lobem podwyższył na 3:0 (po meczu pozował z piłką) . Chwilę potem został zmieniony przez Borję Mayorala , któremu Ramis dał w niedzielę odpocząć. Ødegaard kontynuował swoje zejścia do środka – rzeczywiście potrafi panować nad piłką, ale jego holowanie futbolówki w poprzek boiska zaczynało irytować widzów.

Kibice, którzy w niedzielę wybrali się do Valdebebas, chyba nie liczyli, że będą wracać do domu w tak dobrych nastrojach. Gernika nie była dla Castilli żadnym zagrożeniem i podopieczni Ramisa po tym zwycięstwie wskoczyli na pierwsze miejsce drugiej grupy Segunda División B. I co ważniejsze, walka o pozycję lidera stała się też realna dla pierwszej drużyny Królewskich.


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!