Advertisement
Menu

Bałagan w obronie

Koszykarze przegrali w Fuenlabradzie

Wydaje się, jakby pod nieobecność Rudy’ego Fernándeza i Sergio Llulla pozostała część zespołu także wzięła sobie wolne. Real Madryt zawiódł po raz kolejny, przegrał w Fuenlabradzie różnicą sześciu punktów (91:85) i zaliczył czwartą już porażkę w tej edycji Ligi Endesa. Tradycyjnie już zespół najsłabiej zaprezentował się obronie, co potwierdzić może aż dziewięćdziesiąt jeden straconych punktów. Poszukiwania dobrej gry wciąż trwają.

Pablo Laso jako pierwszy zmuszony był poprosić tego wieczoru o przerwę, bowiem jego zawodnicy już po kilku minutach gry musieli odrabiać straty. Fuenlabrada nawiązała rywalizację dzięki celnym rzutom z dystansu, czterem w pierwszej kwarcie. Sprowokowali je, rzecz jasna, madrytczycy, dość obojętnie podchodzący do obowiązków obronnych na obwodzie. Wrażenie, że zlekceważyli rywala, byłoby słuszne, gdyby podobna sytuacja nie powtarzała się już od tygodni. Mówa po prostu o bardzo słabej grze w obronie.

Gospodarze nie wykorzystali pomyślnego wiatru i szybko stracili prowadzenie. Sytuacja na tablicy wyników wyglądała dla Realu Madryt znacznie lepiej (32:42), lecz na boisku niewiele się zmieniło. Koszykarze gubili piłkę akcja po akcji (w sumie osiem strat w pierwszej połowie) i nie byli w stanie zatrzymać zawodników obwodowych zespołu przeciwnego. Skutkiem tego był wynik remisowy (43:43), a także wciąż żywa nadzieja w sercach graczy i kibiców Fuenlabrady.

Królewscy wznowili grę po przerwie od kolejnych prezentów dla miejscowej ekipy. Pięć szybkich strat odebrało im prowadzenie i postawiło w bardzo trudnej sytuacji. Przeciwnicy nie przestawali trafiać z dystansu i nie odpuszczali krycia pod własnym koszem. Zaprezentowali solidniejszą koszykówkę i prowadzili zupełnie zasłużenie. Sergio Rodríguez starał się uporządkować cały ten bałagan, ale sam również nie ustrzegł się błędów. Uzbierał aż jedenaście asyst, ale stracił też sześć piłek, najwięcej ze wszystkich.

Brakowało więc nie tylko drużyny, ale i lidera, który potrafiłby zachęcić kolegów do zmiany. Niespodziewanie takim stał się Andrés Nocioni, autor dwudziestu jeden punktów (w tym pięciu trójek). Wszystko to jednak było za mało na udanie prowadzone akcje ofensywne Fuenlabrady. Madryt stanął przed szansą na zwycięstwo, ale najpierw, pomimo wielokrotnych próśb i ostrzeżeń trenera, pozwolił na kolejną trójkę rywala, a mając czternaście sekund i piłkę z boku, stracił ją w możliwie najgłupszy sposób – nie wykorzystując pięciu sekund na jej wybicie.


91 – Montakit Fuenlabrada (22+25+21+23): Popović (15), Tabu (4), Paunić (18), Sobin (24), Wear (11) – Urtasun (3), Úriz (6), Stević (5), Sanz (-), Llorca (3), González (2).

85 – Real Madryt (22+27+13+23): Rodríguez (11), Rivers (12), Taylor (6), Reyes (2), Hernangómez (4) – Ndour (2), Nocioni (21), Dončić (-), Mačiulis (8), Ayón (16), Carroll (3).

Skrót spotkania | Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!