Advertisement
Menu

Valencia wraca do gry

Porażka koszykarzy Realu Madryt

Zaciętą walką i emocjami przepełniony był drugi mecz półfinałowej serii Ligi Endesa. Real Madryt rozegrał bardzo słabe spotkanie, ale dzięki świetnej postawie Sergio Llulla, autora dwudziestu ośmiu punktów, zdołał odrobić straty i powalczyć o zwycięstwo. Sukces odniosła jednak drużyna Valencia Basket Club (89:93) i zasłużenie wyrównała stan rywalizacji (1-1). Zmagania o awans toczą się do trzech wygranych. Kolejne starcie odbędzie się we wtorek w Walencji.

Spotkanie rozpoczęło się podobnie do pierwszego. Koszykarze obu zespołów bronili dostępu do własnego kosza jedynie prowizorycznie, zostawiając przeciwnikom mnóstwo miejsca. Wstydem byłoby z tego nie skorzystać – podczas pierwszych dziesięciu minut kibice obejrzeli aż dziesięć celnych rzutów z dystansu. Więcej błędów popełnili gospodarze i dość niespodziewanie zakończyli kwartę ze stratą dziewięciu punktów (22:31).

Pablo Laso bardzo wyraźnie dał podopiecznym do zrozumienia, że nie istnieją w defensywie, lecz poprawy się nie doczekał. Valencia błyskawicznie powiększyła przewagę do dziewiętnastu punktów (22:41) i była na najlepszej drodze, aby upokorzyć graczy Realu Madryt na ich własnym podwórku. Brakowało im spokoju, pewności siebie i współpracy. Trudno znaleźć słowa pochwały.

Rozmowa z trenerem i wsparcie kibiców pozwoliły madryckiej ekipie rozwinąć skrzydła po przerwie. Valencia nie zamierzała jednak odpuścić. Pojedynek stał się bardzo zacięty, a sporne decyzje sędziów prowokowały u zawodników nerwowe i nie do końca czyste zagrania. Real Madryt dopiął swego i tuż z początkiem ostatniej części meczu objął prowadzenie (74:73).

Pomarańczowi nie powiedzieli jeszcze ostatniego zdania. Madrycka remontada nie zrobiła na nich większego wrażenia – szybko odbudowali dziesięć punktów przewagi (79:89). Czasu na odrobienie tych strat gospodarze mieli niewiele, zaledwie dwie minuty. Drużynę ponownie przywrócił do życia Sergio Llull, z małą pomocą Sergio Rodrigueza. Niestety, decydujący rzut Felipe Reyesa okazał się niecelny.


89 – Real Madryt (22+19+30+18): Llull (28), Carroll (6), Fernández (6), Reyes (17), Ayón (6) – Rivers (-), Nocioni (12), Mačiulis (3), Rodríguez (7), Slaughter (-), Mejri (4).

93 – Valencia Basket Club (31+22+20+20): Van Rossom (13), Sato (8), Martínez (3), Harangody (9), Liszczuk (10) – Nedović (14), Lucić (4), Dubljević (18), Aguilar (-), Vives (14).

Skrót spotkania | Statystyki | Drabinka

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!