Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Zakończyć andaluzyjską tragedię

Zapowiedź meczu Granada – Real Madryt

Czasami człowiek pcha się w różne dziwne miejsca, mimo że nikt go tak naprawdę tam nie chce. W konsekwencji niejednokrotnie zostaje przeżuty i wypluty jak guma, która straciła smak lub ewentualnie gasi się go niczym niedopałek w kałuży. Piłkarze Realu Madryt mogli czuć się podobnie podczas wszystkich trzech dotychczasowych wizyt w Andaluzji. Najpierw porażka 2:3 z Sevillą, po której Casemiro najprawdopodobniej do dziś chodzi do kręgarza po pojedynkach jeden na jeden z Konoplianką, następnie wygrana z Cádiz, która mimo wszystko i tak okazała się sromotną klęską, a na sam koniec niedawna potyczka z Betisem, która wyłącznie potwierdziła tezę mówiącą o tym, że Królewscy mają dość spore problemy z odnoszeniem zwycięstw na wyjazdach. Dziś wieczorem podopieczni Zinédine'a Zidane'a będą starali się odwrócić niekorzystną kartę, by po raz pierwszy z południa Hiszpanii wrócić z kompletem punktów.

W spotkaniu z początku sezonu na Santiago Bernabéu już po kilku minutach można było się zorientować, że tym razem Granada nie przyjechała do stolicy po to, by wrócić do siebie z bagażem dziewięciu straconych bramek. Choć Królewscy po męczarniach ostatecznie wygrali we wrześniu po bramce Karima Benzemy w drugiej połowie, goście przy lepszym sędziowaniu mogli z twierdzy Los Blancos wywieźć znacznie lepszy rezultat, ponieważ przed przerwą arbiter nie uznał gola, którego w prawidłowy sposób strzelił El Arabi. Sam zawodnik w pomeczowych wypowiedziach był zresztą zdania, że tamtego wieczoru Los Nazaríes wygraliby z każdą inną drużyną niż Real Madryt.

Nie ulega wątpliwości, że zespół prowadzony przez José Ramóna Sandovala zaprezentował się wówczas z bardzo dobrej strony, grając odważnie i bez kompleksów. Tak czy inaczej, dalsze losy Granady miały niewiele wspólnego ze spełnieniem Amerykańskiego Snu. Do tego stopnia, że dziś przychodzi nam się mierzyć z przedostatnią ekipą w tabeli, która w klasyfikacji wyprzedza jedynie fatalne Levante. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że 20 oczek w 22 potyczkach to wynik niezbyt optymistycznie nastrajający w walce o utrzymanie. Sam trener Andaluzyjczyków stwierdził zresztą na konferencji poprzedzającej spotkanie, że podczas gdy Królewscy grają dziś o chwałę, jego drużyna walczy o życie. I – patrząc obiektywnie – nie wypada się z tym nie zgodzić, choć rzecz jasna ścieranie się w meczach o być albo nie być z ekipami pokroju Królewskich to coś raczej – parafrazując Igora Sypniewskiego – niezbyt ekskluzywnego. Jak źle w teorii by jednak nie wyglądała sytuacja Granady, podopieczni Zinédine'a Zidane'a za żadne skarby nie powinni tracić czujności. W minionej kolejce dzisiejsi gospodarze co prawda przegrali z Villarrealem, ale pozostawili po sobie naprawdę dobre wrażenie. Do tego dochodzą także nie aż tak odległe zwycięstwa, jak to sprzed dwóch tygodni z Getafe czy sprzed nieco ponad miesiąca z Sevillą. Stanowczy zakaz lekceważenia. W przeciwnym razie może być różnie.

W jakich nastrojach Madryt opuszczali nasi piłkarze? Cóż, tak naprawdę w ostatnim czasie nie mieliśmy do czynienia ze zbyt wieloma nagłymi zwrotami akcji. Punktujemy kolejnych rywali na Bernabéu, przy czym wciąż zdarza nam się męczyć poza domem. Jedyną naprawdę zmieniającą cokolwiek wieścią jest to, że nareszcie do jakiejkolwiek formy zdaje się dochodzić James Rodríguez, który – jak się okazało – może jednak występować wspólnie z Isco i jakoś wcale z tej okazji nie wyskakuje Błąd 404. Tak czy inaczej, na chwilę obecną należy mimo wszystko zachować wstrzemięźliwość w osądach. Kolumbijczyk ma na pewno jeszcze sporo do udowodnienia w tym sezonie, a jeden dobry mecz z Espanyolem – choć oczywiście cieszy – nie stanowi jeszcze o jego definitywnym powrocie do najwyższej dyspozycji. Poza tym, jak już wspomnieliśmy, wszystko dzieje się po staremu. Dziś nawet w razie zwycięstwa sytuacja Królewskich w lidze nie ulegnie poprawie. Wczoraj swoje spotkanie wygrało Atlético, zaś choć w momencie wrzucania tekstu nie znamy jeszcze wyniku Barcelony, bardzo wątpliwe, by Katalończycy stracili punkty w pojedynku z Levante. Wciąż więc nie zależymy sami od siebie i jedyne, co możemy zrobić, to cały czas czekać aż w końcu komuś powinie się noga. Średnio motywujące, ale niestety trzeba zacisnąć zęby i walczyć o kolejne zwycięstwa. Tym bardziej, że przecież już za nieco ponad tydzień czeka nas wyjazd do Rzymu na starcie z AS Roma w Lidze Mistrzów. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że w obliczu potyczek tej rangi zachowywanie ciągłości jest zawsze jedną z priorytetowych kwestii.

Spotkanie z Granadą będzie doskonałą okazją ku temu, by nareszcie przełamać andaluzyjską klątwę ciążącą w tym sezonie nad Realem Madryt. Choć nasi rywale niewątpliwie nie uciekną się do nierządu równie ochoczo, jak przed tygodniem Espanyol, wygrywanie takich meczów to kwestia czystej przyzwoitości. Po prostu. Można bawić się w kurtuazyjne bajdurzenie o tym, że nie ma łatwych wyjazdów i że przeciwnik postawi twarde warunki. Pytanie tylko: po co? Jeśli nie będziemy wygrywać na obcym terenie z 19. drużyną w stawce, nawet najwięksi optymiści w końcu będą zmuszeni powiedzieć wprost, że z mistrzostwa już nici. My wierzymy jednak, że będzie inaczej.

Mecz rozpocznie się o godzinie 20.30. Transmisję przeprowadzi STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!