Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Znów o sobie przypomnieć

Przed meczem z Juventusem

Dojazdówka – rewanż z Juventusem

Mecze z takim rywalem, z taką historią, z taką stawką, z takimi oczekiwaniami z obu stron, można w ciągu całego sezonu policzyć na palcach jednej ręki. O 20:45 na Santiago Bernabéu zagrają dwie głodne zwycięstwa drużyny – ten głód objawia w obu przypadkach się trochę inaczej. Real Madryt jest głodny w imię zasady „apetyt rośnie w miarę jedzenia” i chce awansować do finału, by w drugim sezonie z rzędu wygrać Ligę Mistrzów. Juventus z kolei nie był na tym poziomie od dwunastu lat – zwycięstwo z Królewskimi zaprowadzi ich jeszcze wyżej i po latach spędzonych między innymi w czeluściach Serie B będzie miał kolejne potwierdzenie ponownego wejścia na najwyższy poziom a fani krzykną: „Wróciliśmy!”.

Każdy, kto dotarł do drugiego akapitu zapowiedzi, pewnie ma wystarczająco dużo czasu, żeby zapoznać się z kadrami obu zespołów, przewidywanymi składami, o których głośno już od kilku dni, a także słowami szkoleniowców czy piłkarzy przed tym starciem. Sytuacja obu zespołów w rozgrywkach ligowych jest… różna i podobna. Różna, ponieważ Stara Dama już zapewniła sobie mistrzostwo kraju, Real Madryt zaś wie, że skończy rozgrywki ligowe na drugim miejscu. Z jednej strony spokój i sukces, z drugiej – spokój i niedosyt. W weekend Królewscy zaliczyli niezbyt udany w kontekście wyniku mecz, ale postawa zawodników, którzy walczyli do ostatniej minuty z Valencią, musiała podbudować publikę na Bernabéu. Trudno było nawet wypatrzeć osoby, które nazywają się fanami, ale zarazem zwykle wychodzą około 88. minuty spotkania na metro.

Wspomnienia kibiców Realu dotyczące Juventusu wcale nie są jednoznaczne. Nieco starsi kibice pamiętają pewnie zwycięstwo w 1998 roku w finale Ligi Mistrzów po bramce Mijatovicia, młodszym starcia ze Starą Damą kojarzą się z rzutem karnym Luisa Figo i odpadnięciem z rozgrywek pięć lat po Octavie. Mecze z zeszłego sezonu obeszły się raczej bez wielkiej pompy – Real Madryt zdobył cztery punkty w fazie grupowej, Juventus odpadł po meczu z Galatasarayem i o pisaniu historii raczej nie było mowy. Teraz, jakkolwiek nie ułoży się rewanż, historia zostanie napisana, w Madrycie dojdzie do czegoś – z jednej lub drugiej storny – wyjątkowego.

Madridismo znów musi być zjednoczone. Czas schować na jakiś czas osobiste uprzedzenia i dumę, przez 90 minut – albo więcej – wspierać każdego zawodnika z taką samą siłą. Bez wyjątku. Casillasa, któremu wymsknęło się parę słów w stronę kibiców (ale może to tylko przejęzyczenie), Bale'a, który przemawia ustami agenta, że za mało mu podają, ale nawet kiedy to robią, to raczej pomaga kibicom w kolekcjonowaniu piłek niż drużynie, Marcelo, który pewnie tuż przed zgrupowaniem przetestował najnowszy zestaw Happy Meal i bynajmniej nie kupił go dla zabawki czy Coentrão pozującym „na Wilshere'a z wakacji”. Wszystkie te niezbyt pochlebne określenia trzeba schować do kieszeni i walczyć o awans. Jako drużyna.

Real Madryt nie ma dobrej passy z Juventusem, nie ma dobrej passy w meczach z włoskimi drużynami, nie ma doświadczenia w skutecznej remontadzie po porażce w pierwszym mecz rozgrywek międzypaństwowych. To ciekawostki dla kibiców, dla ludzi, którzy nie mogą się doczekać tego starcia i szukają czegokolwiek na temat nadchodzącego meczu. Chcemy zapomnieć o złych seriach, nie chcemy o nich słuchać, chociaż pewnie będziemy o nich pisać. To, co zdarzy się na murawie, nie będzie miało żadnego związku z tym, co wyczyniali Raúl, Santillana i reszta paręnaście albo więcej lat temu.

Tydzień temu było wiadomo, że Barcelona jest w finale i że będzie ogromnym faworytem meczu w Berlinie. Dało się usłyszeć głosy, że lepiej, jeśli Real Madryt przegra w dwumeczu z Juventusem, niż awansuje i w stolicy Niemiec dostanie lanie od Katalończyków. Autorzy tych słów zapomnieli jednak, że Real Madryt to nie byle jaki klub, który wywiesza białą flagę przed rozpoczęciem zawodów. Tu białe flagi służą do czegoś innego. Do wspierania największego klubu w historii Pucharu Europy. Od dziesiątego triumfu nie minęło wiele czasu, ale czas znów o sobie przypomnieć.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!