Advertisement
Menu

Znowu się nie udało

Koszykarze przegrali z CSKA

Drugi raz w tym sezonie koszykarze Realu Madryt musieli uznać wyższość CSKA Moskwa. Przeciwnik rozegrał solidniejsze spotkanie, a w decydujących momentach potrafił wykazać się skutecznością. Właśnie tego zabrakło obrońcom tytułu. Przegrali na własnym parkiecie różnicą dziewięciu punktów (87:96) i zaliczyli czwartą porażkę w tej edycji Top-16 Euroligi.

Madrytczycy znowu nastawili się na zasilanie drużynowego dorobku trójkami, co przy braku jakiejkolwiek skuteczności mogło stać się sporym kłopotem. Okazało się jednak, że punkty udało się uzbierać spod kosza i z linii rzutów osobistych. Wiele ich nie było, ale wystarczyło, by dorównać rywalowi (18:18). Kluby pilnowały się nawzajem i nie pozwalały przeciwnikom na rozwinięcie skrzydeł. Zaskoczeniem mogła być dobra dyspozycja gospodarza w walce na tablicach i poprawna obrona.

Spokojna gra utrzymała się tylko przez pierwszą kwartę. Zaraz po krótkim odpoczynku, w czasie trzydziestu ośmiu sekund Real Madryt zdołał uzbierać trzy przewinienia, a to pozbawiło go swobody w działaniach obronnych. Musiał się pilnować. Niedługo później potwierdziły się słowa Pabla Lasa, obawiającego się Kyle’a Hinesa. Amerykanin przez ponad połowę drugiej kwarty był jedynym źródłem punktów moskiewskiego zespołu. Odpowiedzialny był zatem nie tylko za utrzymanie go w grze, ale i zbudowanie skromnej przewagi (30:36).

Zawiedli się oczekujący atrakcyjnej wymiany ofensywnych argumentów. Pojedynek przyniósł dużo walki fizycznej, nieczystych zagrań i pretensji do arbitrów. Zawodnicy nie żałowali sobie nieprzyjemności, toteż sędziowska trójka miała mnóstwo roboty. Nawet jeśli taka rywalizacja nie była zbyt porywająca, kibice nie protestowali. Nieustannie wspierali miejscowych, przyczyniając się do wyrównanej sytuacji na tablicy wyników (52:52).

Szanse na wygranie starcia ulotniły się zaraz po kilku celnych rzutach z dystansu, oddanych przez gości w czwartej kwarcie. Wykorzystali zamieszanie w madryckiej obronie i jej bardzo lekceważące podejście do krycia na obwodzie. Remis szybko przekształcił się w trzynaście punktów różnicy (73:86). Królewscy, rzecz jasna, zachowali wiarę do samego końca, ale zabrakło im i skuteczności, i spokoju w defensywie. Nie pomógł nawet Gustavo Ayón i jego dwadzieścia punktów. Cud z Walencji się nie powtórzył.


87 – Real Madryt (18+19+25+25): Llull (14), Carroll (9), Mačiulis (-), Reyes (13), Ayón (20) – Rivers (3), Nocioni (4), Rodríguez (15), Lima (2), Taylor (7).

96 – CSKA Moskwa (18+24+22+32): Jackson (-), De Colo (12), Kurbanow (7), Worontsewicz (8), Freeland (6) – Teodosić (15), Fridzon (13), Korobkow (-), Higgins (10), Chriapa (9), Hines (16).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!