Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Tylko przystanek

Przed meczem z Las Palmas

Real Betis, Szachtar Donieck, Granada, Levante… Lista drużyn, które przyjeżdżały w tym sezonie na Santiago Bernabéu pozbawione nadziei i piłkarskich argumentów, jest długa i na pewno jeszcze jej nie zamknięto. Nieco ponad miesiąc temu do Madrytu zawitała także Málaga, która niespodziewanie napsuła Królewskim trochę krwi i o jej wielkim szczęściu nikt dziś nie pamięta. Wszyscy jednak wiedzą, że Real stracił wtedy dwa punkty i na takie wpadki w świątyni Los Blancos zgody nie ma i nie ma co na nią liczyć w przyszłości. Właśnie dlatego od dzisiejszego starcia z Las Palmas możemy oczekiwać tylko jednego – pewnych trzech punktów i meczu do zapomnienia.

Przy okazji pojedynku z wyspiarzami, którzy nie pochodzą ani z Balearów (dla gadających na lekcjach geografii – to Majorka, Minorka i Ibiza) ani z Wielkiej Brytanii (no chyba nawet gaduły wiedzą), warto przywołać jedną liczbę. Prawie dwa tysiące kilometrów – średnio taką odległość mają do pokonania piłkarze UD Las Palmas mniej więcej co dwa tygodnie. To wciąż za mało na jet lag. Nie wierzymy, że po przylocie do Madrytu z Warszawy idziecie spać albo odpoczywacie w pojedynkę zamiast solidnie przywitać się ze stolicą Hiszpanii, korzystając z niesłychanie pozytywnego nastroju, jakim emanuje przeciętny mieszkaniec Półwyspu Iberyjskiego. Gracze Los Amarillos (czyli po prostu „Żółci”, nie mylić z Żółtą Łodzią Podwodną) zameldowali się w Madrycie już w czwartek, a wczoraj trenowali w Las Rozas, ośrodku, do którego co jakiś czas nadjeżdżają Sergio Ramos, Iker Casillas i reszta paczki z kadry Vicente Del Bosque.

O problemy wynikające z dosyć sporej odległości od kontynentu sztab szkoleniowy Las Palmas nie musi się więc martwić. A o co musi? Z jednej strony – o nic. Przecież nawet jak ich bramkarz wpuści sześć bramek i sam zawali ze dwa gole, to po dziesięciu minutach zapomnimy o jego nazwisku, a jedynie w raportach skautingowych i być może w jego psychice (czego oczywiście mu nie życzymy!) zostanie po takim występie jakiś ślad. Krótko mówiąc, od Los Amarillos (wciąż brzmi lepiej niż „Żółci”) nie oczekuje się wiele. Być może kibice tego-drugiego-klubu, którego nazwy nie można wymawiać, będą trzymać kciuki za zespół z Wysp Kanaryjskich, ale chyba nawet oni wybiorą inne rozrywki na sobotnie popołudnie niż oglądanie tego meczu.

Położenie Las Palmas w tabeli jest niemal o 180 stopni oddalone od Realu Madryt. Ekipa z Kanarów potrafiła wygryźć trzy punkty z Sevillą, ale późny wieczór 23 września to jedyny tak pozytywny epizod kibiców w tym sezonie. W dziewięciu meczach odniosła tylko jedno zwycięstwo. Wygląda na to, że w kolejnym, dziesiątym starciu ligowym, bilans wygranych pozostanie bez zmian. Na Bernabéu nie zagra na pewno Antolín Alcaraz, ostoja defensywy i bohater meczu z Sevillą. Przywoływanie jakichkolwiek nazwisk strzelb Las Palmas nie ma większego sensu – wracamy do wyliczanki: Real Betis, Szachtar Donieck, Granada, Levante…

Przed Realem Madryt trudne i intensywne dwa miesiące. Gra co trzy dni. U siebie i na wyjeździe. Mecze, które trzeba wygrać i te, w których można postawić na drugi garnitur, a remis nie byłby rezultatem katastrofalnym. Przed zgrupowaniami reprezentacji Królewscy mają do zdobycia dziewięć punktów na dwóch frontach i na wszystkie starcia muszą odpowiednio się zmotywować, chociaż poziom trudności nie jest identyczny. Potyczka z Las Palmas ma być krokiem do rozbicia Paris Saint-Germain w boju o pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów i do piłkarskiej wojny na Ramón Sánchez Pizjuán. To spotkanie z serii tych, przed którymi w wirtualnej tabeli dopisujemy trzy punkty, ale one do tej rzeczywistej trafią tylko, jeśli Las Palmas zostanie potraktowane poważnie. Przynajmniej przez piłkarzy, my bowiem nie za bardzo potrafimy – z całym szacunkiem rzecz jasna, tam znów gra przecież Juan Carlos Valerón. W drodze po mistrzostwo kraju takie mecze nie mogą zmieniać ścieżki, jaką podąża drużyna. Ten mecz to tylko przystanek, zwykły obowiązek kierowcy autobusu, w rolę którego wcielił się Rafa Benítez.

Początek o 16:00. Transmisja w STS TV.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!