Advertisement
Menu
/ Marca

Boczni obrońcy z coraz większym wpływem na grę

<i>MARCA</i> analizuje wczorajsze spotkanie

MARCA stwierdza, że takiego meczu można było się spodziewać i że Espanyol nie miał szans, żeby postawić się Realowi Madryt, a nawet żeby mu jakkolwiek zagrozić. Goście wystawili zaimprowizowany skład, z wieloma łatkami, z debiutantami, z ludźmi, którzy być może dzisiaj zostaną oddani do innych klubów. W takich warunkach 6:0 można uznać za skromy wynik. Być może z pełnymi możliwościami Katalończycy i tak by wysoko przegrali, ale odczucie impotencji byłoby na pewno mniejsze.

Dziennik dodaje jednak, że te wszystkie problemy rywala nie powinny odbierać zasług spotkaniu Królewskich ani zamazywać wielu doskonałych szczegółów w grze podopiecznych Zidane'a, którzy ponownie rozegrali wspaniałą pierwszą połowę pod względem fizycznym i technicznym. Podobnie jak z Deportivo i Sportingiem, po ustawieniu spotkania Real odpuścił, co doprowadziło do tego, że wymagający kibice na Bernabéu znowu nie zobaczyli doskonałego pełnego meczu, którego tak potrzebują.

Okupowanie praktycznie całej połowy przeciwnika
Jako próby i testy przed cięższymi starciami, ryzykowna taktyka z ostatnich meczów, szczególnie tych domowych, jest godna wspomnienia. Królewscy dosłownie podbijają połowę przeciwnika. Cały czas za linią środkową gra siedmiu zawodników, którzy są odpowiednio rozstawieni, żeby formacje dobrze funkcjonowały i żeby można było mniej biegać.

W środku królują Modrić i Kroos, którzy z każdym razem coraz lepiej się rozumieją i uzupełniają. Przede nimi rozbiega się reszta kolegów, wśród których na specjalne wyróżnienie zasługują boczni obrońcy. Carvajal i Marcelo osiągnęli ogromny wpływ na grę całego zespołu. Ta dwójka zapewnia i szerokość, i głębokość każdej akcji, co jest zabójczą bronią w rękach każdej ekipy. Bez przerwy próbują wbiegać swoimi skrzydłami i przez większość czasu są nawet bardziej skrzydłowymi niż obrońcami, przez co zmuszają przeciwników do przechodzenia na boki. To z kolei stwarza ogromną przestrzeń w środku.

W analizie czytamy, że oglądanie Marcelo w ataku to spektakl. Autor stwierdza, że czasami po jego zagraniach nasuwa się pytanie: co Brazylijczyk robiłby z piłką, gdyby grał w ataku i nie miał tylu obowiązków w defensywie? Wchodzi w obronę przez skrzydło i przez korytarz bocznego środkowego obrońcy. Dorzuca, kiwa i strzela. Ciągle szuka Cristiano, a kiedy zauważa Benzemę, wymienia z nim piłkę na jeden kontakt.

Isco znowu bardziej widoczny niż James
W oczekiwaniu na powrót Bale'a w pierwszym składzie grają Isco i James, którzy bezpośrednio walczą o jedno miejsce, które zostanie w jedenastce po powrocie Walijczyka.

Wczoraj Hiszpan i Kolumbijczyk mieli podobne role, grali mniej więcej w tej samej linii i maksymalnie korzystali ze swoich ofensywnych profili. Mimo wszystko w grze więcej uczestniczył Isco. To on grał na większej przestrzeni i ciężej pracował, zabrakło mu tylko bramki. James znalazł ją po rykoszecie, ale ciągle nie jest na tym poziomie, jaki może oferować przez swoją jakość. MARCA podsumowuje, że wciąż musi pracować nad formą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!