Advertisement
Menu

Polowanie na wilki

Zapowiedź meczu Wolfsburg – Real Madryt

Zazdrość, nienawistne spojrzenia, snucie teorii spiskowych, życzenie komuś jak najgorzej… „Pewnie ukradł!”, „Sam na to nie zarobił!”, „Niech mu to ością w gardle stanie!”, i tak dalej, i tak dalej. Sytuacja niczym w przypadku dwóch sąsiadów, z których jednemu się powodzi, a drugi zamiast zająć się własnym życiem przed snem prosi Boga, by temu spod dziesiątki spalił się nowy samochód, telewizor czy co tam jeszcze. Tak mniej więcej można by zobrazować całokształt tego, co działo się po losowaniu par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów. Wolfsburg był pozornie najłatwiejszą do owinięcia sobie wokół palca damą z tych, które wciąż pozostawały na placu boju. Jeśli któryś z kibiców Barcelony, Atlético czy Bayernu powie, że nie chciał trafić właśnie na Vfl, prawdopodobnie nie będzie z wami do końca szczery. My, mając na uwadze dość słaby moment drużyny w momencie losowania, raczej też z całych sił życzyliśmy sobie tego, by los skrzyżował nas właśnie z ekipą wicemistrza Niemiec. I rzeczywiście – to właśnie Realowi Madryt przypadł ostatecznie teoretycznie najłatwiejszy przeciwnik na tym etapie rozgrywek.

Królewscy za naszą zachodnią granicę udają się bez cienia wątpliwości w znakomitych nastrojach. Zwycięstwo w wyjazdowym Klasyku z pewnością dodało zawodnikom Zinédine'a Zidane'a wiary we własne umiejętności i pozwoliło uwierzyć im w to, że obecny sezon da się jeszcze uratować i być może wycisnąć z niego więcej niż wydawało się, że jest do wyciśnięcia jeszcze miesiąc temu. Nawet jeśli sytuacja w lidze tak naprawdę wciąż wydaje się rozstrzygnięta, wygrana potyczka z Barceloną pokazała, że w gruncie rzeczy Real przy zachowaniu odpowiedniego nastawienia jest w stanie wygrać z każdym. Przy założeniu, że udałoby się nam wyeliminować dzisiejszego rywala, wygląda na to, że w półfinale wcale nie musielibyśmy panikować w obliczu tego, że Lato z Radiem dobiegło końca i nie prześlizgniemy się fartownie do finału tylko i wyłącznie dzięki fartownemu losowaniu. Oczywiście, w całej tej radości, która miała nas prawo ogarnąć po spotkaniu na Campo Nuevo, należy zachować odpowiedni umiar. Dalecy jesteśmy od twierdzenia, że Los Blancos z dnia na dzień stali się głównym pretendentem do wzniesienia ku niebu uszatego pucharu. Tak czy inaczej, uważamy, że podobny zastrzyk pewności siebie i motywacji rozczarowującym w tym sezonie długimi momentami Królewskim może wyjść jedynie na dobre.

Wydaje się, że Zinédine Zidane z każdym dniem coraz umiejętniej potrafi korzystać z zasobów, którymi dysponuje. Pierwszym z brzegu przykładem będzie oczywiście stawianie na Casemiro, czyli najprawdopodobniej największy wyrzut sumienia Rafy Beníteza po Klasyku z końca listopada. Brazylijczyk po zmianie szkoleniowca z początku niemal nie dostawał szans, jednak z biegiem czasu Zizou zaczął dostrzegać w nim brakujące ogniwo, plaster tamujący krwotoki w środku pola. Pomocnik powracający przed tym sezonem z wypożyczenia w Porto zanotował przeciwko Barcelonie naprawdę świetne zawody i wiele wskazuje na to, że miejsca w podstawowej jedenastce może nie oddać już do końca. Francuski trener zrozumiał też, że nie ma sensu dłużej upychać na siłę w składzie Isco lub/i Jamesa. O ile jeszcze jakiś czas temu toczono burzliwe dyskusje na temat tego, czy to Hiszpan czy Kolumbijczyk powinien mieć miejsce w wyjściowym składzie, o tyle obecnie nikogo raczej specjalnie nie rusza to, że obaj w El Clásico nawet nie podnieśli się z ławki.

Teraz poświęćmy już kilka słów naszemu przeciwnikowi. Nie będziemy wam mydlić oczu i na siłę wmawiać, że Wolfsburg jest rosnącą potęgą europejskiej piłki. Nie będziemy się również sprzeczać z tymi, którzy są zdania, że pod względem potencjału Wilki bardziej pasowałyby do ćwierćfinału Ligi Europy niż Ligi Mistrzów. Dzisiejszy Wolfsburg z pewnością nie jest bowiem tą samą drużyną, która w zeszłym sezonie Bundesligi była prawdziwą rewelacją i w której czarował sprzedany później za 75 milionów euro do Manchesteru City Kevin de Bruyne. Ósme miejsce w lidze niemieckiej i zaledwie trzy zwycięstwa w ostatnich dziesięciu meczach (w zeszły weekend Vfl przegrało 0:3 z Bayerem Leverkusen, a jedną z bramek zdobył doskonale nam znany Chicharito) dają nam bardziej obraz zespołu pogrążonego w kryzysie niż mogącego faktycznie zagrozić któremuś z potentatów.

Niemniej – niezależnie od tego, jak bardzo utarte wyda się to stwierdzenie – do ćwierćfinału Champions League nie dochodzi się za piękne oczy czy w poczet zasług w walce o czystsze powietrze na Ziemi. Nawet jeśli będziemy upierać się przy tym, że Die Wölfe awansowali do jednej czwartej finału najbardziej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu wyłącznie dzięki temu, że w jednej ósmej trafili najlepiej jak mogli i bez większych problemów wyeliminowali Gent, trzeba zauważyć, że najpierw dzisiejsi gospodarze wygrali grupę z Manchesterem United i PSV. Szczególnym dowodem na siłę charakteru Wolfsburga było zwycięstwo z Czerwonymi Diabłami u siebie 3:2 na początku grudnia zeszłego roku, które wbiło gwóźdź do trumny ekipy Louisa Van Gaala.

Będziemy z wami szczerzy – w naszym odczuciu największą przeszkodą dla Realu Madryt w awansie do półfinału może być sam Real Madryt. Po ostatnich wynikach mamy jednak prawo przypuszczać, że dzisiejszy mecz byłby najmniej spodziewanym momentem, w którym Królewscy mogliby odstawić jakąś szopkę. Walnęlibyśmy na sam koniec kilka frazesów o tym, że piłka jest nieprzewidywalna, że w futbolu może wydarzyć się wszystko, ale nie ma to większego sensu, tym bardziej, gdy o losach awansu decyduje dwumecz. Do przekazania mamy wam więc wyłącznie jedno – jeśli Real nie wyjdzie na murawę z głową w chmurach, a piłkarze na placu gry nie postanowią się oszczędzać, zwyciężymy. Jesteśmy zwyczajnie lepsi.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!