Advertisement
Menu
/ własne

Villarreal - Real: szczęśliwy remis

Królewscy po tragicznym meczu remisują z Villarreal 0:0

Real Madryt ostatecznie zremisował po beznadziejnej grze z Villarreal na El Madrigal. Wynik 0:0 możemy śmiało przyjąć z euforią, bo po takiej postawie Królewskich można było się spodziewać podobnej kompromitacji, jak w meczu z Barceloną. Na szczęście, Villarreal niczego wielkiego też nie pokazało.
W pierwszej połowie i w zasadzie w całym meczu ajgroźniejszą sytuację stworzyli Michael Owen i David Beckham. Pierwszy po kapitalnej solowej akcji wyłożył futbolówkę do niepilnowanego Ronaldo. Bóg jeden wie co chciał zrobić Brazylijczyk (bodaj najgorszy w całej drużynie Blancos)... W tym meczu największe emocje wzbudził w nas jednak rzut wolny wykonywany przez Becksa. Z około 20 metrów Anglik kapitalnie podkręcił żółtą piłkę, a ta trafiła w zewnętrzną cześć poprzeczki. Uuuuuy! I w zasadzie... to wszystko co można powiedzieć o Realu w pierwszej połowie. Jeśli ktoś zasłużył na wyróżnienie, to nasza obrona i defensywni pomocnicy, którzy dość skutecznie utrudniali swobodną grę gospodarzom.
Nie doszło do spodziewanej metamofrozy w drugiej części meczu. Mało tego, to gospodarze złapali wiatr w żagle. Doskonałe okazje zmarnowali Guayre i Cazorla. W Realu jedynym, który próbował atakować na bramkę Reiny, był Solari. Jedynie Argentyńczyk, zagrał z piłkarzy z pola "poprawnie", co źle świadczy o całej reszcie. Natomiast do wysokiej formy przyzwyczaił nas już Casillas. Królewscy złapali na moment drugi oddech, gdy na boisku pojawili się Morientes i Javi García (za Ronaldo i Beckhama). Szczególnie ten drugi pokazał, że "będą z niego ludzie". Morientes podobnie jak wszyscy napastnicy, zawiódł. Obaj zagrali jedyne 25 minut. Znów popis niekompetencji dał nasz trener, wprowadzając na boisko właśnie dwóch piłkarzy defensywnych. To wcześniej wspomniany Javi i Mejía. Pod koniec spotkania Królewscy bronili się aż 8 piłkarzami! Za to rolę skrzydłowych musieli pełnić niekiedy Salgado i Bravo.
Szczęście nam dopisało na 10 minut przed końcem meczu. Do bramki trafił wtedy Luciano "Lucho" Figueroa. Minimalnego spalonego dopatrzył się sędzia liniowy, dzięki czemu dalej mieliśmy remis. Niespełna minutę później do pustej bramki mógł trafić ten sam Figueroa, jednak dostał piłkę "za plecy". Zatem remis można uznać za satysfakcjonujący rezultat. Jednak po zwycięstwie Barcelony tracimy do Katalończyków już 9 punktów. W następnej kolejce podejmujemy u siebie Sociedad. Natomiast w tygodniu arcyważny mecz z AS Romą, o "być albo nie być" w Lidze Mistrzów. Szczerze mówiąc, z taką grą i tak nie mielibyśmy czego szukać w dalszej fazie. Zdecydowanie za często zdarza nam się grać "w kratkę", co pokazaliśmy dobitnie na El Madrigal. Poniżej składy obu drużyn w tym meczu:

VILLARREAL: Reina; Arruabarrena, Quique Ã?lvarez, Gonzalo, Javi Venta; Cazorla (Héctor Font 72´), Sorín, Riquelme, Josico (Peña 88´); Guayre (Forlán 66´) i Figueroa.
REAL MADRYT: Casillas; Salgado, Pavón, Samuel, Raúl Bravo; Celades, Helguera, Solari (Mejía 80´), Beckham (Javi García 65´); Owen oraz Ronaldo (Morientes 65´).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!