Advertisement
Menu
/ elconfidencial.com

Co z tym atakiem?

Felieton Antonio Sanza

Poniższy felieton napisał Antonio Sanz, dziennikarz portalu El Confidencial.

Czy na Bernabéu włączyły się alarmy? Nie powinny. Drużyna kończy niezły okres przygotowawczy, pokazała solidność w defensywie i przy konstruowaniu ataków. Mimo to sto osiemdziesiąt minut bez zdobycia bramki oraz remisy z Milanem i Romą sprowokowały debatę na temat ofensywy: czy trzeba uzupełnić skład o kolejnego napastnika. Czy cristianodependencia jest już za duża. Czy wystawianie Bale'a w roli napastnika zamiast skrzydłowego nie wpływa źle na całą drużynę. Czy Benzema któregoś dnia będzie pełnił rolę dziewiątki, a nie dziesiątki. Czy Jesé wykorzysta dawane mu minuty i ciągłość w grze. Czy Borja Mayoral jest już wystarczająco dojrzały, żeby dogrywać końcówki meczów. Czy, ostatecznie, Rafa Benítez uważa, że kolejny napastnik przyda się, żeby dać impuls pozostałym albo dodać wariantów do ataku. Z punktu widzenia technicznego im więcej, tym lepiej. Z punktu widzenia włodarzy kto dołączy, będzie kolejnym zawodnikiem, który będzie dogrywał ostatnie minuty – jak Chicharito. Być może prezes nie jest jeszcze świadomy efektu, który dają rotacje jego najnowszego trenera.

Bezbramkowy remis w Oslo z Vålerengą z norweskiej Eliteserien wzburzył spokojne madryckie lato, szczute ostatnio przez brak De Gei, skoro już zajęto się odnowieniem kontraktu Ramosa. Nie czekano długo z przypomnieniem, że dwa lata temu FC Barcelona w podobnych warunkach strzeliła temu samemu przeciwnikowi siedem bramek. Złośliwi wypominali Królewskim zacięcie się maszyny strzeleckiej. Jest wiele czynników, które usprawiedliwiają bramkową suszę. Na początek nieobecność najlepszego. Cristiano Ronaldo działał aktywnie w mediach społecznościowych, gdy jego koledzy szykowali się na starcie w Norwegii. Wstawił rodzinne zdjęcie, na którym widać było jak odpoczywa i stara się wyleczyć ból pleców, który wykluczył go z występów w Audi Cup i ze skandynawskiego sparingu. Uraz w odcinku krzyżowym wymaga odpoczynku, a trener nie chciał naciskać na sztab medyczny, który jego poprzednikowi przysporzył wielu bólów głowy. Na Cristiano spoczywa cała odpowiedzialność, bo wie, że jednym kichnięciem mógłby zarazić całą drużynę. Nie ukrył się jednak i pokazał kibicom, że szczęśliwie spędza wolny dzień, nieświadomy tego, co działo się z drużyną bez jej najlepszego strzelca.

W swoim ostatnim sezonie w Tottenhamie (2012/13) Gareth Bale zdobył 26 bramek w 44 spotkaniach. W rozgrywkach ligowych zgromadził 21 trafień i 15 asyst. To nie najgorsze wyniki jak na zawodnika, który nie jest typowym goleadorem. Ten sukces pozwolił mu przesunąć granice. Chociaż Harry Redknapp zmienił mu pozycję z lewej obrony do ataku, to André Villas Boas wolał wystawiać go za wysuniętym napastnikiem. Złośliwi zarzucają Benitezowi pobłażliwość i zgrywanie ważniaka przez to, że zmienił mu pozycję, oddalając od skrzydła. A jednak Rafa dobrze przyjrzał się tej zmianie. Był przecież szkoleniowcem Chelsea, kiedy portugalski menadżer Tottenhamu trafnie ustawił Garetha. Żeby uzupełnić statystyki Walijczyka: przez rok na zmienionej pozycji strzelił połowę z wszystkich bramek, które do tamtej pory zdobył w Premier League. W Madrycie trafiał 28 razy przez dwa sezony ligowe, do tego dołożył osiem goli w Lidze Mistrzów, dwa w Klubowych Mistrzostwach Świata i jeden w Pucharze Króla. Łącznie 39, czyli średnio niemal dwadzieścia na sezon – blisko tamtych 26 z magicznego, ostatniego sezonu na White Hart Lane.

Wszyscy wiemy, jak chronią go jego bliscy. Podczas trudnego okresu adaptacji tylko golf był dla niego ucieczką od wielkiego smutku. Zarówno selekcjoner reprezentacji, jak i jego agent publicznie go bronili. Jonathan Barnett, menadżer, poza próbami umieszczenia w Madrycie jednego ze swoich klientów – Ashleya Cole'a lub Glena Johnsona – co na pewno pomogłoby Bale'owi w zaaklimatyzowaniu się, w wypowiedzi dla The Telegraph powiedział, że „Gareth cierpi, bo koledzy nie podają mu piłki. Będzie najlepszym zawodnikiem w drużynie, jeżeli tylko mu pomogą”. Ta wypowiedź, powtórzona na najwyższym piętrze budynku przy Concha Espina, oznaczała także wytrwałość i madridismo, co bardzo spodobało się prezesowi. Coleman dolał oliwy do ognia. Walijski selekcjoner podzielił się swoją wizją: „wygląda to tak, jakby koledzy go ignorowali. Z nami, gdy jest dobrze ustawiony, to pewne, że otrzyma piłkę. Jeżeli nie wyjdzie mu podanie do Ronaldo, a ten się poskarży, ten temat wraca. Zawsze wskazują na Bale'a”. Słowa Barnetta i Colemana to wskazówka dla Beníteza, który wie, że musi znaleźć sposób na osiągnięcie jak najlepszego porozumienia pomiędzy Garethem a pozostałymi zawodnikami. Wynik Walijczyka podczas okresu przygotowawczego to jeden gol. Taki sam osiągnęli Ronaldo i Benzema. Tylko James strzelił dwie bramki podczas pretemporady. Jednak jako odpowiedzialnego za brak goli wskazuje się ulubieńca prezesa.

Wyjaśnienia trenera po zakończeniu meczu w Oslo zostawiły otwarte drzwi dla nowości. Benítez usprawiedliwił niemoc strzelecką nieobecnością najlepszych napastników. I trudno odmówić mu racji. Cristiano w poprzednich rozgrywkach ligowych zdobył tyle bramek, ile Benzema, James, Bale i Chicharito razem wzięci. A w Norwegii zabrakło dwóch pierwszych. Stąd też taki klub jak Real Madryt utrzymuje okienko otwarte do 31 sierpnia. Przy obowiązkowych występach BBC Jesé nie przestanie być zmiennikiem, a Borja Mayoral napastnikiem z przyszłością, ale z brakiem teraźniejszości. Dlatego dyrekcja sportowa nie odmówiłaby jeszcze jednej „dziewiątki”, która zrównoważyłaby ofensywę. Pojawiało się nazwisko Fernando Llorente, który zająłby miejsce po Chicharito – podwędzonego Juventusowi pod koniec zeszłorocznego okienka. Florentino jednak nie zamierza wydawać ogromnej sumy na kolejnego napastnika, który częściej grzałby ławkę, niż wchodził na boisko. Głosy z otoczenia Królewskich mówią, że Benítez nie otrzymał żadnych wzmocnień. Nie przyszedł też De Gea. Prezes czuje się odpowiedzialny za poprawianie drużyny, nawet jeżeli nie znajdzie wyjścia idealnego: dobrego i przystojnego. Cena nie gra większej roli.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!