Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Alves i poprzeczka kradną marzenia

Real Madryt – Valencia 2:2

„Operacja 30 punktów” nie powiodła się. Real Madryt w 36. kolejce Primera División zremisował u siebie z Valencią 2:2. Mecz stał na bardzo wysokim poziomie – Królewscy poza dwoma golami trzykrotnie trafili w szkielet bramki, a w końcówce pierwszej połowy Cristiano Ronaldo nie wykorzystał rzutu karnego. Bez cienia wątpliwości najlepszym zawodnikiem spotkania był Diego Alves, który pokazał na Bernabéu, czym jest sytuacja, kiedy bramkarz „broni drużynie mecz”.

Przede wszystkim warto podkreślić, że Real Madryt nie zagrał słabego meczu. W pierwszej połowie odpowiednio naciskał Valencię, stwarzał sytuacje podbramkowe, ale Cristiano i Bale w niezłych sytuacjach trafiali w poprzeczkę. Gra Królewskich naprawdę mogła się podobać i bramka dla gospodarzy wydawała się być kwestią czasu. Wtedy nadszedł walencki walec – tak chyba można określić bramki Paco Alcacera i Javiego Fuego. Dwa dośrodkowania, dwa strzały (w tym jeden dobry), dwa gole. Goście wcale nie grali wielkiego meczu, ale byli zabójczo skuteczni – a tego po starciach z Barceloną raczej mało kto się spodziewał.

W końcówce pierwszej połowy w polu karnym Gayà sfaulował Bale'a i arbiter wskazał na „wapno”. Pojedynek między ekspertami – bo zarówno Cristiano Ronaldo, jak i Diego Alves są w tym najlepsi – zakończył się zwycięstwem bramkarza Nietoperzy. Królewscy schodzili do szatni z dwubramkową stratą, ale i z poczuciem, że rywal nie jest nie do pokonania – chyba że czuwają nad nim wyższe siły, co dziś wcale nie wydawało się nieprawdopodobne. Po wyjściu na drugą połowę madrytczycy nie przestawali atakować i wreszcie winy, zwłaszcza po pierwszym golu, odkupił Pepe, wykorzystując wrzutkę Jamesa z rzutu rożnego.

Swoje szanse mieli też Chicharito czy Ramos, ale znów na drodze stał szkielet bramki – w przypadku tego pierwszego słupek – albo fa-nta-sty-cznie dysponowany Diego Alves. W 84. minucie bramkarz był jednak bez szans. Isco świetnie uderzył z dystansu, Brazylijczyk rzucił się co prawda w stronę piłki, ale była poza jego zasięgiem. Duch remontady uniósł się nad Bernabéu. Kibice i piłkarze uwierzyli, że ten mecz można wygrać. W zwycięstwo Realu uwierzył chyba nawet Álvaro Negredo, który w końcówce w koncertowym stylu spartolił dwie sytuacje. Do końca meczu Królewscy próbowali, dawali z siebie wszystko, ale to było za mało.

Real Madryt zagrał znacznie lepiej niż w Turynie, Sewilli czy Vigo. W piłce nożnej nie liczy się jednak ocena za styl. Valencia była dziś zabójczo skuteczna (poza Negredo), dlatego z Madrytu wywozi jeden punkt. Królewscy grali bez jednego z motorów napędowych przez ponad godzinę, ale zaskakująco dobrze spisał się Illarramendi, który co najmniej nie irytował. Wreszcie aktywny był Bale, Chicharito tradycyjnie walczył za dwóch, Isco wiedział, że Madryt potrzebuje efektywności, a nie efektowności i to przyniosło skutek. Kiedy spojrzymy na wynik, musimy stwierdzić, że Real Madryt zawiódł madridismo. Jeśli jednak jeszcze raz, na spokojnie obejrzymy mecz, będziemy dumni z każdego piłkarza, który dziś biegał po murawie. Mimo niekorzystnego wyniku wiara w osiągnięcie korzystnego wyniku w najbliższą środę musi wzrosnąć.

Valencia nie zagrała lepszego meczu niż z Barceloną. Wtedy zaliczyła świetny występ, ale brakowało wykończenia. Dziś było na odwrót. Z perspektywy kibiców Nietoperzy – karma. Dla nas – koniec marzeń o mistrzostwie. Real Madryt traci do Barcelony cztery punkty, do końca rozgrywek pozostały dwie kolejki. Jeśli wcześniej potrzebowaliśmy cudu, teraz potrzebujemy kilku cudów. Marzenia o mistrzostwie legły w gruzach, ale nadzieje na udane zakończenie sezonu odżyły z siłą większą niż przed dzisiejszym starciem.

Real Madryt – Valencia 2:2 (0:2)
0:1 Alcácer 19' (asysta: Gayà)
0:2 Javi Fuego 26' (asysta: Parejo)
1:2 Pepe 56' (asysta: James)
2:2 Isco 84' (asysta: Bale)

Real Madryt: Casillas; Arbeloa (46' Carvajal), Varane, Ramos, Coentrão (46' Marcelo); Isco, Kroos (25' Illarra), James; Bale, Chicharito, Cristiano.
Valencia: Alves; Barragán, Mustafi, Otamendi, Gayà; Javi Fuego, Parejo, André Gomes (78' De Paul); Feghouli, Piatti (90' Orbán), Alcácer (69' Negredo).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!