Advertisement
Menu

Bananowy poniedziałek: Liga Mistrzów, płacz w Porsche, James i córka dwóch matek

Zapraszamy do lektury!

Być może zdążyliście się już zorientować, że jestem urodzonym pesymistą, chociaż mam nadzieję, że nie. Ktoś kiedyś powiedział (sprawdziłem, nie wiadomo dokładnie, kto), że pesymista jest po prostu dobrze poinformowanym optymistą. Czy to prawda? Nie wiem. Ale raczej nie, bowiem z moich apokaliptycznych scenariuszy, których snuję namiętnie dziesiątki każdego dnia, nie spełnia się więcej niż dzisięć procent (nie pytajcie, jak to wyliczyłem, sam nie mam pojęcia). Tak czy inaczej, my, pesymiści, mamy nad optymistami pewną przewagę – często potrafimy cieszyć się z tego, że się mylimy.

Czy Real Madryt wygra Ligę Mistrzów? Cóż, mam nadzieję, że po raz kolejny będę radował się z tego, że byłem w błędzie.

* * *

Ćwierćfinał jest już co prawda bardzo blisko, jednak wciąż gdzieś z tyłu głowy siedzi mi ten zeszłoroczny dwumecz z Schalke. Starcie rewanżowe miałem szczęście oglądać z trybun Santiago Bernabéu. Jeszcze przez długi czas nie zapomnę tego, jak przed pierwszym gwizdkiem arbitra uśmiechnięte od ucha do ucha prezenterki klubowej telewizji przed stadionem przeprowadzały wywiady z kibicami, a ci z równie wielkim entuzjazmem rozkoszowali się swoimi kilkunastoma sekundami sławy. Te same prezenterki gdzieś od 85. minuty spotkania odpalały na loży prasowej papierosa za papierosem (prawdopodobnie czerwone Marlboro, w Hiszpanii prawie wszyscy palą czerwone Marlboro, taki tam panuje kryzys), przeklinając cały świat i nie wierząc w to, co dzieje się właśnie na ich oczach. Real Madryt uczy jak nikt inny, jak przebyć drogę z nieba do piekła i czasami jeszcze raz do nieba. I znowu do piekła.

* * *

Sami wiecie, jak to jest. Musicie wiedzieć. Jeden farfocel czy krzywy poturlas i potem dantejskie sceny aż do samego końca. Nikt chyba nie zaprzeczy, że jesteśmy w tym prawdziwymi mistrzami. Przerabialiśmy to setki razy. Miejmy nadzieję, że jutro obędzie się bez ujęć wyciągniętych rodem z filmów Alfreda Hitchcocka i w doliczonym czasie gry wśród stert poobgryzanych paznokci nie przyjdzie nam wykrzykiwać „Panie Polak, kończ ten mecz” (dla niezorientowanych – jutrzejsze spotkanie poprowadzi sędzia Szymon Marciniak).

* * *

Real Madryt zajmuje trzecie miejsce w najlepszej lidze świata (nie mylić z najbardziej wyrównaną), wciąż walczy o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a w swoich szeregach ma drugiego najlepszego piłkarza świata, który jest liderem klasyfikacji strzelców zarówno Champions League, jak i Primera División. Sytuacja, o której znakomita większość klubów nie ośmieliłaby się nawet marzyć (nawet moja ukochana Arka Gdynia i mniej ukochana, lecz wciąż lubiana Legia), dla nas obecnie stanowi największy możliwy koszmar, z którego od dłuższego czasu nie jesteśmy się w stanie wybudzić. Postarajcie się wytłumaczyć nasze męki kibicom Levante, Betisu czy nawet Valencii.

Zawsze powtarzałem, że lepiej płakać w najnowszym modelu Porsche zaparkowanym przed luksusową posiadłością niż w przykrytym plandeką nieodpalającym Maluchu stojącym na parkingu przed blokiem socjalnych kawalerek. Z drugiej strony jednak muszę przyznać, że coraz lepiej rozumiem milionerów, którzy popełniają samobójstwa. Sprzeczności, wszędzie sprzeczności.

* * *

Gdybym był złośliwy, napisałbym, że Lucas Vázquez – choć wciąż będę powtarzał, że według mnie nie jest on graczem na Real Madryt – pokazał w meczu z Celtą Jamesowi, jak kosztować 80 razy mniej i grać 80 razy lepiej. Niemniej jako że złośliwy absolutnie nie jestem, ograniczę się do stwierdzenia, że nieraz słabsza forma jest czymś zupełnie normalnym. Złe przygotowania do sezonu? Kontuzje? Za słona zupa? Trudno powiedzieć. Moim zdaniem często po prostu nie da się wskazać konkretnego powodu gorszej dyspozycji. Nie żre i tyle. A potem wszystko wraca na dawne tory.

Mnie też niejednokrotnie bez obiektywnych przyczyn gorzej poszła kartkówka z przyrody czy też popełniłem gorszy tekst. Po jakimś czasie jednak nadchodziła stabilizacja. Jestem przekonany, że w przypadku Jamesa prędzej czy później również się tak stanie. Jest on zbyt dobrym zawodnikiem, żeby stało się inaczej. Gadki o jego ewentualnej sprzedaży są kompletnie niedorzeczne, jednak wcale mnie nie dziwią. W końcu madridistas od zawsze byli kąpani w wyjątkowo gorącej wodzie.

* * *

Czas na najlepsze, czyli ploteczki.

Cristiano Ronaldo podobno zadurzył się bez pamięci w Kendall Jenner (20 lat). Jest ona znana głównie z tego, że jest znana (przede wszystkim z reality show „Z kamerą u Kardashianów”) oraz z tego, że jest córką dwóch matek. Jedna z nich, jeszcze pod imieniem Bruce zdobyła w 1976 roku złoto olimpijskie w wieloboju na igrzyskach w Montrealu. CR7 amerykańską modelkę poznał w trakcie Fashion Week w Paryżu i od razu miała mu ona wpaść w oko. Portugalczyk wystosował do niej otwarte zaproszenie odwiedzin w Madrycie, gdzie oprócz meczu Realu w planach ma zabrać ją także na romantyczną kolację.

Na początku lutego w moim cotygodniowym tekście życzyłem Cristiano na urodziny bramki strzelonej z wolnego zdobytej bez wydatnej pomocy bramkarza i znalezienia sobie dziewczyny. Pierwsze spełniło się w sobotę, a drugie... cóż nie do końca o to mi chodziło, ale przecież nie przyznam wprost, że i tak mu zazdroszczę.

Niemożliwe nie istnieje, Cristiano być może już za jakiś czas będzie miał dwie teściowe. Tego akurat zazdrościć mu już nie mam zamiaru.

Zresztą, jeśli Cristiano ma strzelać takie gole jak w sobotę, jak dla mnie może umawiać się nawet z Anną Grodzką i nie powiem na niego ani jednego złego słowa więcej. Z mojego doświadczenia jednak jedynie muszę przestrzec Ronaldo – dziewczyny z rocznika 95 bywają (nie, nie piszę, że „są”, wolę nie narażać się poprzez generalizowanie i nie skreślać swoich szans u tego rocznika) wyjątkowo podstępne!


Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!